Wpisz i kliknij enter

Helena Hauff – Discreet Desires

Nowe szaty Heleny.

Niemiecka producentka otwarcie mówiła, że wydana na początku tego roku przez amerykańską wytwórnię Handmade Birds kaseta „A Tape” nie jest jej pełnoprawnym debiutanckim albumem. Na materiał ten złożyły się bowiem pojedyncze nagrania, przechowywane przez artystkę w swym domowym archiwum, a nie zrealizowane z myślą o logicznie skonstruowanej całości. Mimo to utwory z „A Tape” zachwycały surowym brzmieniem, dziką energią i eksperymentalną pasją.

Kilka tygodni później Hauff oznajmiła, że jej prawdziwym debiutem w albumowym formacie będzie płyta wydana wczesną jesienią przez wytwórnię Werkdiscs, pododdział Ninja Tune, kierowany przez Actressa. Zapowiedzią tego materiału była winylowa dwunastocalówka „Lex Tertia”. Nagrania brzmiały zachęcająco – aczkolwiek zostały bardziej oszlifowane niż te z „A Tape”. Co miało to oznaczać dla albumu, który miał nosić tytuł „Discreet Desires”? Odpowiedź przynosi od razu pierwsze przesłuchanie składających się nań dziesięciu utworów.

Już otwierający zestaw „Tripartite Part” brzmi nadzwyczaj znajomo: mechaniczny bit, blaszane akordy, laboratoryjne efekty. Toż to wypisz-wymaluj charakterystyczne brzmienie projektu Dopplereffekt! Podobnie dzieje się w następnym utworze. „Spur” uderza metalicznymi smagnięciami, które wnoszą ze sobą brzęczące klawisze wpisane w strzeliste tło. Wstępny segment kończy „Sworn To Secrecy Part I” – spowolniona kompozycja o breakowym pulsie, kończąca się niespodziewanie przedwczesnym wyciszeniem.

Więcej surowej energii wprowadza do zestawu „L’Homme Mort”. To siarczysty Chicago house, jakiego nie brakowało na „A Tape”. Sprężyste bity stanowią tu podkład do sugestywnej syntezy industrialnych klawiszy z nisko wijącym się basem. A potem znów wraca electro – ale już mocniej naznaczone autorskim piętnem Hauff. W „Funearal Morality” rozbrzmiewają ćwierkające dźwięki Rolanda TB303, „Piece Of Pleasure” pulsuje w rytm nieubłaganie pompującego basu, a „Tryst” zaskakuje przestrzennym brzmieniem uzyskanym dzięki rozwibrowanym arpeggiom kosmicznych syntezatorów.

Nie mija wiele czasu – a zaczyna się finał albumu. W „Sworn To Secrecy Part II” słychać tajemniczy szept producentki – opleciony natarczywie falującymi klawiszami. „Silver Sand And Boxes Of Mould” zwalnia tempo, rezonując zredukowanym bitem i laboratoryjnymi efektami. Płytę kończy futurystyczne electro przykrojone do formuły ambientowej miniatury – „Dreams In Colour”.

„Discreet Desires” to solidna robota – ale niestety w stosunku do „A Tape” rozczarowująca. Na płycie opublikowanej przez Werkdiscs zniknęła cała zadziorność, agresja i odwaga Heleny Hauff. Owszem – jej nowe utwory są starannie dopracowane, precyzyjnie dopieszczone, no i układają się w spójną całość. Nie ma w nich jednak tego ognia, tej dzikości, tej pasji, którą buchały nagrania z poprzedniego wydawnictwa. Szkoda – bo to szorstkie i brutalne brzmienie było właśnie atutem Niemki.

„I Want To Destroy Society” – zadeklarowała niedawno w jednym z wywiadów producentka. I po przesłuchaniu „A Tape” faktycznie można ją było podejrzewać o tak niszczycielskie zamiary. Transgresywność „Discreet Desires” polega tymczasem właściwie tylko na dwuznacznych erotycznie tytułach, jakby podpatrzonych na okładce słynnej płyty „Buried Dreams” grupy Clock DVA. Reszta – to wysokiej próby electro, którego nie powstydziliby się Dopplereffekt. To mało? Pewnie nie. Ale po Helenie Hauff spodziewaliśmy się czegoś innego.

Werkdiscs 2015

www.werkdiscs.com

www.facebook.com/WerkDiscs

www.helena-hauff.com

www.helenahauff.bandcamp.com







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy