Wpisz i kliknij enter

UNKLE – The Road, Part I

Mieszanka brzmień i nazwisk, która z założenia miała być muzyczną soczewką współczesnego Londynu. Oczywiście soczewką na oku Jamesa Lavelle’a.

„The Road, Part 1” to rozdzielony pięcioma interludiami zbiór dziesięciu utworów. Eklektyzm brzmień, jaki opanował najnowszy krążek UNKLE to wypadkowa zarówno elektronicznych momentów jak i tych zbliżonych do estetyki rockowej, gdzie dominują gitary.

Początek albumu zaczyna się bardzo spokojnie. Otwiera go ballada „Farewell”, w której głosów użyczyli prawie wszyscy zaproszeni do „The Road, Part 1” goście, czyli Ysée, Dhani Harrison, Elliott Power, ESKA, Keaton Henson, Liela Moss, Mïnk oraz Steven Young. Utwór bazuje na powtarzanym fortepianowym motywie, który do złudzenia przypomina „Endless Flight” Gustavo Santaolalla, który stanowił muzyczną ilustracje do filmu „Babel” w reżyserii Alejandra Gonzáleza Iñárritu.

Zaraz po niej mamy „Looking for the rain”, który został zaprezentowany już w czerwcu jako zapowiedź zbliżającego się albumu. Tu tempo mocno przyspiesza. Syntezatory obudowane w ciekawie zaaranżowane smyki sprawiają, że mogą pojawić się uzasadnione skojarzenia z Massive Attack. To jedyny moment na płycie, gdzie wokalnie pojawia się Mark Lanegan.

Nudnawe, rockowe momenty takie jak „Nowhere To Run/Bandits”, czy „The Road” korespondują z tym co UNKLE rozpoczęli wraz z płytą „War Stories”. Szkoda, że użycie tradycyjnych instrumentów w tym przypadku nie przyniosło ciekawszych, nowatorskich rozwiązań.

Na „The Road, Part 1” usłyszymy też elektro-popowy „Sunrise (Always Come Around)”, obudowany w horyzontalne, leniwe podkłady z delikatnym kobiecym wokalem Liely Moss przywołujący z kolei skojarzenia z muzyką produkowaną przez Mobiego.

Album nawiązuje do rozmaitych estetyk brzmieniowych, co kompletnie niszczy jego spójność. To bardziej zbiór piosenek, które z założenia nie miały stanowić zamkniętego, homogenicznego dzieła. Nie można traktować zatem tej cechy jako wady. Co najwyżej pewien aspekt utrudniający odbiór materiału jako całości. W założeniu Jamesa Lavelle’a, album miał podkreślać korzenie multikulturowego Londynu. Czy tak się stało? Jest to kwestia zdecydowanie dyskusyjna.

Cecha ta może wyłącznie manifestować się w postaci różnorodnego doboru ciekawych, niekiedy nieznanych wokalistów. Jedną z nich jest mająca korzenia w Zimbabwe ESKA, która jest również multiinstrumentalistką. W 2015 roku była nominowana do Mercury Music Prize za swój debiutancki album „ESKA”, którego współprodukował Matthew Herbert.

Album zamyka nostalgiczna kompozycja zatytułowana „Sick Lullaby” zaśpiewana przez Keatona Hensona. Londyński muzyk, którego twórczość porusza się po rejonach akustycznego folk-rocka, opórcz wspomnianego kawałka pojawił się także w innym utworze z „The Road, Part 1” -“Sonata”. W tym drugim przypadku mamy lekką domieszkę elektroniki, która pojawia się w drugiej połowie utworu.

Tytułowa “część pierwsza” sugeruje kolejne etapy drogi, która miałaby nas poprowadzić jeszcze gdzieś indziej, bądź jeszcze gdzieś głębiej? Praktyka niekiedy pokazuje, że “Part 1.” to pierwsza i ostatnia część dalekosiężnych planów.

18.08.2017 | Songs For The Def

UNKLE







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy