Duet muzycznych rzeźbiarzy światła i dźwięku.
Od pierwszej wspólnej płyty Williama Basinskiego i Richarda Chartiera – „Untitled 1-3” minęło już prawie dziesięć lat. Początkowo album ukazał się w japońskiej wytwórni Spekk, gdzie cały nakład sprzedał się w ciągu dwóch miesięcy, po czym w 2008 roku płyta doczekała się wznowienia w oficynie LINE.
Podobne losy spotkały najnowszy krążek „Aurora Liminalis”. Pierwsza edycja została wypuszczona w nakładzie 500 kopii, która wyczerpała się momentalnie. To tylko dobrze świadczy o popularności ich muzyki.
Nie tak dawno na łamach Nowej Muzyki pytałem Williama Basinskiego o płytę „Aurora Liminalis”. Powiedział: Zaczęliśmy współpracować nad tym nagraniem kilka lat temu, kiedy Richard przyjechał do Kalifornii. Podchodziliśmy do tej kompozycji wiele razy, aż w końcu zostawiliśmy ją w spokoju na dłuższy czas. W zeszłym roku Richard zaproponował mi, aby wydać powstały materiał na płycie. Wysłuchałem ponownie nagranie, stwierdziłem, że jest w porządku i zdecydowaliśmy się wydać ten krążek w tym roku.
Płytę wypełniła jedna długa kompozycja, charakteryzująca się jeszcze większym minimalizmem, porównując ją z debiutanckim materiałem „Untitled 1-3”. Jak przystało na prawdziwych rzeźbiarzy w dźwięku, ich dzieło przebiega w bardzo wolnym tempie, nabiera przeróżnych kształtów, form i odcieni. Muzyka z „Aurora Liminalis” jest niezwykle plastyczna, jak sami autorzy podkreślają, chcieli, aby stała się: fonetycznym odpowiednikiem falistych smug światła.
Basinski i Chartier starają się zmierzyć ze światłem, czyli fenomenem zjawiska w przyrodzie i nadać mu formę. Ten abstrakcyjny pomysł staje się determinantem ich twórczości. Oprócz tego, podchodzą do swojego nagrania jak naukowcy, dokumentaliści, usilnie dążący do zamknięcia choćby jednego promyka w dźwięku. „Aurora Liminalis” to nie tyle gra ze światłem, ale wchodzenie na poziom modalności sensorycznej, pobudzając u słuchacza uśpioną wyobraźnię. Zdecydowanie dobrze sprawdzająca się na słuchawkach płyta, została opatrzona też świetną okładką autorstwa Jamesa Elaine’a, znanego z intensywnej współpracy z Basinskim.
Jeden z recenzentów napisał: (…) Choć nigdy nie widziałem uosobienia zorzy polarnej, odniosłem wrażenie, że „Aurora Liminalis” jest „fonetycznym odpowiednikiem” tego zjawiska. Ja mam podobne odczucia, związane bardziej z fenomenem światła i mistrzowskiego uchwycenia go w muzyce duetu. „Aurora Liminalis” to znaczący album tego roku i obok solowej płyty Basinskiego – „Nocturnes”, z pewnością oba wydawnictwa znajdą swoje miejsce w historii muzyki ambient.
18.02.2013 | LINE
Strona LINE »
Profil na Facebooku »
Strona Williama Basinskiego »
Profil na Facebooku »
Słuchaj na Soundcloud »