To nie są wyścigi.
Po ponad roku trwania pandemii zastanawiałem się jaki obraz z tego czasu zapiszą artyści ze szczególnym uwzględnieniem muzyków. Wiadomo, że koncertów nie ma, a kolejne festiwale drugi rok z rzędu są odwoływane. Mocnym akcentem był album Nicka Cave`a „Carnage”, ale moim zdaniem nie wypełnił do końca ideału płyty pandemicznej. Może Nickowi się to nie udało ponieważ nie ma 80 lat i nie gra na saksofonie? Pharoah Sanders z kolei spełnia powyższe kryteria. Album “Promises”, na którym gra, jest największym dokonaniem artystycznym obecnych czasów. Jednak zasługi saksofonisty są rozłożone równomiernie z innymi współtwórcami, czyli Floating Points oraz The London Symphony Orchestra.
I tak z trzech nurtów muzyki: elektronicznej, klasycznej i jazzowej, powstała płyta niezwykła, wyhamowana, perfekcyjna. Zasadniczo w przeszłości podobne kolaboracje się odbywały, ale z reguły ciężar gatunkowy przesuwał się w stronę jednego nurtu. Na „Promises” nie ma zwycięzcy, gdyż nie ma rywalizacji. Jest doskonała harmonia zbudowana na powściągliwości. Każdy z twórców ma swój moment, a cały album stanowi raczej nierozerwalną całość i trudno opisywać tu osobne fragmenty. Choć ten, w którym Sanders zamienia saksofon na swój głos jest jednym z najczulszych z płyty.
„Promises” jest praktycznie jednym, czterdziestosześciominutowym utworem, po którym nie należy oczekiwać spektakularności. To intymny moment zatrzymania ledwie dotykana instrumentami. Jako, że dźwięk saksofonu jest trudny do stłamszenia, tym bardziej więc podziwiam Sama Sheparda za jego chłód w tle, a o sile Sandersa niech świadczą również momenty kiedy go nie ma. Starszemu koledze tak spodobał się album „Elaenia”, że już wtedy proponował mu współpracę. Dziś dojrzeli do niej, co skończyło się dobrze dla świata tym albumem.
Nie byłoby jednak pełnego efektu, gdyby nie rola The London Symphony Orchestra. Muzycy orkiestry są z nami praktycznie cały czas. Podobnie zresztą jak syntezatory Sheparda. Ich moment przypada na część szóstą. Subtelne przesunięcia w tonacji też należą do nich. Trzeba jeszcze podkreślić, że kompozycję napisał właśnie Shepard, sam klasycznie wykształcony. Proszę zwrócić uwagę jak po tej orkiestrowej kumulacji odpowiada Sanders. I znów, to nie są wyścigi. „Promises” jest jak fala miłego ciepła ogarniająca nasze twarze, jakby przywołanie niespodziewanego wspomnienia wyzwalającego nas spod władzy posępnej magii nocy polarnej.
Luaka Bop | 2021
Bandcamp
FB Floating Points
FB Pharoah Sanders
FB London Symphony Orchestra
FB Luaka Bop