Wpisz i kliknij enter

Controlled Death/Black Mountain Transmitter-Horror Rises From The Tomb

Kasetowy tribute dla klasyki slasherów.

Mam pewien rodzaj umiłowania do absurdalnego, przesadzonego kiczu. Stąd też moja słabość do niskobudżetowych dreszczowców i wszelkiej maści filmów klasy B. Brak jakiejkolwiek naturalności, karykaturalna jakość, to coś, co z jakichś powodów często potrafi w zupełnie niewymagający sposób bawić. Z takiej racji z zainteresowaniem podszedłem do split albumu dwóch noise’owych projektów, niejako oddających umiłowanie do hiszpańskiej klasyki (choć to może zbyt duże słowo) jaką jest film „Horror Rises From The Tomb”. Już sama wizualna otoczka wydania przynosi mi dużo uśmiechu. Otrzymujemy bowiem kasetę w VHS’owym opakowaniu, a poza materiałem złożonym z dwóch kompozycji dostaniemy również torebkę na wymioty. I obie kompozycje, trwające po niespełna 15 minut również wieją delikatnym absurdem, ale też całkiem zgrabnie wykonaną ekstremalną elektroniką.

Pierwsza kompozycja spod ręki Controlled Death to mocno skrzypiący, drażniący uszy podkład pod przetworzoną efektami melorecytację, co jakiś czas zaburzany jeszcze bardziej ścianą harshu. To już dosyć silnie opatentowane, ale całkiem efektywnie prowokujące słuchacza zabiegi.

Drugi numer to dzieło Black Mountain Transmitter, znanego choćby z bardzo klimatycznego albumu „Black Goat of The Woods”, brzmieniowo w mojej opinii idealnie pasującego do filmu „Blair Witch Project”. Tu dostaniemy więcej dark ambientu, ale też dźwięków charakterystycznych dla starych horrorowych sountracków. W tle pojawiają się dodatkowo zakłócenia o wysokiej częstotliwości, które dla ludzi z bujną wyobraźnią mogą wizualizować próby kontaktu z przybyszami z innej planety. Krótko mówiąc, gdyby zlepić ze sobą wszystkie spiskowe teorie i filmy grozy, moglibyśmy spokojnie pod taki obraz podpiąć tę ścieżkę. Mamy tu również nadpsute lo-fiowe brzmienie, które ma za zadanie imitować analogowe standardy. I w przeciwieństwie od porcji dźwięków zapewnionej przez Controlled Death, która od samego początku jest ofensywa, tutaj nieprzyjemne hałasowanie narasta stopniowo.

Ukłony w stronę pierwotnych prób wywołania u widza niepokoju całkiem mnie przekonują. To specyficzne nawiązywanie do filmów dla zawężonego grona odbiorców w interesujący sposób przypomina mi cały szereg kina mniej ambitnego, aczkolwiek takiego, z jakim również sympatyzuję.

Profil na BandCamp »
Profil na Facebooku »

Deathbed Tapes 2024







Jest nas ponad 16 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy