W katalogu nadmorskiej wytwórni pojawiają się reedycje dwóch płyt projektu zmarłego niedawno Tomasza Twardawy – Genetic Transmission.
Trudno dzisiaj wyobrazić sobie historię polskiej sceny industrialnej bez odnotowania w niej działalności Genetic Transmission – projektu, który w pewnych kręgach zyskał już miano legendy, a z pewnością odcisnął mocno swoje piętno na aktywności wielu innych artystów z kręgu tego gatunku nad Wisłą. Tym bardziej, że twórczość Tomasza Twardawy pod tym szyldem pełna jest nawiązań do wszelkiej awangardy XX wieku, której podstawy stanowią hałasy. Niestety – muzyk zmarł w lipcu tego roku po długiej i ciężkiej chorobie. Jakby na pocieszenie Zoharum wznawia teraz dwie płyty z bogatej dyskografii projektu.
„Strychnina” to jedno z najważniejszych wydawnictw Genetic Transmission. Pierwotnie wydana została w limitowanym nakładzie w 2006 roku. Nagrana niemalże w stu procentach akustycznie (bez użycia elektroniki i efektów komputerowych) na strychu, zaadoptowanym na studio, wyposażone w instrumenty, konstruowane specjalnie na potrzeby tej i kolejnych sesji. To na „Strychninie” Tomasz Twardawa zawarł wszystkie te elementy, charakterystyczne dla jego twórczości, które pojawiały się niemalże na każdej z jego późniejszej publikacji. Odnajdziemy tu katalog kakofonicznych dźwięków wywiedzionych z wielu muzycznych manifestów awangardy XX wieku – od dadaizmu do industrialu.
Na „Lullabies” Tomasz Twardawa, wykorzystując podobne instrumentarium, jak w przypadku poprzedniego krążka, opowiada inną historię dźwiękową. Całość składa się z pięciu następujących po sobie kompozycji, trwających łącznie ponad 60 minut. Oprócz industrialnego instrumentarium, artysta dał więcej przestrzeni nagraniom terenowym, czyniąc z nich materię do budowania czegoś na kształt fabuły, spinającej poszczególne części płyty. W efekcie powstała muzyka, która z powodzeniem mogłaby posłużyć za ścieżkę dźwiękową do filmu grozy, bądź za dźwiękowy zapis koszmarów sennych.
Do grona artystów współpracujących z Zoharum dołączył jednoosobowy projekt Krzywdy. W sesji nagraniowej do albumu „Czary” wzięli również udział przyjaciele ukrywającego się pod tą nazwą artysty – z jego macierzystej grupy ROSK oraz twórczyni projektu OLS, która pojawia się gościnnie w dwóch utworach. Krzywdy grają muzykę inspirowaną skandynawskim folkiem, o lekko dronowym zabarwieniu, na swój sposób tajemniczą i klimatyczną. Etniczne instrumenty łączą się tu z brzmieniami syntezatorów, tworząc ezoteryczne brzmienie lokujące się w ambientowym nurcie.
Artur Rumiński poza działalnością w ramach niezliczonych projektów – jak Thaw czy Furia – komponuje również pod własnym nazwiskiem. Efekty tej twórczości opublikowały do tej pory takie wydawnictwa jak Wounded Knife czy Sqrt. W odróżnieniu od tego, co prezentuje wraz z wymienionymi zespołami, artysta solo realizuje się w nieco innej stylistyce, kładąc nacisk na minimalistyczne formy. Przy użyciu dość oszczędnych środków, buduje niezwykle intymny, lekko oniryczny i refleksyjny świat misternie utkanych dźwięków, z których wybrzmiewają momentami echa psychodelii, nawiązania do egzotycznego etno i odwołania do muzyki ilustracyjnej.
Erik Jarl jest członkiem postindustrialnego projektu IRM. Realizuje również solowe płyty, mając ich dziesięć w swoim dorobku. Tworzy bowiem już od 1999 roku. Najnowsza z nich to „Inner Domain”, Powstała ona pod wpływem doświadczenia paraliżu podczas śnienia. Album został podzielony na dwie części, pierwszy krążek nosi tytuł „Hypnagogic”, a drugi „Hypnopompic”, odpowiadając kolejno stanowi przed i po tym doświadczeniu. Nagrania, choć brzmią surowo, wciąż jednak mają ten psychodeliczny charakter, jaki towarzyszy muzyce Jarla od początku. Większość elektronicznych brzmień pochodzi z generatora fal dźwiękowych i przetworzonych za pomocą delaya. Nagrań dokonano bez użycia komputera.