Produkcje Carstena Nicolai vel Alva Noto zawsze odznaczały się wysokim poziomem abstrakcji i surowości. Powściągliwe utwory o skomplikowanych strukturach nie należą do łatwych w odbiorze i dzielą się na dwie skrajnie odległe kategorie: takie, które słuchane w pełnym skupieniu potrafią wciągnąć, oraz takie, które są na tyle odpychające, że zazwyczaj je pomijam.
Dwudziestominutowa epka „Transspray” to trzecia pozycja Alva Noto z przedrostkiem „Trans-” w tytule i jak każde poprzednie wydawnictwo tego artysty, stanowi wyzwanie dla słuchacza. Eksperymenty Niemca stały się jeszcze bardziej radykalne, a ich odhumanizowany charakter osiągnął szczyt. Bez żadnej taryfy ulgowej stajemy w obliczu rozedrganej sfery świdrujących, nieobliczalnych dźwięków, które niepokoją swoją bezdusznością. Chwilami odnoszę wrażenie, że autorem tych zimnych jak lód odgłosów jest maszyna, że człowiek nie ma z nimi nic wspólnego. Na przykład „F 117.tiff”. Co to jest? Helikopter, samolot, motor? A może kosiarka do trawy? Trudno powiedzieć, ale zostało niepotrzebnie wydłużone, a że od początku nie wywołuje pozytywnego wrażenia… Ogłuszający „Re/Re/Repeat” trwa niespełna minutę i można się tylko cieszyć, że nie dłużej. Ale to tylko jedna strona medalu, bo niektóre eksperymenty odniosły pełen sukces, np. poszarpany, na swój sposób taneczny „Bit” (byłby to z pewnością bardzo specyficzny taniec), nieco afeksowy „Obi One (Edit XS Version)” czy groźny „Autoshape”. To te bardziej udane elementy całości, co nie znaczy, że bardziej przystępne.
Podobno „Transspray” miał być przełożeniem na język muzyki filozoficznych problemów prędkości, utopii i rozpadu naszych idei na części. Nie jestem jednak pewien, czy słowo „muzyka” jest adekwatne w stosunku do niektórych fragmentów tego materiału. W końcu kilka dźwięków rzuconych w przestrzeń musi spełniać pewne warunki, by złożyć się w to, co rozumiemy pod pojęciem muzyki. Ja optowałbym za słowem „eksperyment”. No chyba, że potraktować dokonania Nicolaia jako metamuzykę, co osobiście uważam za nadinterpretację. „Transspray” wydaje się być owocem wygórowanych ambicji – intrygującym, ale mimo wszystko przekombinowanym.
2005
meczenie autorow i recenzentow. mnie irytuje postawa recenzentow, ich obiektywny subiektywizm. moikm zdaniem sa malo ostrozni. nie chodzi o kompleksy krytykujacych lecz o duza odpowiedzilanosc recenzentow.
tak kazdy recenzent chce miec dystans, czlowieku – nie osiagniesz dystansu i widoku z nikad stosujac aparature ktora do tego sluzy. przekombinowanie – wyrazenie uzywane kiedy twoj dystans jest znikomy.pzdr.
tak kazdy recenzent chce miec dystans, czlowieku – nie osiagniesz dystansu i widoku z nikad stosujac aparature ktora do tego sluzy. przekombinowanie – wyrazenie uzywane kiedy twoj dystans jest znikomy.pzdr.
@ parasol: dzięki za zainteresowanie. podejmując wątek, to podobnie jak alva noto nie świadczy z góry o wszystkim, tak nie każde podejście do poważnych tematów kończy się sukcesem. zdaję sobie sprawę, że nicolai nie rejestrował dźwięków śmigła. 🙂 ale ostrożności nigdy nie zawadzi, zwłaszcza przy takich okazach jak carsten n. porcelana była jeszcze całkiem świeża, gdy duchamp wysyłał pisuar na wystawę sztuki niezależnej… pozdrawiam.
nie słuchałem, ale komentarz do recenzji: 1. przychylam sie do zdania, że marka alva noto o wszystkim i z góry nie swiadczy.
2.Maciej, mówisz, że miało to być przełożenie filozoficznych problemów prędkości, utopii i rozpadu naszych idei . pomijam kwestie co jest filozoficznym problemem, ale skoro mowa o utopiach i ideach, to schodzenie do helikopterów itp. jest dla mnie nielogiczne. poza tym wątpię, czy porównywanie takiej elektroniki do rzeczywisteośc ma jakikolwiek sens. gdy muza się zmienia, musi się zmieniać forma mówienia o niej. helikoptery to przeszłość. pozdro
zauważam bezustanne męczenie autorów recenzji na nowej. czy to wynika z niezaspokojonych ambicji? ciągle tylko krytyka krytyka krytyka. zero ludzkiego odruchu.
@ paide: i to jest coś, co nazywam konstruktywną krytyką. dzięki za uwagę, przemyślę je sobie. pokój.
myślę że nie chodzi tutaj o kwestie tego kto co lubi [twoje muzyczne intuicje są jak najbardziej prawomocne], ale o sposób w jaki to nielubienie zostało przedstawione. niestety, w ogóle mnie to nie przekonuje. odnoszę wrażenie, że Twoja krytyczność odbywa się powierzchownie, bez mocnego i wyraźnego uzasadnienia. Analogia do muzyki odhumanizowanej, bez-dusznej jest trochę naiwna i lekko archaiczna. Nie mam zamiaru kwestionować Twoich odczuć, jedynie prosiłbym o ciekawszą recenzję.
@ yac: nieładnie się tak wywyższać i sugerować innym nieosłuchanie czy też nieobeznanie. tym bardziej, że muzyki słucham dosłownie przez całe życie. 🙂 proponuję po prostu bezboleśnie zaakceptować fakt, że niektórym nie podchodzi to, czym inni się zachwycają i na odwrót. pozdrawiam.
panie Macieju! czasami mam wrażenie, że słuchasz Pan muzyki od bardzo niedawna…
do AUTOR: oj, przepraszam, nie miało to zabrzmieć w ten sposób, tzn, nie chciałem nikogo urazić. Poprostu byłem zaskoczony,ba, zanipokojny wręcz tym co przeczytałem. Pozdrawaim serdecznie. P.s. a co powiesz o ostatnim przedsięwzięciu Nicolaia for ?
@ I love Alva noto!: a może trochę mniej agresji i więcej dystansu? cenię nicolaia, ale nie popadajmy w bałwochwalstwo. niektóre jego płyty są świetne (np. insen ), inne z kolei nie do końca udane, jak transspray właśnie. co nie znaczy, że przekreślam alva noto. ale też nie zamierzam padać na kolana przed każdą jego produkcją tylko dlatego, że to przecież alva noto . pokój.
dla tego często jest lepiej słuchać muzyki a nie o niej pisać – słowa nie przełożą nigdy tego co słyszymy a dodatkowo każdy na swój sposób interpretuje dźwiękowy przekaz co dodatkowo zniekształca obraz muzyki ;].
twoja słowa brzmią jak zachęta 🙂
Człowieku, nic nie czujesz , nic nie rozumiesz. Zaprzestań recenzjonowania rzeczy o których nie masz pojęcia.
kombinuj dalej ;]