Wpisz i kliknij enter

Aaron Dilloway & Lucrecia Dalt – Lucy & Aaron

Kram z niesamowitościami.

Amerykański improwizator, twórca pracujący na taśmach i wielbiciel zniekształceń w duecie z wywodzącą się z Kolumbii artystką o równie eksperymentalnej naturze, która zmyślnie przerabia to, co zwykliśmy nazywać piosenkami. Oto pierwszy wspólny album nagrany przez Aarona Dilloway`a oraz Lucrecię Dalt. To nie mogło się nie udać. Oboje są dość podobni w swej ekspresji i kontroli nad materią dźwiękową. Nie może zaskakiwać więc ich spotkanie, które zresztą było poprzedzone wspólnymi występami na żywo. Jednak w przypadku „Lucy & Aaron” możemy mówić o dopełnieniu.

Różnice stylistyczne między obojgiem są nieznaczne. Dalt lubi śpiewać i woli mocniejsze akcenty. Z kolei Dilloway preferuje spokój, lekkie dryfowanie. Ich wspólny album – nagrany między 2019 a 2020 rokiem – zarówno uwypukla różnice między nimi, jak umiejętnie je łączy. Na pewno dołożyli wszelkich starań, aby muzyka brzmiała jako odległa od znanej nam twórczości rasy ludzkiej, a przynajmniej jak jej wersja alternatywna lub pozaziemska. Już otwierający „Tender Cuts”, zawierający prosty rytm i udziwnioną aurę, szybko wprowadza nas do ich świata.

Muzycy otworzyli szeroko drzwi do swojego kramu z niesamowitościami. Potrafią sięgnąć po estetykę zakurzonego science-fiction („The Tunnel”) albo smagać biczem w „Yodeling Slits”. Piosenką, choć zdeformowaną, można nazwać umiejscowiony w środku „Niles Baroque”. Owszem jest posępnie, ale mimo wszystko brzmi on jaśniej niż inne utwory. Z tej samej rodziny – choć w kompletnie innym stylu – pochodzi najbardziej przejrzysty i optymistyczny „The Blob”, czerpiący nieco z dokonań Fever Ray. Bardzo podobają mi się wszystkie niuanse i sprężystość materiału. Jak choćby w basowym „Trueno” czy w doskonale pozbawionym rozwoju „Ojazo”.

Eksperymentalną wersję muzyki pop prezentuje utwór „Demands of Ordinary Devotion”, przy którym można poczuć się jak w abstrakcyjnym królestwie. Z przeciwległego końca muzycznej stylistyki przychodzi natomiast „Bordeándola”, gdzie dźwięk dochodzi z tajemnego laboratorium, a głos przypomina raczej robota z usterką. Dochodzi do tego jeszcze wizja opuszczonego cyrku w utworze „Voyria” i mamy w sumie komplet. Trudno uwierzyć, że płyta była nagrywana na odległość. Wszystko jest tak doskonale zazębione, nałożone na siebie i przeobrażone w nieuporządkowane warstwy. Jedyną siłą scalającą cały materiał jest entropia.

Hanson Records | 2021
Bandcamp
FB Dilloway
FB Dalt
FB Hanson Records







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy