Dwie godziny psychodelicznych modulacji.
Niby Rotterdam i Birmingham dzieli spora odległość, ale Jochem Paap i Anthony Child udowodnili swą twórczością, że nie ma ona znaczenia, ponieważ łączy ich nie tylko pasja do klubowego techno, ale i elektronicznych eksperymentów.
Pierwszy dał się poznać jako Speedy J – i jego „Pullover” z 1991 roku to żelazna klasyka muzyki rave. Podobnie rzecz się ma z dwoma albumami – „Ginger” i „G Spot” – z tym, że są one przykładem perfekcyjnego połączenia ambientu, IDM-u i techno w stylu warpowskiej serii „Artificial Intelligence”. Późniejsza twórczość holenderskiego artysty pokazała, że ciągnie go w stronę bardziej awangardowych brzmień. Efektem tego były jego solowe płyty dla legendarnej wytwórni Fax, odwołujące się śmiało do schedy po niemieckiej kosmische music.
Nie inaczej rzecz się ma z tym drugim artystą. Jako Surgeon definiował on wraz z Regisem klasyczny już dziś „Birmingham sound” – radykalnie minimalistyczną wersję techno. Sławę przyniosły mu płyty nagrane dla Tresora, ale interesujący się twórczością Anglika wiedzą, że ma on w swym dorobku również wiele bardziej eksperymentalnej muzyki. Przykładem tego dwa krążki dla Mego – „Electronic Recordings From Maui Jungle Vol. 1 & 2”, na których Child objawił swą miłość do splatania zawiesistych dronów.
Drogi obu tych producentów przecinały się nie raz. Kiedy jednak obaj zafascynowali się w minionej dekadzie możliwościami tkwiącymi w syntezatorach modularnych, tylko kwestią czasu było to, kiedy spotkają się, aby wspólnie pojamować. W końcu Child odwiedził Paapa w Rotterdamie i wspólnie spędzili dwa dni w studiu wytwórni STOOR, z czego urodziło się jedenaście długich i rozimprowizowanych kompozycji, które trafiły teraz na trzy winylowe krążki firmowane szyldem Multiples.
Zaczyna się od powykręcanego IDM-u w stylu późnego Autechre: tak brzmią utwory „Minimum Space” i „Sounds Good To Me”, wypełnione chrzęszczącymi efektami i metalicznymi akordami. W „Spirit” dostajemy awangardową wersję techno, w której kosmiczna elektronika w stylu Conrada Schnitzlera miesza się z acidowymi loopami. Nietypowy IDM powraca w „Ratterdam” i „Coffee Nerd”, przywołując wspomnienie dokonań duetu The Fear Ratio, synteztyzujące hip-hopowe rytmy z abstrakcyjnymi modulacjami.
Druga część zestawu jest jeszcze ciekawsza. Kiedy w „System Down” pojawia się techno, ma ono mocno psychodeliczny ton, wprowadzając do zestawu przemysłowe zgrzyty i przestery. Ta industrialna obróbka dźwięku cechuje również nagrania lokujące się w formule izolacjonistycznego ambientu. W „Walkie” i „Wet Socks” słychać mechaniczne rytmy i kosmiczne efekty, typowe dla wczesnego Klausa Schulze czy Clustera. Nie inaczej wypada w wykonaniu Multiples dub, nurzając jamajskie brzmienia w psychodelicznej elektronice rodem z Throbbing Gristle.
Tytuł albumu odnosi się do czasu jego trwania – w sumie jest to bowiem aż ponad dwie godziny muzyki. Modularne improwizacje Jochema Paapa i Anthony’ego Childa wcale jednak nie nudzą – a wręcz przeciwnie: wciągają hipnotycznym rytmem i psychoaktywnym nastrojem, zapewniając 120 minut muzycznego odlotu. Multiples ma już na swym koncie koncerty. Na żywo utwory te robią na pewno jeszcze większe wrażenie. Kto z organizatorów polskich festiwali zaprosi duet do siebie jako pierwszy?
STOOR 2024