Wpisz i kliknij enter

Raphael Rogiński – Žaltys

Ponownie.

Zacznijmy od tego: czy potrzebujemy kolejnej recenzji płyty Raphaela Rogińskiego? Wszakże w dniu premiery poszły już zagraniczne teksty w The Quietus i Guardianie. Niespecjalnie to dziwi, albowiem Rogiński już dawno wymknął się z kategorii artysty lokalnego w czym spora zasługa jego muzyki skupiającej się na gitarze. Wytwarza on tak silne pole wokół siebie, że człowiek zmuszony jest odłożyć na bok wszystkie zajęcia i skupić myśli na tym co słyszy. A na „Žaltys” jest czego słuchać. Ponownie.

Niespełna rok temu cieszyliśmy się z jego solowego albumu „Talàn”, a teraz dostajemy dwanaście nowych utworów o innej wrażliwości. Zdaje się, że niczym Andrzej Stasiuk Rogiński spogląda na Wschód z podobną żarliwością. Album w tytule odnosi się do węża-ducha opiekującego się domem, a będącego częścią mitologii z pogranicza polsko-litewskiego. Tylko, że to jedynie trop, zawarte w opisie do płyty wskazówki, konieczna próba zakorzenienia muzyki, która z definicji zakorzeniona być nie może z powodu swojej niematerialnej postaci.

I tak znajdziemy tu wszystko czego byśmy sobie życzyli, czyli stylistyczny miszmasz, głęboki namysł oraz mistyczne tony. Czy to oznacza, że mamy powtórkę z rozrywki? Jednowymiarowa odpowiedź jest niemożliwa. Owszem słychać znane zagrania gitarzysty, ale nie jest to cecha negatywna. Weźmy „Borbašo Gvazdikas”, który zaczyna się prymitywnym stylem znanym z poprzednich płyt, ale przeobraża się w kapitalną melodię. Albo „Miškinė Varnalėša”, w którym czuć wyraźnie nacisk na struny, ale gra należy do tych giętkich, miejscami eleganckich. Nawet gwałtowność jest tłumiona („Pelkinis Gailis”).

Przestrzeń brzmienia, ten pustynny charakter, to w sporej mierze zasługa Piotra Zabrodzkiego, którego wkład należy podkreślić. W dwóch utworach pojawia się Indrė Jurgelevičiūtė (Merope). „Šilinis Viržis” ozdobiony został jej wokalem oraz urokliwą melodią, a także grą na litewskim instrumencie kanklės. „Kalninė Arnika” z jej udziałem to jeden z najwspanialszych utworów. Podobnie jak okazałe otwarcie płyty w postaci „Paprastasis Amalas”.

Wracając do postawionego wyżej pytania oczywiście, że nie potrzebujemy kolejnej recenzji płyty Rogińskiego, ale potrzebujemy jego muzyki. Skorzystać mogą na tym wszyscy, gdyż wszystkim przyda się należny odpoczynek od otoczenia, mentalna łaźnia, azyl. Warunek, że musi tam się znaleźć „Žaltys”. A sam Rogiński pozostaje niestrudzonym siewcą niesamowitości.

Unsound | 2024


Bandcamp: https://unsoundfestival.bandcamp.com/album/altys
FB: https://www.facebook.com/raphaelroginskimusician
FB Unsound: https://www.facebook.com/unsoundfestival


 







Jest nas ponad 16 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy

Depeche Mode – Memento Mori

Piętnasta płyta Depeche Mode zaczyna się dźwiękami maszyny perkusyjnej produkowanej pod…Warszawą. A potem zaskakuje jeszcze bardziej.