
Od Stanleya Kubricka do elektronicznego Vivaldiego, czyli dziesiąty album grupy Plaid.
Andy Turner oraz Ed Handley już od ponad dwóch dekad stanowią kamień węgielny w przestrzeni IDM. Wydana w maju produkcja (Warp Records), na pewno nie jest wyłomem w świecie muzyki elektronicznej. To bardziej próba przypomnienia, że weterani gatunku w dalszym ciągu potrafią wkomponować się w zachodzące zmiany. Powstaje jedno zasadnicze pytanie: Czy potrafią jeszcze sami te zmiany inicjować?
40-minutowy album jest swojego rodzaju komitywą melodyjnych i refleksyjnych syntezatorów, precyzyjnie ciętych riffów oraz, miejscami uglitchowionej perkusji. Jakie są najciekawsze terytoria tego albumu? Z pewnością trzeba zwrócić uwagę na otwierający całość „OH”, który troszkę nostalgicznie przypomina najlepsze czasy muzyki IDM. Benet Walsh dorzucił kilka szarpnięć na harfie oraz mandolinie, co w końcowym rezultacie dało świetnie brzmiący numer.
https://www.youtube.com/watch?v=I3FO7Qzl2e0&list=PLq6hEgBTyZKWsQJcR2ivS-Z-K7nPpnOY-
„Slam” to swojego rodzaju wędrówka po opuszczonej stacji badawczej z „2001: Odyseja Kosmiczna” Stanleya Kubricka, gdzie naszym interlokutorem jest superkomputer HAL 9000. Wszystko ociera się tutaj o najlepsze dokonania niemieckiej muzyki elektronicznej z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych oraz o estetykę autorstwa Jean Michel Jarre’a.
Kolejnym utworem na płycie jest „Wallet”. To delikatnie płynące klawisze, które ma swojej drodze spotkały energicznie podkręconą perkusję. Rozszalałe niczym letnie świerszcze hi-haty, roztrzaskują się o twardo spłaszczony werbel. Całość zamyka „Liverpool St”, gdzie sam początek utworu okraszono etiudą instrumentów dętych drewnianych. Chwilę później nadchodzi burza silnie uderzających stóp oraz rozszalałych syntezatorów, które mieszają się z nieśmiałymi smyczkami oraz pojawiającymi się w ostatnich piętnastu sekundach klawiszami fortepianu.
Album w miarę spójny, aczkolwiek brakuje w nim czegoś, co stanowiłoby formę spoiwa – łączącego jego wszystkie części. „Reachy Prints” stanowi zestaw dziewięciu dobrze wyprodukowanych utworów. Na pewno nie jest to żadna rewolucja w muzyce IDM, aczkolwiek plus dla panów z zespołu za to, że niczego nie udają. Być może nie ma w niej tajfunu świeżości ale na pewno czuć stały prąd, którego imię jest niepowtarzalne. To po prostu Plaid.
Maj 2014 | Warp Records
http://www.discogs.com/artist/762-Plaid
https://www.facebook.com/Plaid?fref=ts
