I tylko daj się porwać.
Nie da się pomylić tego głosu. Jest niepodrabialny. W mig zmienia otaczającą słuchaczki rzeczywistość w idyllę. Zdumienie jest wpisane w tę baśniowość. Powoduje także, że chce się go słuchać, dać się przenikać, a nawet stapiać z nim, co w czasie wielkich upałów tak trudne nie jest. Ten głos należy do jedynej i niepowtarzalnej Antoniny Nowackiej, a sposobność by znów sobie o nim przypomnieć pojawiła się za sprawą najnowszej płyty „Sylphine Soporifera”, która trudna nie jest, ale to raczej określenie dla tych, którzy już Nowacką słyszeli wcześniej.
Z początku robi się trochę new age`owo, bo i taki był zamiar. Duchowo miało być, ale przecież u niej duchowość obecna była zawsze. Po stronie planów było także uchwycenie powietrza, a przecież powietrze z głosem wiąże się nierozerwalnie, więc znów puzzle składają się w jeden obraz. Chodzę dookoła tematyki, a wystarczyłoby powiedzieć, że jest eterycznie, subtelnie i spirytystycznie, co uwypukla już otwierający „Moth Spins”, który można, ale nie trzeba, potraktować jako nieco obszerniejsze intro do płyty. Choć słowo rozbieg też byłoby na miejscu.
Słuchając otwierającego utworu, a także pozostałych, wychwycić można całą paletę barw muzycznych pośród których znajdziemy zarówno syntezatory, cytrę, organy czy wszelkiej maści rozregulowane dźwięki ozdabiające przestrzeń. I tylko trzeba dać się porwać, żeby unieść się. Choćby w „I Found You in the Cloud”, gdzie Nowackiej nabiera wyrazistości, a muzyka rzeźbi w wyobraźni teren cudownego miejsca. Artystka ma pełną kontrolę nad muzyką i bywa, że nie decyduje się używać swojego głosu („Light Light”) brnąc w odrealnienie.
Wydaje się wręcz jakby styczność z rzeczywistością była dla niej niepotrzebna. Z drugiej strony jeśli rzeczywistość nie przypomina tej z „Odrracir”, to trudno za nią tęsknić. Potrafi też zabrać nas w głębiny i z nich śpiewać („Time Vapour”). I choć tempo raczej wolne, to uważności tracić nie polecam, bo w takim „Turning in Dolphins” przeoczyć można harmonię połączoną z sakralnym wokalem. Albo ta niespokojna rytmika w „Transit” interesująco zestawione z pogłębionym tłem. W „Field Vision” panuje natomiast rozedrganie. To album wystarczająco piękny i udziwniony, a także autorski, żeby zachwycić. Przynajmniej mnie.
Mondoj | 2024
Bandcamp: https://antoninanowacka.bandcamp.com/album/sylphine-soporifera
FB: https://www.facebook.com/zuchbezucha
FB Mondoj: https://www.facebook.com/mondoj.org/