Wpisz i kliknij enter

Kompilacyjny Qunabu

Dwa lata trójmiejskiemu netlabelowi Qunabu zabrało, by dorobić się kolejnej, drugiej części składanki „Sgt. Peppers Lonely Hearts Dub Band”. O płycie na nowejmuzyce pisze dziś Marcin Niewęgłowski. Autor tekstu prowadzi bloga joilet.blox.pl/html
Owe polskie sieciowe wydawnictwo o przeważającej międzynarodowej, globalnej reprezentacji, kontynuuje eksplorację obszaru usytuowanego pomiędzy Detroit, Kingston, a Berlinem.
Bardzo rzadko sięgam po składanki. I to z różnych przyczyn. A to, że dany materiał nie da się miarę dobrze ocenić, gdyż co numer to inny artysta. A wolę oceniać bezpośrednio – każdego producenta z osobna na jego pełnoprawnym dziele. Ale od czasu do czasu robię wyjątki. Szczególnie dla interesujących rodzimych wydawnictw. W przypadku (drugiego i o wiele młodszego od S!te Records) trójmiejskiego netlabela Qunabu wspomniałem przy recenzji EPki Kleptomania autorstwa Fabienne. Przyszła pora na coś o wiele większego oraz złożonego.
okładka kompilacji
Na drugą w dyskografii składankę tej wirtualnej, gdyńskiej wytwórni. Sztandarowy twór Qunabu – „Sgt. Peppers Lonely Hearts Dub Band”, tym razem z dwójką w tytule. Pierwsza część tej „wojskowej” kompilacji (która swoją nazwę wzięła od jednej z płyt zespołu The Beatles) była bardzo malutkim wycinkiem rodzimych eksperymentów z dubem. Taka jakby EPka, z której szczególnie zapamiętałem techniczne owoce X-Ceeda oraz postjamajskie meandry Boskeya. Kolejna jej edycja – Sgt. Peppers Lonely Hearts Dub Band 2 idzie w nieco szerszy zakres, nie tylko tematyczny jak i geograficzny.
Poszczególni artyści poszukują swojego miejsca pomiędzy ambientem, dubem, techno a minimalemTuzin nagrań producentów z czterech kontynentów. Przeważnie są nimi muzycy mało znani lub dopiero co zaczynający swoją karierę w netlabelowym świecie. Ale i wśród nich można znaleźć doświadczonych producentów. Jak chociażby Das Kraftfuttermischwerk (ich wydawnictwa dla kultowej Thinner), Segue (materiał dla Duckplay czy Autoplate) oraz OCP (aktywność w łonie MiMi Records i Test Tube). Poszczególni reprezentanci wybrani na „Sgt. Peppers Lonely Hearts Dub Band 2” poszukują swojego miejsca pomiędzy ambientem, dubem, techno a minimalem. Głównie w formie aranżacyjnej dychotomii.
W „Nazim” turecki producent Dubatech posługuje się dubowo-chilloutowymi poświatami wpisane we framugę techno(logicznego) brzmienia Detroit. „Embers” Bioduba to niemieckie, konsekwentne i rytmiczne wykonanie wyimaginowanych struktur dub techno. Chorwat z projektu Liquid Level buduje surowość deep techno na bazie dubowej przestrzeni. Natomiast Portugalczyk OCP wietrzy w „Indubitable” minimalistyczne konstelacje trzasków wydobywających się z wnętrza ambientu. I to chyba tyle z bardziej wybijających się nagrań. Względnie kompilacja „Sgt. Peppers Lonely Hearts Dub Band” jest czymś konkretnym. Ale tylko dla zagorzałych fanów dłubania i wyszukiwania nowego brzmienia z bardzo ograniczanego surowca.
Qunabu chce zapewne wyrobić sobie podobną markę, jak stworzył sobie inny trójmiejski netlabel – S!te RecordsMnie on specjalnie nie ujął. Czuję na nim pustkę, brak wyrazistości. Zapowiadane spektrum to jeden i ten sam temat rozpisany na osiem lekko różniących się od siebie aktów (z pominięciem czterech wspomnianych przez mnie numerów). Ale to tylko dlatego, że odczuwam przesycenie tematem nowoczesnego, technicznego wykorzystania dubu; zarówno tego w formie dub techno, jak i jeżeli chodzi o dubstep. Qunabu chce zapewne wyrobić sobie podobną markę, jak stworzył sobie inny trójmiejski netlabel – S!te Records wokół swojej serii kompilacji „Sad Electronics”. Jak narazie – jest im daleko. Po raz kolejny temat dubu został pociągnięty na bardzo skąpym – wyeksploatowanym terenie. Wielka szkoda.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy