Wpisz i kliknij enter

Nadia Struiwigh – Birds Of Paradise

Witajcie w raju.

Dorastając w Rotterdamie pierwszej dekady XXI wieku trudno było nie zetknąć się z kulturą klubową. Tak też stało się w przypadku Nadii Struiwigh, która bardzo wcześnie zachwyciła się wczesną elektroniką z Warpu i Rephlexu. To w naturalny sposób popchnęło ją w stronę didżejowania. I szybko zdobyła sobie opinię jednej z najbardziej oryginalnych selektorek ostatnich lat, potrafiącą zarówno zaserwować set z mocnym techno, jak i bardziej klimatyczne wprowadzenie do nocnej zabawy. Nic dziwnego, że jest dziś jedną z rezydentek berlińskiego Tresora.

Szybko okazało się, że Struiwigh odkryła w sobie pasję do tworzenia własnej muzyki. Początkowo serwowała cyfrowe EP-ki z funkcjonalnymi klubowo nagraniami. W 2017 roku wydała jednak debiutancki album „Lenticular”, który odsłonił bardziej refleksyjną stronę jej twórczości. Samą nobilitacją był fakt, że wydała go działająca w Sheffield ceniona tłocznia Central Processing Unit. Bardziej chmurną muzykę, bliską wręcz neoklasyce, przyniosła wydana rok później płyta „WHRRu” dla Denovali, z kolei opublikowany w 2021 roku krążek „Pax Aurora” uwodził kojącym ambientem. Wszystko to było jednak przygrywką do „Birds Of Piradise”.

To bardzo przemyślana płyta o nieprzypadkowej narracji. Zaczyna się podrasowanego na dubową modłę wstępu – „Shadow On The Left”. Potem holenderska producentka kontynuuje swe dokonania z „Pax Aurora”, serwując amorficzny ambient, przywodzący na myśl dokonania artystów nagrywających na początku lat 90. dla frankfurckiej wytwórni Recycle Or Die, jak Dominic Woosey, Ralf Hildenbautel czy zmarły niedawno Steve Be Zet. To wypełnione świetlistą i ciepłą elektroniką „Rainbrain”, „JSF48” i „hLOw”. Segment ten puentuje podszyty dudniącymi breakami „02nd”, któremu blisko do dawnych dokonań The Irresistible Force.

Wątek ten przybiera na sile w drugiej części zestawu. Najpierw dostajemy osadzony na dubowym pulsie bujający „Endofthe Tunnel”, a potem ozdobiony tribalowymi bębenkami „cmmn cmmn”. Wszystko to prowadzi do najpiękniejszego nagrania na płycie – przejmującego downtempo z hiphopowym podkładem rytmicznym „Dreamsynth204”. Na finał holenderska producentka podkręca tempo. „Yep, Beavers” uderza mocnym bitem angielskiego breakbeatu połączonego z tęskną partią klawiszy, a tytułowy „Birds Of Paradise” zaskakuje śmiałym skrętem w stronę przestrzennego drum’n’bassu spod znaku LTJ Bukema. Całość wieńczy podany w podobnym stylu pamiętny temat Jana Hammera z serialu „Miami Vice” – „Crocket’s Theme Jungle Edit”.

Nadia Struiwigh od lat zbiera analogowe i modularne syntezatory. Ma też ogromną wiedzę na ich temat – do tego stopnia, że organizuje internetowe warsztaty gry na tych instrumentach. To słychać na tej płycie: holenderska artystka świadomie odwołuje się na niej do muzyki z lat 90., jednocześnie mocno odciskając własne piętno na tych brzmieniach. Muzyka z „Birds Of Paradise” daleka jest jednak o erudycyjnego efekciarstwa. Czuć, że wypływa ona prosto z serca producentki, jest bowiem do granic możliwości nasycona emocjami. I są to wyłącznie pozytywne uczucia. Nadia Struiwigh nagrała swoje opus magnum, na które pracowała ponad dekadę.

Dekmantel 2023

www.dekmantel.com

www.facebook.com/dkmntl

www.nadiastruiwigh.com

www.facebook.com/NadiaStruiwigh







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy