Berlińscy weterani świętują 21. urodziny – i jest naprawdę szampańsko!
W ciągu ponad dwóch dekad działalności niemiecki duet Mouse On Mars przeżywał rożne koleje losu. Startując z poziomu pionierów kraut-rockowego revivalu z czasem przeszedł na nieco bezpieczniejsze pozycje speców od ziarnistego IDM-u, w ostatnich latach punktując u młodych słuchaczy jako nowa gwiazda bass music.
To doprawdy niesamowite – ale wszystkie te zawirowania w karierze Andiego Tomy i Jana St. Wernera w rewelacyjny sposób oddaje opublikowany właśnie przez Monkeytowen podwójny album „21 Again”. Idea była prosta – przygotować specjalny zestaw utworów, do zrealizowania każdego Mouse On Mars zaprosiliby wyjątkowych gości. I tak też się stało – na dwa krążki trafiło aż trzydzieści nagrań, mieniących się różnymi odcieniami muzyki berlińskiego teamu.
Właściwie zestaw ten powinno się zaczynać słuchać od tylu. Bo dopiero na koniec albumu Mouse On Mars odkrywają, z jakiego wyrastają środowiska. Utwory zrealizowane z Olivią Block („Pterion”), projektem Oval („Gitto Ski”) i Tyondaiem Braxtonem („Off Sea”) pokazują bowiem, że twórczość Tomy i St. Wernera wyrasta w prostej linii z awangardy muzyki współczesnej – choćby Stockhausena czy Xennakisa.
Potem należałoby zwrócić uwagę na nagranie „Shoe Fly”, zrealizowane przez Mouse On Mars z Tortoise – bo to niemal klasyczny kraut-rock o hipnotycznej motoryce i psychodelicznym klimacie. W podobnym kręgu muzycznym lokują się również „Ein Leben Wie Heu” stworzone ze Schlammpeitzegerem, a nawet „Queen Für Erschein” z Dodo NKishi oraz „Nkanka” z Yoshimi – wszak niemieccy eksperymentatorzy z przełomu lat 60. i 70. również chętnie sięgali po afrykańskie bębny i śpiewy.
Stąd już blisko do wspomnianego wcześniej IDM-u o polimorficznej strukturze rytmicznej. Tutaj dostajemy go w bardziej rozrywkowej wersji, bo łączącej hip-hopowe breaki z funkowymi basami i glitchowymi efektami. No ale w końcu celebrujemy przecież urodziny duetu! To cały segment nagrań z połowy drugiego krążka – choćby „Juice Clr 9” z Machinedrum, „Fromm” z F.X. Randomizem czy „Bon Djerry” z Funkstörung. Jakby tego było mało, nie zabrakło w kolekcji nawet zmysłowego R&B – w postaci „Putty Tart” z Junior Boys.
Najnowsze wcielenie muzyki Mouse On Mars znajdujemy na pierwszej płycie. „Errormom” eksploduje szorstkimi syntezatorami oraz połamanymi bitami – i nic w tym dziwnego, bo Tomę i St. Wernera wsparł tutaj Errorsmith. Kiedy swoje trzy grosze dorzuca Siriusmo, dostajemy warczący dubstep („Immer Kurz Davor”), a kiedy Scratch Pet Land – podrasowany na rave’ową modłę UK garage („Splymogym”). Całą konkurencję pokonują jednak panowie z Modeselektora, serwując… ognisty footwork uzupełniony raperskimi rymami w „Purple Fog”.
„21 Again” to oszałamiająca kolekcja. Ilość rytmów, dźwięków, nastrojów i brzmień działa na słuchacza jak mocny drink – dodając energii i nastrajając do zabawy. Rzadko któremu wykonawcy z kręgu nowej elektroniki udaje się zorganizować tak szampańskie urodziny!
Monkeytown 2014