Wpisz i kliknij enter

Ten & Tracer – Friendless Now

Amerykańscy producenci współczesnej elektroniki zawsze mieli przerąbane – szczególnie, gdy mieszkali gdzieś na rozległych przestrzeniach środkowej części kontynentu. Z nieba leje się żar, za oknem kowboje pasają krowy, a w domu rodzice oglądają program Ophrah Winfrey. A tu – chce się tworzyć mroczny ambient. Tak mogły wyglądać początki działalności Jonathana Canuppa, mieszkającego w jakimś Boulder w stanie Colorado. Z pomocą przyszli mu oczywiście przyjaciele z Europy – jego dwa pierwsze albumy pod szyldem Ten & Tracer opublikowała ceniona w kręgach abstrakcyjnej elektroniki wytwórnia z Belgii – U-Cover. Choć płyty spotkały się z dobrym przyjęciem, dalej wiodło mu się już mniej ciekawie – koleje wydawnictwa musiał publikować już w mniej oficjalnych formatach – CDR i MP3 – nakładem anonimowych firm. Pomysłów mu jednak nie brakowało – do dziś zarejestrował aż dziewięć albumów. Ostatni z nich – „Friendless Now” – to znów awans do formatu CD – tym razem dzięki wytwórni Nomadic Kids Republic.

Krążek przynosi kolekcję dźwiękowych miniatur, których głównym elementem są ambientowe drony. Nisko zawieszone strumienie głębokich basów stanowią o brzmieniu „Glas Conducts” czy „Ripen My Flying”. Minimalistyczna koncepcja nagrań pozwala Canuppowi jedynie na oszczędne uzupełnienie ich o dyskretnie brzęczące i chrzęszczące efekty.

Bliżej statycznemu ambientowi w stylu Gasa lokują się „The Bauplan” i „Motinhades”. Tutaj najważniejsze są oniryczne fale syntetycznych dźwięków, przelewające się monotonnie nad zapętlonymi zgrzytami w tle. Jedynie od czasu do czasu z głębokiej oddali dochodzą do słuchacza zdeformowane ludzkie głosy – jakby duchów wołających o modlitwę.

Kiedy indziej amerykański producent ozdabia swe chropowate miniatury akustycznymi dźwiękami – oto w „The Beadsman” i „You Were Born Enough To Remember The Stork” słychać krótko przycięte loopy ukręcone z subtelnych akordów akustycznej gitary. Wtopione w strumień monochromatycznych klawiszy o oldskulowy brzmieniu, przywołują one wspomnienie dokonań młodych twórców hipnagogicznego ambientu w stylu Motion Sickness Of Travel.

Skromna to, ba, wręcz nieefektowna płyta. Surowe utwory Canuppa potrafią jednak wytworzyć pożądany dla takiej muzyki klimat – nierealnego zawieszenia między snem a jawą. Szkoda, że tylko na pół godziny.

Nomadic Kids Republic 2011

www.nomadickids.com
www.tenandtracer.com
www.myspace.cm/tenandtracer







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
keisuke
keisuke
12 lat temu

Recenzja „przynosi kolekcję” sarkastycznych miniatur, niemniej jednak klimat pamiętnych „An Hour Brighter” oraz „Companion” nadal unosi się wśród onirycznej monotonii… 🙂

Es
Es
12 lat temu

Boulder w Colorado to nie dziura tylko jeden z najbogatszych kurortów turystycznych w Stanach. Doskonała baza wypadowa w góry, z których widać z jednej strony bezkresne równiny i zarys Denver, a z drugiej zaśnieżony Continental Divide. Warunki do robienia ambientu jak znalazł. Poza tym w samym centrum znajduje się nawiedzony hotel Boulderado z początków XX wieku, w którym całe wnętrze nie zmieniło się od czasu powstania, na dodatek gra muzyka z patefonów. Ciary lecą.

Polecamy