Podczas nagrywania utworów dla projektu ChoP czytałem akurat biografię Gagarina. Dość mocno mnie to wciągnęło, więc zacząłem przeszukiwać youtube w poszukiwaniu filmów opowiadających o jego locie. Trafiłem na taką fajną zapowiedź po rosyjsku, którą teraz można usłyszeć w jednym z utworów. Cieszę się, że udało mi się namówić Cię na krótką rozmowę. Może zacznę od gratulacji i pochwał za wydawnictwa etaLABEL.com. Jak odnajdujesz tych młodych artystów?
Dzięki za zaproszenie. Też się cieszę, że możemy porozmawiać. Jest mi niezmiernie miło,
że są ludzie zainteresowani tym, co dzieje się w małych krajowych labelach. Mam
wrażenie, że ostatnio dzieje się naprawdę sporo, a ludzie działający w każdym z nich
starają się odnaleźć swoją niszę. Odkrywać ciekawych twórców w dzisiejszych czasach
chyba nie jest aż tak trudno. (Aż mnie kusi aby opowiedzieć o wszystkich, którzy wydali
w etaLABEL.com swoje nagrania.) Kilka osób współpracowało ze mną jeszcze w czasie
działania gb-productions (nieistniejące już wydawnictwo – przyp. red.).
Chmury, czy Narzędzie Piotra Broniatowskiego, oraz
Copter to chyba najlepsze przykłady.
Ale już zupełnie inaczej było z Kryptonem czy
Milipopem. Kiedyś dostałem po prostu „zielonego” maila, z „zielonymi”
nagraniami, które wcisnęły mnie w krzesło. Dogadaliśmy się i tym sposobem są w labelu
„rzeczy, których nie można dotknąć” („Things That You Cant Touch”
Kryptona, recenzja u nas – na tej stronie – przyp. red.) 🙂 Już nie mogę się doczekać
nowych utworów Kryptona. Słychać, że pobyt na wyspach daje mu dużo świeżej energii, bo
to, co słyszałem do tej pory, jest naprawdę rewelacyjne.
Milipop, czyli Tomek Bednarczyk pojawił się poprzez znajomą
dziennikarkę z Wrocławia. Przysłał kilka traków w mp3, a potem na płycie. Wybraliśmy
wspólnie kompozycje na album i label może już spokojnie wyjść na ulicę z „uśmiechem” na
ustach („S.M.I.L.E.„, recenzja na tej
stronie). Pomagałem też trochę Tomkowi w jego home.pop.rec – wiesz, pewne
szlaki zostały już przetarte i sprawdzone. Po co błądzić w ciemnościach poszukując być
może błędnych rozwiązać. Wiem, że Tomek działa i ma się świetnie. Cieszę się, że ci
młodzi dwudziestokilkuletni twórcy mają aż tyle do zaprezentowania.
RND to już zupełnie inna historia. Tomasz Pauszek
udziela się na tak wielu płaszczyznach, że to w sumie dla mnie był zaszczyt, że pokazał
trudniejsze oblicze swojej twórczości właśnie w etaLABEL.com. Spotkaliśmy się na WEF i
jakoś tak poszło. Niedawno zajął się masteringiem projektu ChoP a
obecnie pracuje nad jego drugą odsłoną wraz z Chińczykiem, Dicksonem
Dee.
An On Bast jest świetna w tym co robi. Namówić Anię na specjalną płytę
dla labelu nie było trudno. Cały czas pozostajemy w kontakcie i być może niebawem i
Ania zmierzy się z kolejną odsłoną ChoP.
Interesuje mnie to w jaki sposób łączysz oba światy – mam na myśli prowadzenie
labelu, jak i znajdowanie czasu na muzykę…
Wcale tego nie mogę połączyć 🙂 Większość ludzi zajmujących się takimi niszami
prawdopodobnie żyje w tym kraju z zupełnie czegoś innego. A szkoda. No, ale jeszcze
długa droga do poprawienia świadomości muzycznej odbiorców. Moja zasada jest dokładnie
taka sama, jak była w poprzednim labelu – „nic na siłę i nic w pośpiechu” (choć wtedy
to chyba do końca nie wyszło). Dlatego gdy mam czas, to zajmuję się okładkami,
przeglądam foty znajomego artysty, który już niejedno zdjęcie nam użyczył, słucham
nadesłanej muzyki, pakuję płyty itd. Czasem wcale nie mam na to czasu, są więc
projekty, które są już gotowe i mogłyby wyjść wcześniej, leżą gdzieś i dojrzewają.
Dzieje się tak również dlatego, że czasem przychodzi do mnie płyta, którą chcę wydać
wcześniej no i wtedy taki projekt dostaje priorytet.
A swoją muzyką zajmuję się wtedy gdy mam natchnienie. Właściwie nie ma szans na to bym
coś robił na siłę. Nigdy jeszcze nie nagrałem niczego pod presją. Po prostu musi
upłynąć pewien czas od ukończenia poprzedniego projektu. Chyba każdy twórca ma taki
okres „ładowania baterii”. Ja wtedy sporo czytam, oglądam jakieś stare filmy. Muzyki
nie słucham prawie wcale. Jakoś tak dziwnie się składa, że muzyka nie jest dla mnie
wielką inspiracją. Kiedy kupuję jakąś dobrą płytę, jak np. zeszłoroczne
„Dropsonde” norweskiego Biosphere, to słucham do
upadłego. Ale nie zabieram się wtedy za nagrywanie, bo efekty na pewno przypominałyby
to, czego słucham obecnie. Musi minąć jakiś czas i dopiero wtedy siadam do swojej
muzyki. Czasem to są dwa miesiące, czasem pół roku.
A jak inspirują mnie książki? Podam taki przykład z ostatnich miesięcy. Podczas
nagrywania utworów dla projektu ChoP czytałem akurat biografię
Gagarina. Dość mocno mnie to wciągnęło, więc zacząłem przeszukiwać
youtube w poszukiwaniu filmów opowiadających o jego locie. Trafiłem na taką fajną
zapowiedź po rosyjsku, którą teraz można usłyszeć w jednym z utworów. Gdy nagrywałem
pierwsze tracki Eta Carinae to inspiracją było planetarium. Potem
grzebałem w sieci i szukałem informacji o Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Robiłem
field recording, gdy przelatywała nad moją głową. To ciekawe, że można sobie z ziemi
popatrzeć jak panowie na ISS latają nad naszymi głowami. Różne takie dziwne pomysły
przychodzą mi czasem do głowy właśnie częściej ze źródeł innych niż muzyczne.
Na czym polega i jak wygląda Twoja praca jako „szefa” Eta-Label?
Jak mówiłem wcześniej. Odbieram maile, słucham nadesłane mp3 (czego nie znoszę robić,
wciąż namawiam ludzi na przysyłanie dema AUDIO-CD). Jeśli płyta pasuje do profilu,
dogadujemy się jakoś i zaczyna się proces wydawniczy. Czasem twórcy mają swoje zdjęcia
na okładkę, czasem ja coś dobieram. Potem trzeba ustalić co na tej okładce będzie
napisane. Potem płyty idą do powielenia i wykonania profesjonalnych nadruków.
Jednocześnie drukowane są okładki. Droga jest już przetarta, więc wiadomo co robić.
Swoje dźwięki nagrywasz jako Eta Carinae, czy myślałeś nad wydaniem Ety w
jakimś zagranicznym labelu?
Wiesz, jak mawiał jeden z moich profesorów na studiach: „Żaden twórca nie tworzy do
szuflady. Każdy chce by go kiedyś odkryto”. Jest w tym sporo prawdy, te słowa nadal
dźwięczą mi w głowie. Dlatego staram się co jakiś czas w tej czy innej formie, czy
jakimś innym projekcie zaprezentować ludziom.
Ostatnio na przykład zrobiliśmy z Chińczykiem ZenLu wspomniany projekt
ChoP. Doczeka się on już niebawem także chińskiego wydania. Tak się
składa, że właśnie od tej samej wytwórni dostałem wolną rękę i pracuję aktualnie nad
nowym materiałem, który ma się pojawić na dalekim wchodzie. Byłoby fajnie wydać gdzieś
w UE, ale tam jest chyba już dość ciasno. Ale kto wie. Cały czas przychodzą maile z
zagranicy, ostatnio odezwał się label o podobnym profilu. Być może coś razem
zrobimy.
Z moich odczuć wynika, że z płyty na płytę coraz bardziej zahaczasz o noise.
Czy to nowy kierunek dla Twoich projektów?
No było trochę noisu na „::3::„. Ale chyba w tamtą stronę już nie pójdę (choć tego nie wykluczam, bo być może coś w tym stylu pojawi się na płycie dla Chińczyków). Lubię melodie. Czasem nawet zazdroszczę ludziom umiejętności tworzenia ładnych piosenek. Cenię sobie słowa Lecha Janerki, który powiedział, że to wielka sztuka napisać ładny utwór w oparciu o jeden, dwa dźwięki. Ja cały czas się staram. Dlatego na „::3::” były też ładne melodie, jak choćby „That Number Will Rise…„. Wiesz, jak zagrałem ten utwór na WEF 2005 i jeszcze kilka takich rzeczy, które nigdy nie były wydane, a w których były użyte jakieś urywki z zagranicznych wiadomości telewizyjnych mówiących o terroryzmie, podszedł do mnie John Craig Freeman i stwierdził, że EC jest bardzo zaangażowane politycznie. Wcześniej nawet się nad tym nie zastanawiałem, ale to spostrzeżenie wydało mi się wtedy takie jakieś niepokojące.
Być może John miał rację, bo nie umiem pozostać obojętny na otaczający mnie świat. Wiesz, np.: przyroda i cała walka z jej ochroną. Potem sytuacja światowa. Słowa Lema z „Rasy drapieżców” pozostają nadal aktualne. Takie sprawy w pewnym stopniu są inspirujące podczas tworzenia. Na pewno jednak nigdy nie odwołam się do tego co się dzieje na scenie politycznej w naszym kraju. To już jest, (pozwolę sobie na taki ton z kręgów kultury niskiej) totalny syf, który mam w dupie. Taki marazm nie może być inspirujący.
Opowiedz coś o nowych twarzach w Eta-Label
Przychodzi do mnie sporo płyt i plików mp3. Czasem się do tych osób odzywam, czasem o zapominam. Chcę w tym miejscu bardzo przeprosić, jeśli nie odpowiedziałem na czyjeś maile. Są projekty, które zwyczajnie nie pasują do profilu labelu – i tylko tyle. Nie oznacza to wcale, że prezentują zbyt niski poziom. Prawie zawsze są świetnie nagrane. Ale jeśli uważam, że coś nie pasuje to tego nie wydam.
A z nowości? Aktualnie najnowsza jest płyta Burma Project. Bardzo mroczny dark-ambient.
Chyba „najciemniejsza” rzecz jaką wydał etaLABEL. A kolejna płyta to projekt More. Jest na niej więcej eksperymentów, które lubię, ale
też świetnie użyte i przetworzone nagrania terenowe, dużo przestrzeni. Niektórych
utworów z tej płyty słucham ostatnio bardzo często. I jest jeszcze jeden projekt, ale nic o nim nie powiem. Wpadajcie na strony labelu, to się niebawem dowiecie. Będzie rewelacyjny.
Podobno koncerty WEF’u były nagrywane, myślałeś nad umieszczeniem ich w sieci bądź wydaniem ich w formie DVD?
Mam kilka z tych występów u siebie na twardym dysku. Mogę tylko udostępnić to, do czego
mam prawa. Świetny występ Andrey’a Kiritchenki mam zarówno z Zachęty jak i z BISki. Posłałem to do Jarka Grzesicy, szefa WEF, ale nawet nie wiem, czy puszczał to kiedyś w Future Shock. Chmury „Żywe” zostały wydane i są też dostępne na stronach etaLABEL.com za darmo w dziale net-label. Niektóre koncertowe rzeczy EC pojawiły się na płytach, z których pochodzą jako bonusy. Być może coś jeszcze zamieszczę, ale tylko w mp3 bo jakość tych nagrań często bywa średnia.
Co Cię fascynuje w dzisiejszej muzyce? I co polecasz aby poznać bliżej?
Fascynuje mnie MySpace. Genialna sprawa. Być może pewne moje kontakty z tego obszaru zaowocują współpracą. Rozmawiałem z kilkoma projektami i są bardzo otwarci. Ale nie podam jakiś konkretnych zespołów, które można polecić. Trzeba się zarejestrować i szukać (robią to m.in. ludzie na forum nowamuzyka.pl; ich odkrycia pozytywnie zaskakują).
Wielu osobom i twórcom myspace zajmuje dziś naprawdę sporo czasu, ale sądzę, że warto, bo to kopalnia świetnej muzy. No a przy okazji można zostać przyjacielem jakiegoś Autechre czy Boards of Canada, czy choćby Stinga, albo takiego Jacka Nicolsona. Polecam w całości.
Druga sprawa, która jest ważna to fakt, że myspace jest miejscem gdzie bez problemu
można wyrazić jakiś twórczy bunt i na pewno znajdą się ludzie, którzy podzielą twoje
gusta. I mimo, że korzystając z myspace używamy narzędzi kultury pop, to jednak nie ma
na stronach żadnych reklam produktów z tego obszaru. Ludzie reklamują i rekomendują się
wzajemnie, często konstruktywnie krytykując i motywując do dalszych działań.
Jak myślę o świecie buntu to wspominam Kamila Sipowicza, który bardzo mądrze wypowiedział się nie tak dawno w TV. Mówił o tym, że cała sfera skierowana do ludzi młodych, którzy buntem żyją, jest tak naprawdę skażona konsumpcjonizmem. Taka np.: „Machina” jest docelowo przeznaczona dla młodych odbiorców. Sporo w niej o wydarzeniach nietypowych, undergroundowych i niekoniecznie szeroko reklamowanych. Jednocześnie na każdej stronie „product placement”. Szkoda, bo w tak dobrze dostępnym czasopiśmie ciągle nie umiem odszukać czegoś interesującego bo jest przykryte trującą reklamą. Tymczasem czasopisma wartościowe, jak „Lampa„, czy „Glissando” nie są szeroko dostępne
w kiosku. W małej miejscowości ich nie znajdziesz. Żyjemy w pułapce popkultury. Ale
starajmy się z niej wyrwać, bo przecież chcemy tworzyć i zaliczać się do wyższego
poziomu pojmowania sztuki.
Eta Carinae bądź inny z Twoich projektów można gdzieś zobaczyć na żywo oprócz WEF’u?
Trwają rozmowy nad zorganizowaniem koncertów ludzi z labelu tu i tam. Ja aktualnie nie zagram nigdzie, bo miałem awarię twardego dysku w laptopie i straciłem materiał z dwóch czy trzech ostatnich lat. Miałem tam też live-acty, które odeszły. Pozostały mi tylko wersje finalne z płyt no i zipy z Fruity Loops’a, z pierwszej i drugiej płyty. Traktuję tą chwilę jako nowe otwarcie.
Projekty związane z labelem można czasem zobaczyć na żywo. Piszą o tym na swoich
stronach, właśnie na myspace. Warto tam zaglądać. Nie rozmawiałem jeszcze z Jarkiem Grzesicą, twórcą WEF. Jeśli festiwal się odbędzie w
normalnym jesiennym terminie, na pewno pojawią się tam projekty z etaLABEL.com. Jarek
ma niezwykłą energię, którą potrafi zarazić sporo osób, więc sądzę, że rodzina WEF
znowu się powiększy. Warto też posłuchać jego audycji Future Shock we wtorki, na falach jazzradio.pl. Tam na pewno będzie mówił o tegorocznych planach. Ach, no i dobrze jest wpadać na stronę www.wef.pl, bo dzieje się tam ostatnio sporo. Projekty zarejestrowane na tej stronie na pewno zostaną zaprezentowane w audycji Jarka. Dlatego namawiam ludzi związanych z etaLABEL.com do aktywnego działania na tej stronie.
Czego można Ci życzyć?
Ciągłego natchnienia i siły do pracy w labelu. Na razie nie zamierzam się poddawać i
mam nadzieję, że niedługo wszyscy usłyszą naprawdę ciekawe projekty zarówno moje
własne, jak i na polu rodzimej elektroniki.
Dziękuje za miłą rozmowę
To była wielka przyjemność. Dzięki. Chcę też przy okazji podziękować wszystkim, którzy wypowiadają się na forum Nowamuzyka.pl – dzięki Wam ta strona żyje i ma się świetnie. Mimo, że sam się nie udzielam, to bardzo często czytam wasze wypowiedzi, które prowadzą mnie do ciekawych odkryć zarówno muzycznych jak i technicznych.
Rozmawiał Wojtek Krasowski
… zapomniałem o pytaniach… Jak to było i w wywiadzie ze mną, są trafne, ciekawe, na miejscu i przemyślane, tworząc spójną całość. Brawo Wojtek!
Mas media nigdy nie zginą, podobnie jak nie odejdzie z tego świata, muzyka nie koniecznie muzyczna – dla przeciętnego słuchacza. Muzyka zmuszająca do refleksji, podobnie jak wypowiedzi Grześka, dźwięki błądzące w zakamarkach umysłu, tak charakterystyczne dla ludzi ciekawych, twórczych, dzięki którym istniejemy – artyści niezależni. Bardzo ciekawy i osobisty artykuł osoby pogrążonej w świecie ambientu i experimentalu, wypełniającej luki codziennego kiczu swoim etalabel.com, projektem EtaCarinae, oraz ChoP
dokładnie, wywiad pierwsza klasa;] no i twórca też pierwsza klasa;] pozdrowienia!!
Tak jak już napisali – pożądny wywiad, treściwy i bardzo pouczający(jeśli można to tak nazwać, gdyż dużo sie dowiedziałem na temat tego rodzaju muzyki). Byle Tak Dalej!!:] Ja Moze Tez Nie Dlugo Rusze:] …moze…:P Nie Poddamy Się Bez Walki! Pozdrawiam Hehe REZ REZU I EKIPA:] Yo!
I tu zgadzam się w pełni z przedmówcą………treściwie tematycznie …..bez pierdzielenia farmazonów……..
Więcej tego typu wywiadów……przynajmniej wiem że oprócz
medialnej papy………są ludzie którzy tworzą i wydają muzykę……inną…. niż
powszechnie uznawaną przez media……
Grzesiek TAK TRZYMAJ 🙂
To sie nazywa pozadny wywiad, krotkie tresciwe i trafione pytania oraz dlugie wyczerpujace i ciekawe odpowiedzi.
Dla mnie bomba.