O relacjach post-punku z techno, kontrkulturowym potencjale elektroniki i prowokacjach artystycznych w czasach poprawności politycznej rozmawiamy z amerykańskim producentem Shawnem O’ Sullivanem, który jako 400PPM nagrał znakomity album „Fit For Purpose”.
– Zaczynałeś tworzenie muzyki w zespole Led Er Est. To był jeden z pierwszych projektów ze współczesnej sceny elektronicznej, który zaczął czerpać inspirację z post-punku. Jak odkryłeś te dawne brzmienia?
– Od zawsze byłem winylowym maniakiem. Zacząłem szukać dziwnej i mrocznej elektroniki, kiedy miałem 16 lat. Dlatego poznałem post-punk i no wave, już gdy kończyłem liceum. Jednocześnie słuchałem nowszych rzeczy z kręgu minimal wave i electro popu, z Ersatz Audio, Suction, Invasion Planete, no i oczywiście z Bunker i Viewlexx. Odkrywanie starszych płyt, łączących się z nimi podobnym brzmieniem, było szalenie ekscytujące. Kiedy Sleeparchive, który działał wtedy jako Skanfrom, wydał płytę, na której znalazły się archiwalne nagrania The Actor i Absolute Body Control, wywarło to na mnie ogromny wpływ. Kilka lat później podobne wrażenie zrobiła na mnie kompilacja „Reminescent” opublikowana przez Genetic. Oczywiście wspaniałe było show Veroniki Vasickiej w Green Village Radio. Najbardziej jednak otworzyła mi oczy na minimal wave seria „Flexi Pop”, która skatalogowała kanon tego gatunku.
– Co było fascynującego w tej zimnej i prostej muzyce z lat 80. dla młodego nowojorczyka z początku XXI wieku?
– Młode lata spędziłem słuchając gabbera, speedcore’a, industrialu i noise’u. Po tych doświadczeniach zetknięcie z melodyjną muzyką, wpisaną w strukturę piosenki, było czymś totalnie odświeżającym. Zrozumiałem, że to bardziej subtelny i efektywny sposób komunikowania wywrotowych idei. W tym samym czasie zainteresowałem się też italo, a potem disco i wczesnym house’m.
– Działalność Led Er Est miała duży wpływ na to, co robisz dzisiaj na własną rękę?
– W tym zespole po raz pierwszy poczułem, że współtworzę projekt, który ma własny i autentyczny przekaz. Nasze dokonania – zainspirowane przez dokonania kumpli z imprezowej sceny Weird w Nowym Jorku, jak Martial Canterel/Xeno & Oaklander, Epee DuBois, Sleep Museum, Staccato du Mal/Opus Finis – złożyły fundamenty pod to, co robię obecnie. Nie jestem pewny, czy w ogóle tworzyłbym muzykę, gdyby nie Sam i Owen z Led Er Est i reszta ludzi ze wspólnoty Weird.
– Zacząłeś tworzyć na własną rękę w 2012 roku, kiedy pojawiała się nowa fala techno o industrialnym brzmieniu. Czułeś się jej częścią?
– Zrobiłem mnóstwo muzyki solo i w innych projektach przed 2012 rokiem, ale faktycznie – moja pierwsza EP-ka ukazała się właśnie wtedy. Dwa wydawnictwa – „Black Light” Orphx i „3” Ancient Methods – sprawiły w tamtym czasie, że znów zainteresowałem się techno, po 5-6 latach dystansowania się od tej sceny. Dlatego mam wielki dług wobec tych właśnie projektów. W szerokim sensie można powiedzieć, że dzisiaj tworzę industrialne techno, ale są w nim również inne elementy.
– Co Twoim zdaniem łączy współczesne techno z dawnym post-punkiem?
– Na pewno jest to połączenie mroku, minimalizmu, powtarzalności i psychodelicznych struktur dźwiękowych. A ja zawsze właśnie tego szukam w muzyce. I znalazłem to w pewnych odmianach techno i post-punku.
– Tworzysz obecnie w dwóch projektach: 400PPM and Vapauteen. Jakie są między nimi różnice?
– Jak wszędzie tłumaczę pół żartem, pół serio, Vapauteen to grzmocące i dzwoniące dźwięki, a 400PPM – poszarpane i dronowe. To zazwyczaj prawda. Oba projekty różnią się stosowaną w nich paletą dźwięków a nie stylem czy gatunkiem realizowanej muzyki. Oba łączy z kolei podobna tematyka czy polityczne przesłanie. Po prostu od czasu do czasu czuję potrzebę powołania nowego projektu. Jaka byłaby zabawa z tworzenia muzyki, gdyby każdy z nich nie mógłby popełniać samobójstwa tak często, jak tylko się da?
– A skąd w ogóle wziąłeś ten termin – 400PPM?
– To oznaczenie stężenia dwutlenku węgla w atmosferze. Przekroczyliśmy je kilka lat temu. Teraz jest jakieś 409PPM. Tak więc to moje 400PPM będzie więc niebawem całkiem retro.
– Nagrywasz pod tą nazwą dla wytwórni Avian, prowadzonej przez Shifteda. Jak się poznaliście?
– Guy poprosił mnie o podesłanie muzyki, kiedy działałem w Led Er Est i wydałem pierwszą EP-kę dla Corner. Oczekiwał, że podeślę mu jakiś ambient i noise, a dostał – łomoczące techno. Ale mu się spodobało. To był pierwszy raz, kiedy wysłałem swoją muzykę do wytwórni, której nie prowadzi mój kumpel. Ale bardzo mi się spodobała estetyka Avian. Dlatego dobrze mi się pracuje z Guyem, tym bardziej, że mam dla niego wielki szacunek.
– Twój debiutancki album pod szyldem 400PPM jest zainspirowany nowojorskimi klubami z lat 90., jak Limelight czy Roxy. Jaka jest różnica między tamtejszą a współczesną sceną klubową w Twoim mieście?
– Nie bywałem w Nowym Jorku na początku lat 90., ale z tego co wiem, różnica polega przede wszystkim na skali imprez. W tamtych czasach do Limelight czy Tunnel przychodziło po 2000-3000 osób, były też wielkie rave’y na wolnym powietrzu. Dziś duża impreza w Nowym Jorku to taka, na której jest 500-700 osób. No i oczywiście nikt już nie ubiera się tak spektakularnie, jak Club Kids z tamtego okresu. Podobieństwa są jedynie w energii. Choć Nowy Jork się ciągle zmienia, zawsze jest brutalny, co trzeba odreagować na swój własny i wyjątkowy sposób.
– To dlatego Twoja nowa muzyka jest wolna i ciężka, jak dawne EBM w stylu Front 242, The Klinik czy Nitzer Ebb?
– Tak, zarówno proto-EBM, jak i klasyczny EBM, miały na mnie wielki wpływ. Szczególnie trzy albumy: „Alles Ist Gut” DAF, „Geography” Front 242 i Laisons Dangereuses. To dla mnie niemal święte płyty! Ze współczesnym EBM i techno inspirowanym EBM nie czuję jednak jakiegoś większego związku. Tego rodzaju granie z liniami basowymi podsłuchanymi u Nitzer Ebb nie brzmi zbyt świeżo. Choć niektóre produkcje mogą być fajne. Myślę jednak, że warto eksplorować tę klasykę w mniej dosłowny sposób.
– Postrzegasz muzykę klubową jako nową kontrkulturę. Na czym miałby polegać jej wywrotowy charakter, poza oczywistym hedonizmem?
