
Wydaje się, że dźwięk rośnie, podnosi się, ale to iluzja. Choć wydaje się, że dźwięk odbija wzory obserwowalnego świata, on uczy się jego porządku. Uczy się rozwijać, myśleć, żyć – David Toop.
Wciąż mam w pamięci album Mirta – „Artificial Field Recordings” (2011), jak sam tytuł płyty wskazywał, materiał wynikał z fascynacji wykorzystania nagrań terenowych. Był to album, który doskonale imitował procesy związane z field recordingiem, uzyskanym na bazie instrumentów – mieliśmy swego rodzaju koncept album.
Nie inaczej jest na nowej płycie „Heading South”. Jednym z wytrychów umożliwiającym interpretację tego materiału jest zachwyt autora filmami klasy B, książkami i komiksami z tej samej półki.
Pierwsze nagranie „Disaster” rozpoczyna się bliżej nieokreślonym dialogiem filmowym, a zaraz potem delikatne dźwięki płynące z trąbki doskonale rezonują z mikroklimatem elektronicznych pęknięć.
Już od dłuższego czasu Tomasz Mirt zapowiadał, że nagra płytę wypełnioną piosenkami. Na pewno nie tym razem, ale znakomitą namiastkę jego możliwości wokalnych znajdziemy w nagraniu „Soul”. Klimat tej kompozycji ma coś w sobie z opuszczonej chaty, stojącej gdzieś na skraju lasu… Co do tembru, nie mogę uciec od skojarzeń z barwą i sposobem śpiewania jaki prezentuje Edward Ka-Spel z The Legendary Pink Dots.
Upozorowana bioakustyka w nagraniach jest pełna wdzięku i wyjątkowej poetyki. Nie wiem, co by powiedział na to Francisco López. Ale ja słyszę głos ptaka w utworze „Soul”, który zgrabnie wchodzi w dialog z intrygującą partią syntezatora i preparowanej gitary. W myśl Lópeza, odgłos sugerowanego przeze mnie ptaka z „Soul” nie odbija się z od poszycia lasu, lecz zwinnie rozbija i jednocześnie urzeczywistnia w mojej wyobraźni mnóstwo różnych wizji.
Uwielbiam nierealność, a wręcz hipernierealność w kompozycjach Mirta. Wynikiem takiego stanu jest utwór „Bury Me Here”, gdzie mamy ambient spleciony z mikrotonalnych elektronicznych fraz i field recordingu.
Zamiłowanie do muzyki etnicznej z Afryki i jej symboliki odnajdziemy w nagraniach „Papa Legba” (ważna postać u wyznawców voodoo) i „Hunger”. Mam na myśli pierwotną rytmikę dającą się wyczuć w „Papa Legba” – zbudowaną na powtarzającej się melodii granej na syntezatorze, zatopionej w elektronicznych niuansach. Za to w „Hunger” mamy zapętlony i zniekształcony efektami głos, podszyty plemienną i tajemniczą mocą.
Kodą zamykającą album jest utwór „South”, a w nim mnóstwo resentymentów do lat ’80-tych, szczególnie w warstwie brzmień syntezatora (w niskich, basowych rejestrach), jak i wszechobecny minimalizm.
Jedną z charakterystycznych prac René Magritte’a jest obraz „To nie jest fajka”. I nie mogę się powstrzymać, aby nie sparafrazować tytułu tego dzieła w kontekście twórczości Tomasza Mirta, gdyż „To nie jest muzyka”, to raczej dźwięki przyjmują postać muzyki.
To co robi artysta na „Heading South” i nie tylko na tym krążku, jest tak odrealnione, że sam Magritte byłby zachwycony i pobudzony do stworzenia kolejnych surrealistycznych obrazów.
Konsekwencja i dyscyplina w rzemiośle Mirta powinna uskrzydlić i natchnąć innych artystów. „Heading South” to tylko kolejny przykład na to czym jest posiadanie własnego brzmienia, które umożliwia kreowanie nierealnych doznań w muzyce w tak realnych czasach jakie mamy.
2013 | Backwards
Album opublikowała włoska oficyna Backwards. Płytę można kupić na winylu i to w dwóch kolorach. Nakład limitowany – 100 sztuk w kolorze żółtym i 200 kopii w kolorze czarnym.
Strona Cat|Sun »
Strona MonotypeRec »
Strona Brasil and The Gallowbrothers Band »
Modularne.info »
Słuchaj na Soundcloud »

Ogólnie.. to po ładnym i składnym opisie, aż chce się posłuchać.
Słucham właśnie z synem, kiwa z aprobatą, też jemu się podoba.