Wpisz i kliknij enter

SNTS – The Unfinished Fight Against Humanity

Kill’em All!

Kiedy w połowie tej dekady ukazała się debiutancka płyta producenta skrywającego się pod pseudonimem Headless Horseman, tytuły znajdującej się na niej utworów przypominały bardziej tytuły nagrań z płyty Fields Of The Nephilim niż z płyty twórcy bądź co bądź klubowego techno. Nie było w tym jednak nic dziwnego. Headless Horseman był jednym z ważniejszych twórców, którzy wywołali w tamtym czasie modę na gotyckie techno. Czyli: czarne ubrania, czarne włosy, czarne paznokcie. A do tego mroczna i ciężka muzyka, czerpiąca jednak bardziej energię z industrialu i EBM.

Częścią tego fenomenu była anonimowość Headless Horsemana – działający pod tym pseudonimem artysta skrywał się za fantazyjną maską. Nie inaczej było w przypadku innego producenta, który również wypłynął na fali tej mody. SNTS był zgodnie z jej kanonem wystrojony cały na czarno, a podczas występów zakładał złowrogie nakrycie na twarz. Jego twórczość była jednak nieco bardziej różnorodna: industrialne techno uzupełniały nastrojowe pasaże rodem z neoklasyki czy dark ambientu. Taką muzykę zawierały dwa wydane do tej pory albumy artysty. Czy podobną przynosi ten najnowszy?

Nic z tych rzecz. „The Unfinished Fight Against Humanity” to zgodnie z tytułem bezlitosny cios prosto w splot słoneczny. Większość utworów z zestawu uderza brutalnym bitem rodem z klasycznego hard techno w stylu Downwards – a pozostałe elementy muzyki, które niegdyś stanowiły o jej złowieszczym nastroju, zostają bezceremonialne cofnięte w tył i osadzone na ledwo słyszalnym dla ucha poziomie. Są to zarówno orkiestrowe klawisze („Repressive Society”), jak i industrialne zgrzyty („Bacchanalia”) czy świdrujące drony („Power In History”). Raz tylko galopujący rytm cichnie, ustępując miejsca piłującej gitarze rodem z Discharge („Ego Death”).

Trzecia płyta SNTS to zgodnie z zamierzeniem artysty wyraz jego wściekłości wywołanej kierunkiem zmian społecznych i politycznych na świecie. Stąd taka radykalna forma. Domowe przesłuchanie tej muzyki nie ma więc większego sensu. Wtedy wyda się bezgranicznie monotonna i ogłuszająca. Idealnym miejscem, aby zabrzmiała w swej pełnej mocy jest oczywiście jakiś podziemny bunkier, zamieniony na klub z ekstremalnym techno. Wówczas nieważne będzie nawet to, kto ukrywa się za pseudonimem SNTS: Lucy, Shifted czy Tommy Four Seven.

SNTS 2020

www.facebook.com/SNTS-477350175608910







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
abstrakt
abstrakt
3 lat temu

Pozostaje pytanie = gdzie i kiedy usłyszymy Techno, gdy wszystko jest zamknięte… druga sprawa że człowiek nieco zmęczony tą mroczną stroną mocy … gdzie świt ? Pozdrawiam.

Polecamy