Wpisz i kliknij enter

Space Ghost – Private Paradise

W zrelaksowanym nastroju.

„Pop Music For Heavens” – taki tytuł miało jedno z cyfrowych wydawnictw Sudiego Wachspressa z połowy minionej dekady. W jakiś pokrętny sposób doskonale opisywał on jego muzykę tworzoną pod pseudonimem Space Ghost. Z jednej strony była ona bowiem zwarta, melodyjna i rytmiczna, a z drugiej – świetlista i jakby „niebiańska”. W jaki sposób udało mu się wypracować tak pomysłowy i chwytliwy materiał?

Ten ciemnoskóry twórca z Oakland zaczynał od abstrakcyjnego hip-hopu w 2010 roku. Jednak już tamtym nagraniom bliżej było do downtempo czy IDM, ze względu na ich silne nasycanie ilustracyjną elektroniką. Nie rezygnując z tych tendencji Wachspress z czasem zwrócił się bardziej w stronę muzyki klubowej. Efekty tych poszukiwań brzmieniowych poznaliśmy w 2018 roku za sprawą wytwórni Tartelet.

Prowadzący duńską tłocznię podpisali z amerykańskim artystą długoterminowy kontrakt. Zaowocował on trzema albumami, na których Wachspress z powodzeniem penetrował rozległe obszary nastrojowego deep house’u. Zresztą już same tytuły płyt mówiły wiele o firmujących je nagraniach: „Endless Light”, „Aquarium Nightclub” i „Dance Planet”. Kolekcję tę uzupełnia teraz kolejna płyta Amerykanina, tym razem wydana przez Pacific Rhythm.

„Private Paradise” również wiele zdradza swym tytułem. Nagrania, które trafiły na krążek, powstały bowiem w czasie pandemii, kiedy amerykański producent wyjechał nad ocean do Sea Ranch w północnej Kalifornii. Tam złapał głębszy oddech – i wypoczęty nabrał optymizmu co do swojej przyszłości i świata. Przełożyło się to na zaskakująco ciepłą i łagodną muzykę klubową.

Jedną stronę tego zestawu tworzą ambientowe kompozycje, na które składają się melodyjne partie ejtisowych klawiszy, podszyte nastrojowymi tłami i uzupełnione dyskretną rytmiką („Virtual Age” czy „Save Point”). Rewers dla tych nagrań tworzą utwory wpisane w formułę oldskulowego house’u – zarówno tego chicagowskiego („Inner Focus”), jak i tego detroitowego („Sounds Of Peace”), wykorzystującego zarówno acidowe brzmienia, jak i funkową pulsację czy połamaną rytmikę („Private Paradise”).

Osiem utworów składających się na nowy album Space Ghosta to całkowicie niezobowiązujący zestaw. Brak tu jakiejkolwiek napinki czy prób stworzenia czegoś, czego nikt inny wcześniej nie stworzył. Przeciwnie: amerykański producent niemal dosłownie cytuje takich klasyków, jak Larry Heard czy Theo Parrish. Nie przeszkadza mu to jednak w wykorzystaniu tych oldskulowych brzmień do stworzenia cudownie zrelaksowanej muzyki. W sam raz na nasze skołatane nerwy.

Pacific Rhythm 2022

www.pacificrhythm.bandcamp.com

www.space-ghost.bandcamp.com/music







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy