Wpisz i kliknij enter

Pierwszy album od Peverelist’a

Ten swoisty debiut jest niebywałą okazją do przypomnienia historii oficyny Punch Drunk oraz samego jej ojca – Tom’a Ford’a. Zapraszamy. Peverelist zadebiutował w roku 2006 wydając swoją pierwszą 12’calówkę dla dziewiczej jeszcze wtedy wytwórni Punch Drunk. Tego samego roku ukazało się również, ostateczne w ogólnym rozrachunku, wydawnictwo Monkey Steak – Lighthouse Dub, będące pierwszymi próbami ujarzmienia dub’owej tkanki z rytmicznym bitem.

Podobną drogą prób i błędów podążał Peverelist, starając się wypracować oryginalny, a zarazem kompleksowy muzyczny przekaz, spowijając znane motywy i struktury tylko sobie znaną, wrażliwą i niezwykle sentymentalną siatką. Tak było z kolejnym w dyskografii artysty krążkiem Roll With The Punches / Die Brücke, z którego ten pierwszy odniósł już niebywały sukces, nie tylko na bristolskich parkietach.

Niedługo później nakładem PD ukazała się kolejna 12’ artysty, z której pierwszy utwór Clunk Click Every Trip znalazł się na tegorocznym długograju. W międzyczasie swoje debiuty dla oficyny zaprezentowali zarówno artyści na dorobku jak RSD, Gatekeeper czy Gemmy oraz znane już w branży postacie jak Pinch.

Szczególną uwagę należy zwrócić na krążek; Bk 2 The Future / Bass Transmitter autorstwa Gemmy’ego będący autonomiczną odpowiedzią wytwórni na dźwięki Joker’a, który za pośrednictwem platformy Kapsize, kładł podwaliny pod niezwykle popularny sznyt purple sound.

Środowisko potrzebowało kilku miesięcy na wygenerowanie propozycji współpracy dla znanego już wtedy artysty o pseudonimie Peverelist. Efektem była niezwykła EPka z Aplleblimem szefującym wtedy oficynie Skull Disco – Soundboys Ashes Get Hacked Up And Spat Out In Disgust oraz dwa wydawnictwa dla słynnej Tectonic (2562, Cyrus, Loefah).

W trakcie odpoczynku od własnej wytwórni swoje artytyczne muskuły dla Punch Drunk testował ponownie RSD(12’ Good Energy) oraz Guido (Orchestral Lab / Way U Make Me Feel i Beautiful Complication / Chakra). Gdzie obaj podjęli się trudnej sztuki dalszego udoskonalania podgatunku purple sound. Z jakim skutkiem?

Tom Ford potrzebował niemal dwóch lat na wykoncypowanie schematu towarzyszącemu ‘Jarvik Mindstate’ stanowiącego pierwszy długogrający album w karierze artysty. Pomysł przedstawia się mniej więcej tak;

„Chciałem wydać coś szerszego, bardziej reprezentatywnego niż dotychczasowe 12’ calówki. Pomost, który łączy te utwory to fakt, że wszystkie zostały skomponowane w czasie gdy po głowie krążyły mi się pewne konkretne, zmaterializowane pomysły. Wiele z kawałków powstało dzięki inspiracji integracją technologii i ludzkiego życia w jedno funkcjonujące ciało. Sztuczne serce wydało mi się ciekawym symbolem tych pomysłów, zaś (Robert) Jarvik to człowiek, który je wynalazł”

W wielkim skrócie można powiedzieć, że kawałki zgromadzone na LP rozwijają wiele zagadnień, poruszanych we wcześniejszych wydawnictwach. A dzięki im gęstemu skupieniu, mamy okazję wyciągnąć wiele namacalnych dowodów na niezwykłą łatwość Tom’a Ford’a w łączeniu wielu gatunkowych antagonizmów.

Wkrótce na naszych łamach recenzja krążka.

Tracklista:
01. Esperanto
02. Revival ft. Pinch
03. Bluez
04. Jarvik Mindstate
05. Yesterday I Saw The Future
06. Infinity Is Now
07. Not Yet Further Than
08. Valves
09. Clunk Click Every Trip







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
5 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
mallemma
mallemma
14 lat temu

zarówno RSD jak i teraz Peverelist – high peak dla fanów surowego, bristolskiego klimatu dusznych miejsc oświetlanych jedynie przez brudne światło latarni wpadające przez zamgloną od gorzkiego potu szybę undergroundowych klubów uk, jaman.

ryba16
ryba16
14 lat temu

nie cierpie, tylko sie nudze a od tego jest opcja komentarzy zeby sie wypowiedziec

Pan Rozpadlin
Pan Rozpadlin
14 lat temu

co nas to obchodzi, że tak cierpisz

ryba16
ryba16
14 lat temu

dubstep srupstep… juz mnie to nudzi

paide
paide
14 lat temu

Ja byłbym ostrożny w pisaniu o RSD, że jest młodym artystą na dorobku. Pan Rob Smith to nie kto inny jak współtwórca sceny bristolskiej od samego jej zarania. Swoją drogą Rob Smith gościł przy okazji One Love Fest we Wro i dał darmowy występ w jednym z wrocławskich klubów, tak mu się spodobała atmosfera Kalambura ;d

Polecamy