Wpisz i kliknij enter

Wolfram – Thinking Dust


Trudna to płyta, nieprzystępna, niemiła. Ale może, jakby to tylko inaczej ująć, inaczej na to spojrzeć, to wcale nie. Bo zamiast trudna można by napisać, że wymagająca. I wtedy nie tyle nieprzystępna, co wymagająca czasu, skupienia. I dalej: nie niemiła, ale wymagająca porzucenia nastawienia poszukiwacza przyjaznych dźwięków.
Jedno jest pewne – ta płyta dyktuje własne warunki i trzeba na nie przystać, by móc ją zaakceptować. Jest budowana powoli, z rozwagą, tworzona z niewielu elementów, choć zdarzają się bardziej gęste partie, to jest ona wręcz klarowna, w takim sensie, w jakim hałas może być czysty.
Z początku miałem z tym problem, wydawało mi się, że jest to powierzchowna muzyka. W dosłownym sensie, że Wolfram prezentuje tylko powierzchnie, jedną płaszczyznę. Zresztą coś podobnego wciąż mi dokucza, uważam, że pierwszy track na płycie jest zbyt cichy. Przez to ciekawie skonstruowane noise’owe spiętrzenie w środku kompozycji może przejść niezauważone. Natomiast od początku polubiłem drugi utwór, spokojnie rozprowadzany wyraźny motyw o ciemnej barwie rozkłada się w rozległej przestrzeni, stopniowe zagęszczenie znajduje kulminację we wstęgach szumów. W swej kontemplacyjności i powolnym narastaniu kawałek przypominający najlepsze produkcje Deathproda. W zamykającej album kompozycji wykorzystane są sample z jakiejś ścieżki dialogowej, zostały też wplecione ‘odgłosy’ fal radiowych (chyba jasne odwołanie do Johna Cage’a) i jakiś strzęp przypadkowo namierzonej melodii. Dramaturgię utworu buduje poza dźwiękami przejmujący głos, którego słów nie ma sensu streszczać. Ale ciekawe, że nawet jeśli zostały one wzięte z jakiegoś łzawego marnego melodramatu, to Wolframowi udało się zbudować dla nich taki kontekst, że potrafią wzbudzić realne emocje. Całość wieńczy przetworzone nagranie odpalania fajerwerków (pomysł nienowy, wykorzystał go już Jazzkammer).
Mniejsza jednak o to, czy Wolfram jest zasłuchany (podobnie jak ja) w nagrania artystów Rune Grammofon i stamtąd czerpie czasami pomysły. Oczywiście da się go umieścić w jakimś nurcie, wskazać podobnie tworzących artystów (choćby Scanner czy Kaffe Matthews). Ale ważniejsze (dla mnie jako słuchacza) jest to, że „Thinking Dust” jest płytą, której wierzę. I choćby trudno mi było się w nią wgryźć, to wiem, że warto poświęcić jej czas, gdyż dopiero gruntowne jej poznanie (a to nie jest możliwe od razu, o czym było na początku) pozwoli w pełni ją pojąć i wtedy naprawdę docenić.
2005







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
ufff
ufff
17 lat temu

przykro mi musi ci to wystarczyc, nie mam czasu na dluzsze polemiki i rozwiniecia, potraktuj moje wrzutki zajawkowo, albo jak wolisz, kazdy utwor z radiem nie koniecznie musi byc odwolaniem do Cage – dyzurnego wyznacznika, takie male tlumaczonko, na nic wiecej mnie nie stac (czasowo) pozdr uffek

pan tkacz
pan tkacz
17 lat temu

zeby sie jakos sensownie wytlumaczyc musialbym chyba poruszyc zbyt wiele spraw, no ale skoro odpowiedziales, to sprobuje.otoz po pierwsze – zbyt wiele sobie nie obiecywalem, bo w Twoj komentarz nie byl trudny do zrozumienia, dlatego ze brakowalo w nim przecinkow, tylko dlatego, ze nie przystawal do ram wypowiedzi, ktora jest glosem w dyskusji.przypominal raczej wycinek ze strumienia swiadomosci i ta rwacego.
ale zostawie juz te wycieczki osobiste i inne takie, skoro sie nie wkurzasz to okej.chcialem zapytac co jest naiwne w mojej recenzji? jak podasz konkretny przyklad, to bede mogl sie odniesc.postaram sie tez dotrzec do numeru aktivista, zeby poznac sposoby celnego opisu tego albumu.
bo w ogole jestem dosc sceptycznie nastawiony do hasel w stylu lepsze slyszenie , tzn wiem, ze nie chodzilo Ci pewnie o to, ze ktos ma jakies predyspozycje i ze startu lepiej slyszy, tylko o jakies doswiadczenie.
i tu powinna sie zaczac czesc, ktora uwazam, za dosc zenujaca dla mnie: czy mam wymieniac plyty, ktorych slucham, ktore znam z nurtu free improv i elektroakustyki? bo uwierz mi, ze nie rzucam sie z motyka na slonce.jesli sobie zyczysz to moge rzucac nazwiskami, ale chyba nie o to chodzi i i tak by Cie nie przekonalo.
a wracajac do Twoich zarzutow, to jeszcze chcialem zapytac o podstawowe rozpoznanie ? bo jakos sam unikasz okreslenia, umieszczenia albumu wolframa w jakims nurcie.wiec jak to jest, jak dla mnie to jest muzyka elektroakustyczna.bo na pewno to nie jest improv, a haslo eksperyment tak naprawde niczego nie wyjasnia.
ah i jeszcze ta kwestia, ze czy to jest przyjemna muzyka czy nie.oczywiscie, ze przyjemnosc mozna czerpac z roznych rzeczy, zalezy to od nastawienia.thinking dust nie stanowi dla mnie w zadnym wypadku jakies eksktremalnego doswiadczenia dzwiekowego.w mojej recenzji, przez pisanie o trudnosci/przyjemnosci w odbieraniu tej plyty bardziej chcialem podkreslic, ze moze wywolywac ambiwalentne odczucia, ze nie wchodzi tak po prostu, gladko.a to nie zawsze zalezy od zageszczenia dzwiekow, czy jakis innych czynnikow.widac nie udalo mi sie oddac tej ambiwalencji.moj blad byc moze.
nie bede Ci moze slodzil i dziekowal za tak uwazny komentarz itd, bo to czasem wypada falszywie i nie wiem czy to potrzebne.

ufff
ufff
17 lat temu

okej, byc moze, brak przecinkow itd, nie pomogly w zrozumieniu komentarza, wyrazilem swoja dezaprobate w/s do twojego pisania o takiej wlasnie muzyce, dlaczego? gdyz uwazam ze zupelnie nie masz z nia doswiadczenia, czytalem kilka twych relacji z roznych koncertow, z czego wylania sie pewien obraz zakresu w ktorym poruszasz sie lepiej i gorzej, post rock, jazz itd okej, widac ze sluchasz tej muzyki, ale improv, eksperymenty czy to co akurat jest na Thinking Dust to dla ciebie egzotyka, widac ze masz klopoty w podstawowym rozpoznaniu i tyle, czyta to wiele osob, wiec lepiej aby pisal ktos kto sie lepiej wsluchuje i lepiej slyszy wlasnie taka estetyke, nie przypadkowo wiec doszedlem do wniosku, ze masz poprostu ambicje pisac o wszelkich eksperymentach, cieszy mnie to gdyz generalnie sluchacze omija te rejony, lecz niestety jest to co piszesz momentami mocno naiwne,
a wracajac do wolframa, ta plyta jest jedna z przyjemniejszych rzeczy w gatunku i w pewnym sensie latwych , autor swietnie ja skomponowal, dozujac dynamike i napiecie [bardzo celnie opisal ten cd wojtek wysocki w aktiviscie] swietna jakosc dzwieku,
po mnie oczywiscie nie mozna sobie wiele obiecywac, po co? nie jestem rowniez wkurzony,ale o tym szkoda gadac,przynajmniej w tej i nastepnej chwili
[przepraszam tez kolege do uff ze jecze, przykra sprawa jęk]…. trzymam kciuki i licze wience laurowe [ufam hehe]

dzieki
dzieki
17 lat temu

swietna recenzja, wczesniej juz slyszalem o tym albumie sporo dobrego i teraz mnie ostatecznie przekonales, ze warto po niego siegnac. dzieki! pzdr. a co do szanownego pana uff a.. szkoda gadac 😉

pan tkacz
pan tkacz
17 lat temu

przyznam, ze niewiel zrozumialem, poza tym, ze Ci sie nie podobaja moje recenzje, ale nie widze logiki w Twoich zdaniach [np. zostan przy czyms przyjemnym, i to nie w zanczeniu wolframa, gdyz on w tym gatunku to akurat tzw przyjemna muzyke robi to strata miejsca, to on robi niby przyjemna muzyke czy wlasnie nie? i w jakim gatunku jesli ja sie nie znam?], pomijajac juz to, ze to jak piszesz lekko rozmija sie z regulami jezyka polskiego.
a co do porownan i nawiazan to co konkretnie jest nie tak? nietrafne? czy po prostu z zasady Cie wkurzaja?
a zreszta…nie obiecuje sobie zbyt wiele wyjasnien po Twojej (byc moze) odpowiedzi.

do uff
do uff
17 lat temu

Zamiast jęczeć napisz uff co sądzisz o tym albumie…?

uff
uff
17 lat temu

czytam juz ktoras twoja recenzje i mam wrazenie ze przerasta cie abicja pisania o wszyskim
ta recenzja doskonale dowodzi jak dalekie sa twoje doswiadczenia od takiej muzyki, nie chcodiz juz o twoje oceny ale nawiazania i przywolywanie porownan, zostan przy czyms przyjemnym, i to nie w zanczeniu wolframa, gdyz on w tym gatunku to akurat tzw przyjemna muzyke robi
to strata miejsca, bo sadze ze na ten portal nie powstanie juz recenzja z tej i podobnych plyt, bo pan tkacz juz o nich swoeje przemyslenia zaprezentuje
zalosne

Polecamy

W obronie samego siebie – rozmowa z MONOH

Szwajcarski muzyk Roger Odermatt (aka MONOH) łączy na swojej debiutanckiej EP-ce brzmienie indyjskiego sitaru z elektroniką. Pytamy go o kulisy powstawania tego materiału, a także jak