Wpisz i kliknij enter

The Comet Is Coming – Trust In The Lifeforce Of The Deep Mystery

Zespół dysponujący niebywale precyzyjną wiedzą na temat praw rządzących wszechświatem.

Przy okazji recenzji albumu Sons of Kemet „Your Queen is a Reptile” pozwoliłem sobie nazwać Shabakę Hutchingsa mianem wichrzyciela. Obecnie należałoby dorzucić kolejny przymiotnik – futurysta. The Comet Is Coming, kolejna z odsłon genialnego saksofonisty, to trio, które poza dęciakiem oferuje jeszcze przyspieszenie syntezatorowo-perkusyjne. Skład wygląda następująco: King Shabaka (wiadomo), Danalogue (Dan Leavers) oraz Betamax (Max Hallett). Debiutancki krążek „Channel The Spirits” otrzymał nominację do Mercury Prize. Zespół najlepiej wypada w roli duchowego przekaźnika kosmosu, co przywodzi na myśl mitologię Sun Ra. Jednocześnie zaciera gatunkowe granice, chętnie wychodząc poza obszar jazzu.

Znalazłbym tu również wpływy Can i Jimiego Hendrixa. Electropunk i hip-hop również goszczą w ich twórczości. No cóż, jeśli kogoś ta mnogość tropów nie zraża, to proponuję swoją podróż rozpocząć od „Super Zodiac”. Czterominutowa wizytówka tej płyty, tłumacząca w czym rzecz. To potężna dawka intensywnego rytmu, opętańczej galopady, którą rozpoczyna syntezatorowa smuta. Dynamika jest wszystkim. Hallett na perkusji wyczynia rzeczy trudne do okiełznania. Wtóruje mu chętnie Hutchings grając proste i soczyste frazy. Wrzućcie sobie na ruszt taki „Timewave Zero” i skupcie uwagę jedynie na perkusji. Ogarnięcie tego chaosu nie będzie łatwe.

Muzyka przyszłości zawsze chętnie czerpie z rytuałów przeszłości. Tak właśnie brzmi „Unity”, który u swego podłoża ma coś z pradawnych obyczajów. To również moment wytchnienia, w którym saksofonista gra delikatniej, melodyjniej. Z kolei w „Astral Flying” syntezator uskrzydla, a saksofon dociąża całość. Gwiezdna ekspresja lidera objawia nam się na sam koniec w postaci „The Universe Wakes Up”. Znakomita koda. Gdyby się komuś zamarzyło pójść potańczyć to powinien zaopatrzyć się w „Summon the Fire”. Obezwładniająca prostota plus coś na kształt kibicowskiego skandowania (od trzeciej minuty). Całokształt jawi się jako rzecz tak dalece doskonała, że zaczynam podejrzewać zespół o dysponowanie niebywale precyzyjną wiedzą na temat praw rządzących wszechświatem.

W „Birth of Creation” King Shabaka sięga po klarnet basowy. Reszta zespołu ucieka w stronę funku. Album potrafi również przybrać formę ostrą i krzykliwą. Wszyscy, którym nieobcy jest rave albo grime powinni w te pędy zapuścić sobie „Blood of the Past”. Ciężkie tony przerywa  tylko syntezatorowa poświata oraz gościnnie występująca Kate Tempest. Całość robi piorunujące wrażenie. To kluczowy moment na albumie, który winduje go na poziom trudno osiągalny dla innych. W muzycznym układzie współrzędnych „Trust In The Lifeforce Of The Deep Mystery” rozrzucony jest od ściany do ściany. Próby jego rozgryzienia można sobie darować. Należy raczej się oddać jemu we władanie, a niezmącony zachwyt będzie nam towarzyszył przez długi czas.

Impulse | 2019
FB
Strona oficjalna
FB Impulse







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
voightas
voightas
5 lat temu

To jest tak piękne!

Polecamy