Future jazz upojony nadteraźniejszością. Oby więcej takich debiutów!
W którymś z kolejnych zdań opisu wydawcy nakierowują nas na skojarzenia odnośnie muzyki Aphrotek, czyli solowego przedsięwzięcia Eliyaha Reichena (producent, wykształcony pianista jazzowy i multiinstrumentalista) pisząc tak: jeżeli połączyć Aphex Twina, Stanleya Clarke’a i Sade, to prawdopodobnie brzmiałoby to jak Aphrotek. Jest w tym dużo racji, a nawet takiej realnej – bowiem, każdy z wymienionych artystów żyje i zakładam, że mają się dobrze. Są to konkretne, lecz nie jedyne mocne drogowskazy, którymi kierował się Aphrotek tworząc kompozycje na płytę „Stories”.
To prawda, linie basu u Aphroteka (gra Tim Lefebvre) doskonale nawiązują do stylu Clarke’a, ale tak samo do Jaco Pastoriusa, Marcusa Millera, Victora Wootena czy Thundercata. W partiach instrumentów klawiszowych słyszę choćby Herbiego Hancocka i Milesa Davisa z tzw. okresu elektrycznego. Nie wspomniałem, że na „Stories” mamy wielu wspaniałych gości. Wystarczy wymienić saksofonistę Donny’ego McCaslina czy wspomnianego basistę Lefebvre’a, których na pewno doskonale znacie z albumu Davida Bowiego – „Blackstar”. W utworze „Someday” słyszymy z kolei głos Genevieve Artadi związanej z zespołami Knower i niegdyś Snarky Puppy, w „Let It Go” znakomitą Me’shell Ndegeocello, zaś w „River Styx Rider” Mike’a Ladda. Oprócz nich są też Dominik Burkhalter, Taron Benson, Phase One, Hired Gun i Melanie Charles.
Aphrotek pierwszą EP-kę „Launch” wypuścił w 2014 roku, a z nią łączy się krótka opowieść McCaslina, który wspomina, że często jej słuchał w trakcie swoich podróży nowojorskim metrem. Jeszcze inna historia kryje się w piosence „I Cant Breath” – być może na pierwszy rzut ucha niewinnie otulającej nas future jazzową frazą i ciepłym głosem Charles, ale warto nadstawić uszy i wsłuchać się również w jej słowa, będące swoistym hommage dla zmarłej w grudniu 2014 roku Eriki Garner.
Duże wrażenie zrobiło na mnie nagranie „Let It Go” kompletnie oderwane od rzeczywistości, w tym sensie, że daje możliwość odbycia głębokiego future jazzowego lotu w pobliżu galaktyk Milesa Davisa, Flying Lotusa („Cosmogramma”), wczesnego Clarka i Squarepushera oraz Floating Points. Podobne odczucia miałem przy otwierającym całość „95 Percent”.
Saksofon McCaslina w „New York City” oczywiście brzmi zgodnie z nazwą miasta, a do tego w rytm synkopowanej perkusji Burkhaltera, świetnych pochodów basu Lefebvre’a i analogowych klawiszy Aphroteka. Hip-hopowa nawijka Guna w „Kick Up The Dust”, przetykana delikatnym skreczem i efektami, to wysokich lotów flow. W „With A Twist” idiosynkratyczna elektronika bardzo dobrze uzupełnia się z hip-hopowym głosem Bensona i jazzową lawiną dźwięków. Ten fragment ustawiłbym w pobliżu muzyki australijskiego kolektywu Curse Ov Dialect. „Just A Light” wciąga hip-hopowym future groove’em.
„Stories” dobrze się stapia także z dwiema innym wyjątkowymi tegorocznymi premierami. Mam tu na myśli wydawnictwa: Me&Mobi – „Agglo” i EP-kę Kaos Protokoll – „New Chapter”. Jestem święcie przekonany o tym, gdyby Aphrotek wydał „Stories” kilka lat temu, to pewnie byłby okrzyknięty jednym z piewców nowej muzyki, paradoksalnie zakorzenionej w tym, co już dawno temu było. Idealnie z taką stylistyką wpasował się ostatnio Sam Shepherd pod szyldem Floating Points. Oczywiście, żeby było jasne, nagraniom Aphroteka naprawdę niczego nie brakuje. Jak nie teraz, to przy kolejnym longplayu – oby wydał go w rozsądnym odstępie czasu – będzie głośno o muzyce Aphroteka. Power in the future!
25.05.2018 | Beyond Groove Records
Strona Aphrotek »
Profil na Facebooku »