Duet Sepalcure trafił do świadomości słuchaczy ubiegłoroczną epką „Love Pressure”, jednak ich związki z muzyką wykraczają daleko poza skromne, cztero-utworowe wydawnictwo. Travis Stewart odpowiedzialny za eksperymentalny projekt „Machine Drum”, to artysta mający na koncie wiele albumów, łączących takie gatunki jak idm, glitch czy hip hop. Praveen Sharma niewiele mu w tej kwestii ustępuje, wydając dotychczas dwa albumy (w tym jeden w kolaboracji z Benoit Pioulardem). Jak widać nie są to więc żadni debiutanci, jednak muzyka wypełniająca epki wydane pod szyldem Sepalcure, może zaskakiwać.
Panowie zerwali z brzmieniem dotychczas z nimi kojarzonym (Praveen tworzył zabarwiony folkiem ambient), aczkolwiek ich wcześniejsze zabawy dźwiękiem, mają poniekąd odzwierciedlenie w opisywanym projekcie. Zasadnicza różnica względem „Love Pressure” – której to wydźwięk zorientowany był wokół świetnego utworu tytułowego – to zdecydowanie lepsze wyważenie materiału. Mianowicie mamy tu cztery fantastyczne kawałki, a nie tak jak poprzednio, jeden bardzo dobry i trzy poprawne.
Epkę rozpoczyna utwór tytułowy który z miejsca rozpościera przed nami barwny dźwiękowy kolaż, brzmienie jest dużo głębsze, jakby bardziej dopracowane z bogatym, złożonym tłem. Mam tu na myśli fakt, iż rytmika została uproszczona, kosztem większej ilości ozdobników. Co ciekawe sam utwór staje się przez to bardziej taneczny. Tło i tekstury na całej epce to cięte, rozmyte, soulowe wokalizy charakterystyczne dla ubiegłorocznych wydawnictw, ich kolegi po fachu, Jamesa Blake’a. Jednak muzyka Sepalcure idzie o jeden krok w przód, wspominane sample wokalne, „ubrane” zostały tu w obrazowe, ambientowe pogłosy. Silnie zaakcentowane basowe beaty i subtelne tło, o dziwo nie gryzą się ze sobą. Najlepszy przykład – „No Think”, gdzie wokalna sampleriada i pulsujący synth, wręcz płyną na bicie dosyć odległym brzmieniowo, od tego czym raczyli nas muzycy wcześniej. Two-stepowa rytmika „Fleur”, czy „Your Love” (najbardziej soulowy kawałek na epce) jest tu podana w bardziej klubowej formie. Interesująco wypada utwór zamykający wydawnictwo – „Inside”, jest to bowiem eteryczny ambient, przypominający tła wypełniające ubiegłoroczny album Teebs’a (charakterystyczne dzwoneczki).
Ciężko wyróżnić tu jakiś utwór, powód jest prosty – poziom muzyki wypełniającej epkę „Fleur” jest niewiarygodnie wysoki. Dowodzone przez Scube Hotflush Recordings, wyrasta powoli na wiodącą markę jeśli chodzi o nowoczesne brzmienia, zorientowane wokół dubstepu. Wystarczy wymienić debiut Mount Kimbie, czy nawet następce debiutanckiego krążka Scuby – „Triangulation”. Jeśli na longplayu Sepalcure utrzymają poziom recenzowanej epki, to możemy być spokojni o kondycję dubstepu i nowej elektroniki.
Hotflush Recordings, 31 Styczeń 2011 roku
bardzo syta EPka.