Amerykański kompozytor Liam Singer powrócił z nowym albumem „Arc Iris”.
Liam Singer urodził się i wychował w Portland w stanie Oregon. Już jako czternastolatek rozpoczął nagrywanie utworów na akordeon, syntezator oraz theremin. Studiował kompozycję w Kenyon College w Ohio, gdzie klawesyn był jego głównym instrumentem i po powrocie do Portland nagrał swój pierwszy album „The Empty Heart of the Chameleon”. Następnie Singer osiadł w San Francisco i wraz ze Scottem Solterem zarejestrował drugi krążek „Our Secret Lies Beneath The Creek”. Po przeprowadzce do Nowego Jorku, Liam Singer opublikował w 2010 r. płytę „Dislocatia” nakładem australijskiej wytwórni Hidden Shoal Recordings. W lipcu tego roku ukazał się jego czwarty longplay „Arc Iris” (Hidden Shoal Recordings). Swoją drogą polecam zapoznać się z obszernym katalogiem tej niezależnej oficyny z Perth, która oferuje do darmowego pobrania składanki z muzyką artystów skupionych wokół labelu.
Płytę „Arc Iris” promował singiel pt. „Nine Ten”.
Muzycznie „Arc Iris” oscyluje pomiędzy eksperymentalną wizją muzyki pop a współczesną odmianą postromantycznej muzyki klasycznej, z naleciałościami estetyki lo-fi. Z pewnością „Arc Iris” przypadnie do gustu miłośnikom islandzkiej oficyny Bedroom Community. Sposób w jaki śpiewa Liam Singer oraz barwa jego głosu kojarzą mi się z jednej strony z wokalem Wina Butlera (Arcade Fire), a z drugiej – z manierą Davida Tibeta (Current 93).
Przebogate aranżacje Singera zbliżają go ewidentnie do płyty „The Soft Bulletin” The Flaming Lips oraz do twórczości Sufjana Stevensa, który nie powstydziłby się takich kompozycji jakie znalazły się na krążku „Arc Iris”.
Hidden Shoal Recordings »
Profil na Facebooku »
Liam Singer »
Profil na BandCamp »
Troszkę orientalne to jest, tak jakoś słyszę 🙂 Czy się mylę?
Na nowej płycie u Liama raczej nie jest orientalnie. Dużo się dzieje, ale Singer zagląda w inne rejony muzyczne.