Wpisz i kliknij enter

Podsumowanie roku 2022 – Paweł Gzyl

Tradycyjnie jak co roku zapraszam do zapoznania się z listą piętnastu moich ulubionych płyt minionego sezonu. Może któraś z nich trafiła również do grona tych najczęściej słuchanych przez naszych Czytelników?

Większość z tych albumów zrecenzowałem w minionym roku – kto chętny, może więc sięgnąć po szersze teksty im poświęcone. Tych, o których nie napisałem, najczęściej nie dostaliśmy w formie promo od wytwórni. Wszystkie warte są jednak uwagi. Polecam!

Interstellar Funk „Into The Echo”

Holenderski producent jest specem od ejtisowej elektroniki i kolekcjonerem analogowych syntezatorów. Z tych dwóch fascynacji zrodził się jego debiutancki album. To nie tylko techno, ale też nieoczywisty dub, pomysłowe electro, epicka kosmische musik i kojący ambient. Spodoba się zarówno wielbicielom współczesnej elektroniki, jak i tej sprzed czterech dekad.

Move D & Dman „All You Can Tweak”

Od ponad 20 lat, czego się David Moufang nie dotknie, to zamienia się w muzyczne złoto. Tak jest i z archiwaliami powstałymi w ramach współpracy z Dmanem. To psychodeliczny deep house i deep techno o minimalowym tonie w duchu początku lat 90. Warto też poznać tegoroczną kolekcję Move D „Pandemic Live Jams” – to ponad dwie godziny wspaniałej muzyki.

Dopplereffekt „Neurotelepathy”

Gerald Donald już dawno zapewnił sobie poczesne miejsce w historii nowej elektroniki. Mimo to nie przestaje eksperymentować. Niby pozostaje w formule zimnego i mechanicznego electro, ale na nowej płycie Dopplereffekt potrafi zaskoczyć bardziej abstrakcyjnym podejściem do tej stylistyki. W efekcie powstał jeden z najlepszych krążków w dyskografii tego projektu.

Schacke „Apocalyptic Decadence”

Specjalista od szybkiego i melodyjnego rave’u na swej debiutanckiej płycie zaskakuje muzyczną pomysłowością. Jest tu miejsce na wolny i hipnotyczny new beat, mroczny i perwersyjny EBM, ale też euforyczną syntezę techno i trance’u z melodyjnymi refrenami. A wszystko to zanurzone w schizofrenicznych szeptach i krzykach oddających fizjologiczny znój klubowego hedonizmu.

Kangding Ray „Ultrachroma”

Niby weteran minimalowego glitchu już dawno zwrócił się w stronę techno, ale dopiero tym razem udało mu się wywieść z tej estetyki naprawdę piękną i nieoczywistą muzykę. Jest tu miejsce na szerokie przestrzenie, świetliste brzmienia i porywające melodie. Dlaczego francuski producent nie wystąpił z tym materiałem w Polsce?

Waajeed „Memoirs Of Hi-Tech Jazz”

Tego rodzaju korzenny deep house z odwołaniami do klasyki „czarnej” muzyki zazwyczaj dostarczali nam Theo Parrish i Moodymann. Tym razem kolekcję takich erudycyjnych nagrań sygnuje ich młodszy kolega z Detroit – Waajeed. Dzięki temu wkracza do ekstraklasy gatunku, a pieczątkę wysokiej jakości stawia na tym zestawie sam Tresor.

The Transcendence Orchestra – Dreams, Waking Thoughts and Incidents”

Anthony Child i David Bean już na swych trzech poprzednich wydawnictwach pokazali, że są specjalistami od mistycznego ambientu. Nie inaczej rzecz się ma z ich czwartym albumem – tym razem wydanym samodzielnie. To mistrzowskie połączenie przejmującej kosmische musik z eterycznym ambientem w psychodelicznej formule.

Maedon-X „The Lion & The Ram”

Industrialne techno ma już najlepszy czas za sobą. Są jednak producenci, którzy potrafią wycisnąć z tej stylistyki nadal świeżą energię. Tak dzieje się na wydanej przez Tresor wspólnej płycie Maedon i Adama X. To stylowe połączenie techno, EBM i industrialu o seksownym tchnieniu.

Huerco S. „Plonk”

Amerykański producent już dawno został okrzyknięty przez serwisy pokroju Resident Advisora muzycznym geniuszem. Więcej było w tym jednak medialnego hajpu niż dźwiękowej prawdy. Dopiero jego trzecia płyta pokazuje, że naprawdę potrafi stworzyć nieoczywistą elektronikę, która wykracza poza ubożuchną formułę hipsterskiego techno czy ambientu.

Ron Trent – What Do The Stars Say To You”

Chicagowski weteran nie stawiał sobie żadnych granic stylistycznych podczas tworzenia swego premierowego materiału. W efekcie jego pierwsza nowa płyta od ponad dekady przyniosła zrelaksowaną muzykę, łączącą głęboki house z balearyczną elektroniką i łagodnym jazzem. Podobnie wdzięczne granie zawiera ubiegłoroczny album Mr Fingersa – „Around The Sun Pt. 1”.

Ben Kaczor – Petrovo Uho

Hamburska wytwórnia Dial nie próżnuje. W tym roku dostaliśmy od niej dwa ciekawe albumy – Carstena Josta i Bena Kaczora. Ciekawszy okazał się ten drugi, ponieważ rewitalizuje w przekonujący sposób minimalowy tech-house sprzed dwóch dekad. Warto również sięgnąć po tegoroczne krążki bliskich dawnych współpracowników Dial dla innych tłoczni – Lawrence’a i Romana Flügela.

Daniel Avery „Ultra Truth”  

Brytyjski producent ma zaskakująco dobrą passę. Kolejna płyta – i kolejny sukces. Tym razem dostaliśmy od niego album poświęcony apokalipsie, a skoncentrowany na breakbeacie. W efekcie powstała panoramiczna muzyka o głębokim oddechu i szerokim rozmachu, zakorzeniona w typowo angielskich rytmach z przełomu lat 80. i 90.

Jordan GCZ – My Brain’s Brain

Duet Juju & Jordash stworzył na swych czterech albumach finezyjną wersję deep techno o rozimprowizowanym brzmieniu. Wątki te kontynuuje z ciekawym efektem na swej debiutanckiej płycie solowej Jordan GCZ. Zawiera ona abstrakcyjną elektronikę o jazzowych harmoniach, ciepłym brzmieniu i tanecznym pulsie. Warto też sięgnąć po owoc kooperacji Jordana GCZ i Terence’a Dixona, wydany w minionym roku przez Dekmantel.

Deepchord „Functional Designs”

Właściwie nie ma na nowym albumie Roda Modella nic, czego byśmy nie słyszeli na poprzednich krążkach jego projektu DeepChord. To nadal przestrzenne dub-techno o ambientowym rozmachu, które doskonale poznaliśmy przez ponad dwie dekad intensywnej działalności amerykańskiego producenta. Ale tak się tej płyty świetnie słucha, że chce się wracać do niej ciągle i ciągle. Może na tym polega fenomen tej muzyki?

Hieroglyphic Being „There Is No Acid In This House”

Jamal Moss należy do tego rodzaju artystów, którzy hojnie obdarzają swą muzyką słuchaczy. Tym razem udało mu się jednak stworzyć wyjątkowo udany zestaw. Wbrew dowcipnemu tytułowi, nowa płyta artysty dla Soul Jazz to znakomity acid house, łączący surowe brzmienie z rzadko wykorzystywaną przezeń wyrazistą melodyką. Warto też posłuchać płyty Jamala Mossa dla Modern Love, wydanej w zeszłym sezonie.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
303
303
1 rok temu

„[…] krzykach oddających fizjologiczny znój klubowego hedonizmu” Poezja 😀

Polecamy