Wpisz i kliknij enter

Radio Slave – Venti

Wehikuł czasu.

Matt Edwards zagrał swój pierwszy didżejski set w londyńskim Milk Barze dla kibiców futbolu w 1991 roku. Nie obrzucono go butelkami po piwie – złapał więc od razu wiatr w żagle. To był czas, kiedy w brytyjskich klubach królowali Andy Weatherall, Danny Rampling i Carl Cox. Ich młodszy kolega poszedł tym samym tropem – i szybko zaczął odnosić coraz większe sukcesy, stając się w połowie dekady rezydentem słynnego wówczas na całą Europę klubu Ministry Of Sound. Jego specjalnością był energetyczny miks disco i house’u, poddany zręcznej obróbce na odważną wtedy tech-house’ową modłę.

Nie inaczej rzecz się miała z autorską muzyką Edwardsa. Młody londyńczyk zaczął ją tworzyć już kilka lat po pierwszych didżejskich doświadczeniach, odwiedzając co jakiś czas małe studio prowadzone przez kumpli w stolicy Zjednoczonego Królestwa. Kiedy na początku XXI wieku poznał Sergio Santiago, zaczął z nim majstrować przy remiksach popowych hitów znanych wszystkim z fal eteru. Tak narodził się duet Radio Slave, który z miejsca zasłynął fenomenalnymi editami w stylu disco. Ostatecznie Santiago poszedł swoją drogą, a Edwards zaczął tym szyldem firmować również autorskie produkcje.

Aby realizować dokładnie to, co mu w duszy gra, brytyjski didżej powołał w 2004 roku do życia własną wytwórnię – Rekid (potem zamienioną na Rekids). Jednym z jej pierwszych wydawnictw była debiutancka EP-ka projektu Radio Slave – „Bang Bang”. Rozpruła ona worek z pomysłowymi produkcjami Edwardsa, które dzisiaj można już liczyć na dziesiątki. Brytyjczyk stosunkowo długo ociągał się jednak z albumowymi wydawnictwami. Ostatecznie debiutancki longplay Radio Slave „Feel The Same” ukazał się dopiero w 2017 roku, zaskakując zwrotem swego autora w stronę techno.

Temu, co Edwards wydaje na EP-kach bardziej odpowiada zawartość nowej płyty projektu. To dwanaście nagrań oddających hołd londyńskiej scenie klubowej z początku lat 90. Mamy więc tutaj przede wszystkim typowo brytyjski house – czyli mocny bit, klaskane efekty, mruczący bas, melodyjne piano i raperskie rymy („Strobe Queen” i „Wait A Minute”). Świetnie do tego pasuje efektowne disco z soczystymi dęciakami o funkowym tonie („Wild Life” i „Wake Up”), które uzupełnia zawadiacki edit klasycznego hitu Kylie Minogue („Can’t Get You” z wokalnym udziałem Michael Love Michael).

W „New Balance” klasyczny house nabiera bardziej tribalowego pulsu, bliskiego dawnym dokonaniom Danny’ego Tengalii czy Rogera Sancheza. Ukłonem w stronę electro spod znaku Dave’a Clarke’a jest tutaj „Stranger In The Night”. Chicagowski house rodem z dyskografii Green Velvet otrzymujemy w „Mouth To Mouth”. Hołdem dla przedwcześnie zmarłego Andy’ego Weatheralla jest łącząca dub z house’m nowa wersja „The Lunatics” z repertuaru Fun Boy Three. „Amnesia” to z kolei balearyczny breakbeat wywiedziony wprost ze słynnego „Floatation” The Grid. Finał należy do tektonicznego techno w stylu Marcela Dettmanna – „Thirty Six”.

„Venti” to jakby debiut Radio Slave na nowo – tym razem z muzyką, którą brytyjski producent umieszczał do tej pory na swych winylowych EP-kach. Zawartość albumu kojarzy się z klasycznymi wydawnictwami Carla Coxa, Laurenta Garniera czy Dave’a Clarke’a z początku lat 90. Każdy uznany didżej chciał wtedy pokazać, że potrafi tworzyć muzykę w każdym modnym stylu – od disco po techno. Tak jest i tutaj. A to oznacza, że podczas słuchania „Venti” nie ma nudy. I jeśli o to chodziło Mattowi Edwardsowi – to można powiedzieć, że nagrywając nowy album Radio Slave spisał się na medal.

Rekids 2024

www.rekids.com

www.facebook.com/rekids.official

www.facebook.com/radioslaveofc







Jest nas ponad 16 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy