
Dawno, dawno temu…
Pod nazwą A-Ton kryje się pododdział wytwórni Ostgut Ton powołany po to, by prezentować muzykę nie mieszczącą się w formule wydawniczej głównej tłoczni – w tym również dokonywać reedycji wartościowych nagrań z przeszłości. I rzeczywiście – na pierwszy ogień idzie kolekcja utworów wybranych z dorobku brytyjskiego producenta Luke’a Slatera.
Znamy go przede wszystkim jako niestraszonego techno-bombardiera działającego pod szyldem Planetary Assault Systems. Debiutując w 1989 roku zdążył on jednak do dziś spróbować swych sił w bardzo różnych odmianach elektroniki – a wyjątkowo ciekawe efekty osiągnął tworząc dwie dekady temu bogato zaaranżowany ambient pod szyldem The 7th Plain.
Z dwóch albumów, opublikowanych pod tym szyldem przez nieistniejącą już niestety dzisiaj wytwórnię GPR, której współwłaścicielami byli członkowie ówczesnej inkarnacji tria The Black Dog, szefostwo A-Ton wybrało osiem nagrań, będących podstawą materiału zawartego na płycie „Chronicles I”. Przypominają nam one, jak rozumiano ambient w elektronicznych kręgach połowy lat 90.
Slater mimo młodego wieku był wtedy muzycznym erudytą – a dowodem tego już otwierający kolekcję utwór „Boundaries”. To efektowna muzyka syntezatorowa, w której jest miejsce zarówno na acidowe brzmienia, jak i nawiązania do klasyki w stylu Vangelisa czy Yes. „Extra” lokuje się blisko klasycznego kraut-rocka – zaskakując połączeniem oldskulowej elektroniki z hipnotyczną partią perkusji.
Do oszczędnej wersji ambientu w stylu Briana Eno odwołują się z kolei ciepłe nagrania „Grace” i „Chords Are Dirty”. Pełen rozmach niemieckiej kosmische musik oddaje natomiast „The Super 8”. „Surface Bound” oparty na sprężystych breakach wskazuje, że Slaterowi nie był obcy warpowy IDM, a „Slip 7 Sideways” – iż ciekawił go także smolisty trip-hop. Nie brak tu również techno – a wnosi je „T Funk States” w swej czysto detroitowej wersji.
Z powyższej analizy wynika, że „Chronicles I” to katalog elektronicznych brzmień modnych w połowie lat 90. Brytyjski producent jedne śmiało inicjował, a w innych próbował sił jako ktoś z zewnątrz. Za każdym razem jednak potrafił nadać tworzonej muzyce własny sznyt. Tak jest i tutaj – bo większość kompozycji ma rozbudowane tekstury, będące znakiem rozpoznawczym ówczesnych dokonań artysty.
A-Tone 2016

Cóż, jeden dostaje paczuszkę z Berlina, inny płaci za stream.
🙂 Tym razem niestety przyszedł tylko download.
ajjjjjjj cudownie…. cudowanie… you made my day, tidal nie przestaje grać tego….
To na Tidalu takie rzeczy? Myslalem, ze tylko Kanye. 😉