Wpisz i kliknij enter

Carpet – Elysian Pleasures

Dacie się zaprosić na psychodeliczne śniadanie? Ja się wprosiłem na poranny posiłek do niemieckiej grupy Carpet.

Po rozłożeniu wszystkich paneli gustownie wydanego digipacka płyty „Elysian Pleasures”, od razu rzuca się w oczy kolaż zdjęciowy, a na nim wiele smakołyków wywołujących skojarzenia z psychodelicznym śniadaniem Pink Floyd. No cóż, jesteśmy w roku 2013 i kilka tygodni temu ukazała się nowa płyta niemieckiego zespołu Carpet z Augsburga. Kwartet tworzą: Maximilian Stephan (gitara, wokal, klarnet, melotron), Jakob Mader (perkusja, marimba, wibrafon, ksylofon), Sigmund Perner (instrumenty klawiszowe), a na basie Hubert Steiner. Gościnnie pojawiło się jeszcze dwóch muzyków: Andreas Unterreiner grający na trąbce i Jan Kiesewetter na saksofonie.

Wymienienie tych dwóch ostatnich instrumentalistów jest istotne, aby podkreślić ich zasługi na płycie. Artyści wykonali kawał dobrej roboty. Dawno już nie słyszałem w muzyce rockowej tak dobrej sekcji dętej. I to w zespole, który dopiero stratuje.

Po pierwszych sekundach płyty, odniosłem wrażenie, że słucham studyjnego albumu Jaga Jazzist. Całe szczęście po minucie moje obawy rozwiały się, bo Carpet nie jest kolejną kopią Norwegów. Aczkolwiek tytułowy „Elysian Pleasures” na pewno przypadnie do gustu wielbicielom Jaga Jazzist i po trosze Tortoise. Mamy w tym utworze bardzo dobre partie marimby i wibrafonu w zderzeniu z dojrzałymi dźwiękowo frazami dęciaków.

Jak sami muzycy podkreślają, inspirują się również muzyką King Crimson z lat 60. i 70., co słychać w „Nearly Four”. Ach ten początkowy riff… wspomnienia wracają i to w najlepszym stylu.

Zespół Carpet to takie muzyczne wahadełko, zawieszone pomiędzy psychodelą, space rockiem i jazz-rockiem lat 70., a kompletnie współczesną odmianą rocka alternatywnego. Grupa wpisuje się w nurt kapel, które odrestaurowują na nowo brzmienia z tamtych lat.

Najlepsze połączenie free-jazzowego saksofonu i trąbki z gitarowymi harmoniami odnajdziemy w „Man Changing The Atmos”. Wspaniałe nagranie, w którym troszkę zapachniało Soft Machine.

Świetne ballady znalazły też swoje miejsce w „In Tides”, z drobnym pierwiastkiem The Beatles, szczególnie w znakomitej warstwie wokalnej Maximiliana Stephana, gdzie po chwili ten błogostan miażdży gitarowy riff. I odnoszę wrażenie jakbym słuchał zagubionej kompozycji Lucifer’s Friend.

Idealnie sprawdza się w te letnie dni zmysłowe nagranie „Smoke Signals”, a w nim ciepły głos, „plażowe” brzmienie gitary klasycznej, z ćwierkającym wibrafonem i powiewem wiatru prosto z trąbki Andreasa Unterreinera. Taki mój letni „hit”!

Zespół eksploduje energią jeszcze raz na sam koniec w utworze „For The Love of Boheh”, gdzie często z żywiołowych momentów przechodzą na minimalizm – co oznacza delikatną sekcję, zgrabną linię basu, płynną partię saksofonu i fortepianu. I w sumie tak mogłoby dla mnie pozostać aż do końca utworu. Bardzo dobrze muzykom z Carpet wychodzi granie subtelnych melodii.

Nie wiem jak wy, ale ja porządnie najadłem się psychodelicznych przysmaków firmy Carpet. Bez dwóch zdań „Elysian Pleasures” to jedna z najciekawszych reinkarnacji starego rocka w objęciach jazzu, jaką można wyszperać wśród nowości z ostatnich miesięcy.

19.04.2013 | Elektrohasch

 

Strona Carpet »
Profil na Facebooku »
Słuchaj na Soundcloud »
Profil na BandCamp »
Profil na YouTube »
Strona oficyny Elektrohasch »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
landsmann
landsmann
10 lat temu

Co za płyta!
Ależ rekomendacja – słucham z wypiekami 🙂
I te zmiany klimatu – z jazzowej wykręconej improwizacji do post rocka tak jak w Man Changing the Atoms – WOW

gr
gr
10 lat temu

Pan Redaktor polubił psychodeliczne klimaty:)

Polecamy