– Myślę, że każda kontrkultura polega na budowaniu utopii – autentycznym tworzeniu lub przynajmniej wyobrażaniu sobie światów, które rządzą się własnymi zasadami i regułami moralnymi. To oczywiście polityczny akt – szczególnie w naszych czasach, kiedy łatwiej sobie wyobrazić scenariusz w stylu „no future” niż taki, który miałby optymistyczny charakter. Dlatego to odpowiedni moment, aby znów stworzyć nową utopię. Poza tym, myślę, że techno poprzez swoją powtarzalność jest w stanie przynajmniej na moment oderwać nas od kapitalistycznej teraźniejszości. Nie oznacza to jednak, że ma nieograniczony potencjał rewolucyjny – klub znacznie częściej funkcjonuje jako przestrzeń kapitalistycznej reprodukcji niż miejsce oporu. Ale mimo wszystko są tam pewne rezonanse, z których warto czerpać inspiracje. A czy hedonizm nie jest polityczny? Przecież brutalnie wydobywa czystą radość ze skorupy naszych nędznych żywotów, co przecież też jest radykalne!
– Wielu post-punkowych artystów uciekało się do prowokacji – choćby flirtując z nazistowską ideologią czy sięgając po nazistowskie symbole. Myślisz, że dzisiaj, w czasach lewicowej poprawności politycznej, byłoby to też możliwe?
– Z tego, co poznałem pierwszą falę industrialu i power electronics, krytykowała ona władzę z pozycji anarchistycznych. Tego rodzaju prowokacje miały wtedy swój dobry moment. Ci artyści, wywodząc się z rozpadającej się w pod koniec lat 70. lewicy, katalogowali wszystkie okropności nadużywania władzy, od gwałtu do ludobójstwa. Oczywiście ta krytyka władzy była w przypadku Throbbing Gristle czy SPK bardziej złożona niż instynktowny wrzask punkowych kapel w stylu „Nazis Fuck Off!”. I oczywiście jest też mnóstwo przykładów, które komplikują mój sposób interpretacji tego zjawiska. Ale myślę, że to dobry punkt wyjścia do analizy industrialnej subkultury. W dzisiejszym klimacie politycznym estetyzacja faszystowskiej ideologii czy symboliki byłaby nie tylko nieefektywna, ale nawet niebezpieczna. Tego rodzaju odniesienia nie są teraz fajne, ani nie są żadnym wyzwaniem. Faszyzm jest dziś znów żywy i ma się dobrze. Dlatego umieszczanie run na okładkach płyt techno, wcale nie zmieni tego stanu rzeczy. Powinniśmy wykorzystać muzykę do poszukiwania nowych taktyk politycznych i stworzyć towarzyszący im nowy krytyczny język wizualny. To właśnie znalazłem na zdjęciach Alexis DiBlasio’s z cyklu „Fabulousity”, opisującego nowojorskie kluby z lat 90. – ten radosny aspekt imprezowania, który idzie w poprzek obecnej tendencji opresyjnej monochromatyczności w wizualnym aspekcie techno czy noise’u.
– Myślisz, że prezydentura Donalda Trumpa będzie miała duży wpływ na amerykańską scenę techno?
– Tuż po wyborach wszędzie była jedna narracja: „Muzyka będzie lepsza, jak w latach 80.! Punk powróci!” Dla mnie to głupota. Opresyjność władzy i bycie w opozycji nigdy nie są dobre dla małych społeczności funkcjonujących na marginesach społeczeństw. Ubóstwo nie stymuluje kreatywności. Ograniczenia wolności będą dotkliwe dla wszystkich. Aczkolwiek kontynuacja centralistycznej polityki w stylu Demokratów też byłaby zła.
– Na koniec wróćmy do muzyki: tworzysz ją na analogowych syntezatorach. Zabierzesz ze sobą te stare maszyny w trasę promującą Twój debiutancki album?
– Moje występy są zawsze oparte na syntezatorach i improwizowaniu. Myślę, że ruszę z nimi w trasę we wrześniu.
Fot. Magda Krzyzanowski
———————————————————————————————————————–
English version:
– I had the first contact with your music when I listened to Led Er Est records. It was one of the first acts from modern electronic scene which was into post-punk electronics. How did you discover such sounds?
– I’ve always been a digger! I’ve been searching for weird and dark electronics since I was 16. I’d gotten into classic post-punk and no wave stuff in my late high school/early college years. And I was into newer minimal electro pop/wave stuff, like Ersatz, Suction, Invasion Planete, and of course Bunker and Viewlexx. So searching for older stuff that tread the lines between these sounds was really exciting. Sleeparchive, back when he was doing the Skanfrom project, released a 7″ with the Actor and Absolute Body Control in 01 or 02, which was the first time I’d heard of either project – both legendary of course, and big influences on me. A couple years later there was the Reminiscent box on Genetic, which was huge. And Veronica’s show on East Village Radio was great, of course. But the biggest eye opener as far as minimal synth stuff was probably the Flexi-Pop series, which really meticulously catalogued so much of this stuff that is now canon.
– What was so fascinating in these obscure sounds from 80s for the young man from New York at the beginning of XXI century?
– After spending my teen years being into gabber, speedcore, industrial, and noise, flirtations with melody and pop structure seemed really novel and appealing – and ultimately a more subtle and effective way to communicate subversive ideas. Around the same time I also got very into italo, and then disco and early house as well.
– How much your cooperation with Led Er Est was important for your own musical vision?
– Led Er Est was the first time I was involved with a musical project that I felt had a real voice. The practices that we built, inspired by many of our peers at the Wierd party – Martial Canterel/Xeno & Oaklander, Epee DuBois, Sleep Museum, Staccato du Mal/Opus Finis, etc – are absolutely the foundation for what I continue to do today. I’m not sure I’d be making music at all if it wasn’t for Sam and Owen, and the Wierd community at large.
– You started to create your own music around 2012, when electronic scene was flooded by new wave of industrial techno. Do you consider yourself as a part of that underground?
– I’d made a lot of music solo and in other projects prior to 2012, but yeah, my first solo EPs came out in 2012. Orphx’s „Black Light” EP and Ancient Methods 3 were the two records that revived my interest in techno, after about 5-6 years of feeling very distant from it. So I’m very indebted to both of those acts. In the broadest sense I sometimes make „industrial techno”, sure. But I guess what I do sort of inhabits various fissures.
– What are the parallels in music and philosophy of modern techno and 80s post-punk and industrial in your opinion?
– I’m not sure about parallels, but there is always a certain mix of darkness, repetition, minimalism, and psychedelic textures that I always look for in music. I’ve found it most often in certain strains of techno and certain strains of post-punk.
– You are active in two projects now – 400PPM and Vapauteen. What are the main musical and ideological differences between them?
As I’ve half-facetiously said elsewhere, Vapauteen is about clanging and bashing sounds, 400ppm is about scraping and droning sounds. It’s mostly true, though. Tthe projects are delineated by timbre palette more than by style or genre. They both share certain themes, political outlooks, of course. Although I’m feeling the need to start exploring new approaches, which may result in some more monikers. What fun is making music if you don’t commit brand suicide as often as possible?
– Where this name „400PPM” comes from?
It was an atmospheric carbon threshold that was passed several years ago. We’re hovering around 409ppm currently. I guess the 400ppm marker will seem quite quaint/retro in a few years.
– 400PPM is recording for Avian. How did your cooperataion with Shifted label started? Why did you choose for that project this particular label?
Guy asked me to contribute some music, I gather on the basis of my work with Led Er Est and my EP on the Corner. He was expecting some ambient/noise stuff, but I gave him some banging techno. He liked it. It was probably my first time working with a label not run by immediate friends of mine, but I really appreciated the label’s vision. It’s been great working with Avian, I have a huge amount of respect for Guy.
– Your debut album of 400PPM is inspired by New York club culture from early 90s associated with such locals like The Limelight or Roxy. What are the differences between that scene and the present day New York electronic scene?
– I wasn’t here in the early 90s, but I’d say the biggest immediate difference is scale. Limelight, Tunnel, etc, had like 2000-3000+ capacities. And the raves outside of clubs were huge too. These days a pretty big party in NYC is more like 500-700. And obviously dress is not usually as spectacular as that of the Club Kids. But I think there are still a lot of parallels in the energy. New York remains kinda brutal (in ever changing ways), and inspires it’s own unique methods of release.
– Your music from the debut album is slow, dark and heavy. Does it mean that it was inspired by EBM acts like Front 242, The Klinik or Nitzer Ebb?
– Yes, EBM and proto-EBM stuff were very influential on me, particulary DAF „Alles Ist Gut”, the Liaisons Dangereuses LP, and Front 242’s „Geography”. I consider those very sacred records! But I don’t feel much connection with a lot of modern EBM or EBM-inspired techno stuff. Nitzer Ebb-esque basslines with a modern techno kick doesn’t feel terribly fresh to me (although I do enjoy some stuff in this vein). I think it’s more interesting to explore these influences in less literal ways.
– As far as I know you consider techno clubbing as a countercultural movement. What ideological statement emerge from this scene – beside pure hedonism (dance, sex, drugs) – in your opinion?
I think most countercultural movements dabble at least implicitly in utopianism – building worlds, or at least envisioning them, that operate according to different moral codes and economies. This is of course a political act, particularly at our current juncture where it’s way easier to envision a no-future scenario rather than one where a more palatable life for all is forged. It’s an important time to reclaim utopia. Also, I think techno’s formal focus on repetition has some capacity to momentarily dislodge us from capitalism’s temporality. That isn’t to claim techno has unbridled revolutionary potential – the „club” functions as a site of capitalist reproduction more often than one of resistance. But there are these resonances there that I like to draw on. And of course, hedonism itself is political too, right? Brutally extracting shards of joy out of our miserable lives, that’s always radical!
– Many post-punk and industrial artists were very provocative – they weren’t afraid of dealing with nazi symbols or ideology for example. Do you think that techno in the times of left-wing political correctness can be such provocative as well?
– My reading of first wave industrial and power electronics is that they are basically anarchist critiques of power. This kind of provocation had its moment. Having emerged from a collapsing left in the late-70s, these artists were cataloging all the terrible ways power expresses itself, from rape to genocide. The critique is more visceral in its ambiguity, ie; TG or SPK do more to explain and attack the ways that power functions than, say, a punk shouting „Nazis fuck off!”, you know? Of course, there are plenty of examples that problematize this reading, but I find it’s a good starting point for understanding industrial music. That said, in the contemporary global political climate, I think this kind of aestheticization of fascist iconography or ideology is not only ineffective, but actually kind of dangerous. These references aren’t cute or challenging. Fascism is alive and well, putting runes on your techno record isn’t going to undermine it. We should be using music to explore new political tactics, and create new accompanying visual languages for critique. This is something I found compelling about Alexis DiBlasio’s photos from Fabulousity – this celebratory aspect that runs counter to the oppressive monochrome imagery that is so common in techno, noise, etc.
– How can Donald Trump presidency affect on american techno scene?
– So shortly after his election, this narrative was going around, „Music is gonna get better, like it was in the 80s! Punk’s gonna come back!”. This is crazy. Oppression and opposition are not good for any marginal communities, poverty doesn’t beget creativity. As fucked as the ACA is, getting rid of it is probably not going to pave the way for single-payer. Cuts all around are going to make life harder for everyone.That said, a continuation of Democrat-styled centrism would be bad too.
– Your music is mainly hardware based. Will you take your synthesisers on tour to promote your debut album?
– My live sets are always hardware-based and improvised. I’ll be doing scattered tour dates, yeah, and a bit of a proper tour in September, I believe.
Fot. Magda Krzyzanowski
Brawo !!!!