
Obrót mozaiki.
Można się spierać lub nie, ale jedna z nici DNA Nicolása Jaara zawiera muzykę pop. I wcale nie umniejsza to tworzonym przez niego formom muzycznym, czasem przecież eksperymentalnym. Wręcz je ubarwia, sprawia, że wolniej płowieją, że częściej chce się do nich wracać. Pierwszym wrażeniem, które zostało zresztą ze mną przez cały czas, ze słuchania „Nothing” jest to, że Jaar wraz z Dave`m Harringtonem porzucili myśl o jakichkolwiek muzycznych granicach i zafundowali nam przemyślny pop zbudowany na bardzo wielu gatunkach. Ważna w tym rola perkusisty Tlacaela Esparzy będącego trzecim, pełnoetatowym członkiem Darkside.
W duchu nieskrępowana muzyka zapewnia pyszną zabawę z domieszką chaosu. Chaosu, który zespół w pełni kontroluje, umiejętnie wprowadza i wykorzystuje. Już singiel „S.N.C” z wyraźnym nawiązaniem do „Superstition” Steviego Wondera oraz duchem muzyki funky, pokazuje jak umiejętnie obracana jest mozaika nierozpadająca się na poziomie produkcji, co świadczy o ogromnym talencie Jaara jako producenta. Ciekawiej robi się przy następnym utworze. „Are You Tired? (Keep On Singing)” kusi rozwodnionym wokalem Jaara, pogmatwanymi fakturami muzycznymi, a także wyostrzoną surf-rockową gitarą. Ale to nie koniec problemów z tą piosenką.
Otóż po stronie lirycznej mamy krytykę zachodniego świata. Tego, że rządzą w nim inwestorzy oraz groźne rządy (tu głównie uderza w Izreal oraz okupację Palestyny – także „El Sol Noy Hay Nada” temu jest poświęcony). I generalnie radzi ludziom bliższy kontakt z rzeczywistością – nie przez zachodnie media. A radą na wszystko ma być dalsze śpiewanie, co wprawia mnie w delikatną konsternację powodowaną najpewniej miejscem geograficznym, w którym piszę te słowa. I mógłbym tylko zauważyć, że różnica między niedoskonałym zachodnim światem, a resztą polega na tym, że tenże można krytykować swobodnie, za co krytykującemu nic nie grozi. I ten Zachód właśnie dzięki temu lepszym potrafi się stać.
Największe kontrowersję wzbudzi zapewne dwuczęściowa „Hell suite”, gdzie słynny „Imagine” Johna Lennona poddany jest mocnej przeróbce. Obraz świata prezentowany w obu utworach należy do najgorszych, aczkolwiek Jaar unika precyzyjnych opisów. Pozostaje widok za oknem, gdzie złe już się stało – piekło na ziemi. I z tym trudno dyskutować. Muzycznie to jeden z najlepszych momentów na płycie. Narkotyczny czar, barowy sznyt, nieco jazzowe rozpostarcie – epickość w szczytowej formie. Pop także, ale mocno wypaczony.
No to jeszcze trochę o muzyce, czyli najbardziej fascynującej stronie płyty. „Graucha Max” jest wycieczką w stronę bluesa. Tu stylistyczny suwak jest przesunięty na pozycję „max”, a niektóre chwytliwe momenty iskrzą, ale bez przytłoczenia. Z kolei w „American References” ma w sobie latynoskie rytmy czy fragmenty gitary. Dużą rolę odgrywa tu Tlacael Esparza. Z kolei otwierający zestaw „Slau” idzie w stronę dubu.
Dobrze, że jeszcze powstają takie krążki jak „Nothing”. Nie uważam Darkside za cyników z pełnymi brzuchami. Jeśli miałbym odczytać jakoś ten album albo inaczej, jak miałbym powiedzieć czym jest dla mnie, to sięgnąłbym po określenie rozgorączkowany. Być może Nicolás Jaar po prostu nie ma dla nas odpowiedzi, nie ma lekarstwa, a zwyczajnie ich potrzebuje, jak każdy z nas. Tylko on radzi sobie ze światem za pomocą ekscytującej muzyki. Muzyki energicznej, spontanicznej i w końcu muzyki jako miejsca bez barier. Tyle ode mnie. I dodam tylko, że to najlepsza płyta Darkside z dotychczasowych.
Matador | 2025
Bandcamp: https://darkside.bandcamp.com/album/nothing
FB: https://www.facebook.com/Darksideisaband
FB Matador: https://www.facebook.com/MatadorRecords
