Wpisz i kliknij enter

3 pytania – Benncart

To już 9 producent, który w ramach cyklu „Polish Juke rekomendują” odpowiada na zestaw 3 pytań.

Cykl tworzymy w porozumieniu z platformą Polish Juke, za którą stoją Pawel „Paide” Dunajko, Bartosz Hołoszkiewicz i Mateo Kamiński. Całość cyklu przybrała zadomowioną na nowamuzyka.pl formę 3 pytań. Dotychczas odpowiedzieli Lux FamiliarFidserCOMOCMiko, xtnt, K.R.Ufo,  Musley oraz Rhythm Baboon.

Juke wywodzi się z tzw. ghetto house’u czyli surowszej i mocniejszej wersji muzyki house’owej, z dodatkowym wykorzystaniem charakterystycznych brzmień Rolanda 808 oraz sporą ilością sampli hip-hopowych. Jest można rzec przyspieszoną wersją ghetto house’u. Footwork wyróżnia się synkopowanym rytmem, powtarzalnością, bardzo szybkim tempem (powyżej 150 bpm) i pozornym „niedopracowaniem” w postaci potężnego basu i stopy. Gatunki kształtowały się na przełomie dekad 90′/2000 w Chicago, a wcześniej footworkiem nazywano rodzaj tańca, w którym tancerze najczęściej podczas „battles” skupiali się głównie na wykorzystywaniu swych nóg w skomplikowanych i bardzo szybkich układach.

Wywodzący się ze Świebodzina Benncart aktualnie związany jest z Poznańską sceną klubową. Pierwszym ważniejszym projektem, dzięki któremu dał się usłyszeć większej grupce osób była epka „Umrzeć w Super Butach” z 2006 roku, która powstała we współpracy z Mielzkym. Z czasem jazzujące hip-hopowe brzmienia zaczęły ustępować coraz to śmielszym eksperymentom w sferze elektroniki, co można usłyszeć na epce „I Feed On Hopes” z 2012 czy tegorocznym „Excursions„. Aktualnie Benncart skupia się na współpracy z innym przedstawicielem Polish Juke – Luxem Familiarem, z którym współtworzy duet djsko-producencki Bennelux.


Benncart – „Life Of Wonders”

Czego ostatnio słuchasz?
Ostatnio zacząłem wracać do swoich starszych muzycznych zajawek, szczególnie tych z czasów licealnych, zwróciłem się więc ku jazzowi, szczególnie temu wywodzącego się z Ameryki Południowej, dokładniej – z Brazylii. Poprzez wyśmienity album grupy Jackson Conti (Otis Jackson, czyli Madlib i Ivan ‚Mamao’ Conti) dogrzebałem się do zespołu tego drugiego – Azymuth. Płyta „Light As A Feather” z 1979 jest jazzowo-funkowym arcydziełem, bez wątpienia jedna z najwspanialszych rzeczy jakie miałem przyjemność wysłuchać od dłuższego czasu. Piękno tego krążka zrobiło na mnie piorunujące wrażenie, w szczególności barwy syntezatorów wykorzystane w nagraniach. Druga połowa lata przeminęła pod znakiem tego wydawnictwa. Towarzyszyło mi ono bardzo często podczas wypraw na łono natury w ciepłe, słoneczne dni.


Azymuth – „Jazz Carnival”

Madlib, o którym wspomniałem wcześniej jest moim idolem od czasów niepamiętnych i jedną z postaci, która wywarła ogromny wpływ na mnie i moją twórczość. W jego dyskografii znajduje się wiele pozycji, do których wracam regularnie (Lord Quas) i jednej z nich udało się zauroczyć mnie na nowo. „Theme For a Broken Soul” wydany pod ksywką Dj Rels to moim zdaniem chyba jeden z najbardziej intrygujących projektów tego człowieka, z niewiadomych mi przyczyn trochę zapomniany. Tutaj Madlib próbuje swoich sił w broken beacie, 2 stepie i nu-jazzie, w typowej dla siebie brudnej stylistyce. Podobnie jak w przypadku Azymuthów moje serce podbiły tutaj ciepluchne syntezowane brzmienia i oczywiste nawiązania do muzyki brazylijskiej. Rzecz naprawdę godna polecenia.


DJ Rels – „Don’t U Know”

Nie zapominając o słonecznej muzyce nie mogę nie wspomnieć o Omarze-S. Jego twórczość stale gości w moich słuchawkach podczas joggingu. Bujający bit, ciepłe, analogowe brzmienie i przyjemne, chwytliwe melodie – wszystko podane „na surowo” – idealnie nadają się jako tło do truchtu. Jeśli chodzi o techno, jest zdecydowanie najczęściej słuchanym przeze mnie artystą w ostatnim czasie.

Omar S – „Romancing The Stone”

Zostając przy techno, płytą która ostatnio zagościła u mnie na dłużej jest „Endgame” Itala. Z początku miałem lekkie opory co do całości, jednak z każdym kolejnym odsłuchem przekonywałem się do niej coraz bardziej. Mroczny klimat przeszywający przestrzenne kompozycje Itala to coś, w czym z przyjemnością można się zanurzyć i odpłynąć. Pozycja zdecydowanie wieczorowa.

„Syro” Aphexa bardzo mi się podoba. Jest to solidny krążek, trzymający się kupy, przyjemnie mi się do niego wraca. Prawdopodobnie gdybym bliżej zaznajomił się z resztą jego albumów (dogłębnie przerobiłem tak naprawdę tylko oba Ambient Works), pewnie „Syro” nie zrobiłoby na mnie tak sporego wrażenia, ale nie zmienia to faktu, że jest to kawał dobrej roboty. Za te aranże Richard ma u mnie głębokie wyrazy szacunku, te kawałki oddychają i żyją własnym życiem. Lubię kontrolowany chaos i tutaj jest go pod dostatkiem.

Aphex Twin – „Syro”

Arca. Ten człowiek jest po prostu na innym poziomie. Świetne solowe dokonania („&&&&&&&”) i to, co pokazał we współpracy z FKA Twigs to coś totalnie świeżego i ekscytującego. czekam z niecierpliwością na „Xen” i na nowy album Bjork, za którego brzmienie jest odpowiedzialny.


Arca & Jesse Kanda – „TRAUMA Scene 1”

Sun Ra jest artystą, który intrygował mnie od dłuższego czasu, ale stosunkowo od niedawna zacząłem się zagłębiać w jego cholernie masywną dyskografię. O ile wcześniejsze płytki, które sprawdzałem (np. znakomite „Lanquidity”) bardzo mi się podobały, nic z miejsca nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak „Sleeping Beauty” wydane w 1979. To zaledwie 3 kompozycje zamykające się w 30 minutach), ale ilości piękna i emocji, którymi są naładowane totalnie zwaliła mnie z nóg. Zakochałem się w tym krążku po uszy. Śmiem stwierdzić, że jest to najlepszy album jazzowy, jaki słyszałem do tej pory. Poza tym sama postać Sun Ry jest niesamowita, a jego oddanie swojej wizji artystycznej godne podziwu. Mając możliwość podpisania kontraktu z dużą wytwórnią stracił ją poprzez zażądanie o wyłączną dystrybucję na Saturnie i Venus, czym zamknął sobie drogę do stabilności finansowej i prawdopodobnie większej sławy. Tak, Sun Ra.

Sun Ra – „Door Of The Cosmos”

Oprócz wspomnianych wyżej przykładów staram się być na bieżąco z tym, co wydają wytwórnie takie jak Ninja Tune, Hyperdub, Brainfeeder, Planet Mu czy Night Slugs.

Dat Oven – „Icy Lake” (Rashad & NA Remix)

Nad czym ostatnio pracujesz?
Sen z powiek spędza mi dopieszczanie materiału „zespołu” Bennelux, w składzie Lux Familiar i ja. Od kilku miesięcy trwają pracę nad long playem i przedłużają się one w nieskończoność, ale zdecydowanie wychodzi to kawałkom na dobre. Jak wszystko pójdzie po naszej myśli, to całość ujrzy światło dzienne pod koniec roku. Na razie zamknęliśmy też z Luxem epkę, która będzie pierwszą w serii czterech. Poza tym powoli zaczynam dłubać coś przy własnej epce footworkowej. Koncept opiera się na nawiązaniach do oldschoolowego rapu, czyli czegoś, na czym się wychowałem, jednak chciałbym to oprzeć o dość futurystyczną stylistkę. Zobaczymy, jak to wyjdzie w praniu. chciałbym też skończyć pracę nad epką „Kling Klang”, która ma w całości być oparta na samplach z Kraftwerk. Co prawda zostałem niejako wyprzedzony z tym pomysłem przez 6blocca z Los Angeles, ale nie wadzi mi to specjalnie. Zasłuchując się ostatnio w sun Rę wpadłem na pomysł, że fajnie byłoby też zrobić footworkowe tribute EP w jego imieniu.Jeżeli w międzyczasie nie będę miał nic ciekawszego do roboty i czas pozwoli, to do tego siądę.


Benncart – „Where” feat. Joannapple


Bennelux (Benncart x Lux Familiar) – „Hold On To Ya”

Jaki cudzy koncert/set zrobił ostatnio lub w ogóle na Tobie największe wrażenie?
Na przestrzeni ostatniego roku miałem okazję zobaczyć Badbadnotgood dwukrotnie – raz na Tauronie, a raz w małym klubie. Oba były naprawdę znakomite, ale chyba lepiej się bawiłem w ciasnym, kameralnym miejscu. Dużym plusem ich występów są improwizacje i masywne pokłady energii, które niestety nieczęsto towarzyszą live actom. A jeśli już o live actach mowa, to jednym z najlepszych, który do tej pory uświadczyłem był Eskmo na Nowej Muzyce w 2012. Naprawdę udało mu się wyjść z ramy kolesia garbiącego się nad laptopem i pokazać coś naprawdę unikatowego. Kto był, ten wie. Na tegorocznym Unsoundzie działo się też dużo prześwietnych rzeczy, miłe wspomnienia przywołują występy Roba Hooda, Ripatti, ekipy Teklife i przede wszystkim Mumdance’a z Novelistem.


BADBADNOTGOOD – „Can’t Leave The Night”


ESKMO, Tauron Nowa Muzyka 2012

www.facebook.com/bncrt
www.soundcloud.com/benncart
www.facebook.com/polishjuke
www.soundcloud.com/polishjuke







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy