
Ema Jolly, znana szerzej jako Emika, stolicę Dolnego Śląska miała odwiedzić już w październiku. Niestety z powodów zdrowotnych artystki, występ został odwołany. Jednak na nową datę wyznaczenia koncertu nie musieliśmy czekać długo i 20 listopada Emika wstawiała się do klubu Firlej w pełnej gotowości.
Kwadrans po dwudziestej ze sceny zaczęły sączyć się pierwsze bity, a do publiki dotarł głos Jolly, ukrytej za czerwoną kotarą. Chwilę potem kurtyna rozjechała się na boki i blond piękność, ubrana w czarną zmysłową kreację, stanęła przed nami w całej okazałości. Na scenie towarzyszył jej jedynie laptop z syntezatorem i elektronicznymi pokrętłami. Jednak artystka nie schowała się za nim i często wychodziła do publiczności, by nawiązać z nią jak najbliższy kontakt. Tańczyła, zachęcała do żywych reakcji i zagadywała słuchaczy. Słowem, robiła wszystko to, czego wymaga się po występach na żywo.
Dzięki temu udało jej się doskonale wprowadzić gości zgromadzonych w Firleju w swój muzyczny świat, składający się z mrocznych podkładów, w które Emika niezwykle umiejętnie wplata melodyjny śpiew. Konstrukcje utworów są nieznośnie wręcz proste, a jednak skąpane w tajemniczej, dusznej atmosferze, z miejsca wbijają się głęboko w świadomość. Największe owacje spotkały nagrania z ostatniej płyty artystki – „Dva”. Zwłaszcza kawałki „She Beats”, „Fight For Your Love” i zaprezentowany na bis „Wicked Games” przetoczyły się energetyczną falą po klubie, sprawiając, że ludzie podrygiwali i skakali.
Był to z całą pewnością udany koncert. Emika została niezwykle ciepło przyjęta, za co odwdzięczyła się podwójnym bisem i długim pożegnaniem z wrocławską publiką. Coś mi podpowiada, że wróci ona do nas bardzo szybko.
Emika – Wrocław, Firlej, 20 11 2013
