Impresjonizm w stylu glitch.
Wydane w połowie lat 90. przez frankfurcką wytwórnię Mille Plateaux płyty projektów Oval i Microstoria, zadziałały z nieco opóźnionym zapłonem. Rewolucyjny pomysł stojącego za nimi Markusa Poppa na tworzenie muzyki z dźwiękowych usterek i odpadów, początkowo wydawała się jednorazowym eksperymentem. Kolejne lata pokazały jednak, że płyty „94diskont” i „snd” wywarły ogromny wpływ na rozwój nowej elektroniki. Podsumowaniem pierwszej fali mody na glitchowe brzmienia okazała się wydana w 2000 roku fenomenalna kompilacja „Click & Cuts”.
Album pokazał, że możliwości tworzenia muzyki z dźwiękowych defektów są wręcz nieograniczone. Europejscy twórcy w rodzaju Franka Bretschneidera, Vladislava Delaya i Thomasa Brinkmanna wykreowali za ich pomocą nową wersję ambientu. Z kolei w San Francisco pojawiła się cała scena złożona z artystów konstruujących muzykę klubową na glitchową modłę. Sutekh, Twerk czy Kit Clayton mieli oczywiście swych odpowiedników na Starym Kontynencie, choćby Uwe Schmidta, który jako Geez N’Gosh nagrywał micro-house natchniony duchem gospel.
Najważniejszą wytwórnią, która wydawała glitchowe płyty w Ameryce, okazała się nowojorska 12k, prowadzona przez Taylora Dupree. W 1999 roku ukazał się jej nakładem debiutancki album projektu Shuttle358. Pod szyldem tym ukrywał się kalifornijski artysta Dan Abrams. „Optimal.lp” otworzył mu drogę do kolejnych produkcji, który trafiły również do katalogu Mille Plateaux. Najbardziej udanym wydawnictwem artysty okazał się album „Chessa”, który wraca teraz do nas w winylowej (i poszerzonej) wersji za sprawą wytwórni Keplar.
Na krążek składa się czternaście nagrań, które tworzą wręcz modelową wizję glitchowej wersji ambientu. Dzięki wymyślonemu przez siebie programowi komputerowemu, Abrams samplował swoje własne kompozycje, partie zagrane na gitarze i dźwięki z japońskich filmów na kasetach VHS, aby stworzyć kolaż trzeszczących i chrzęszczących dźwięków, które finalnie układały się w kojącą i odrealnioną muzykę. Miała ona wręcz impresjonistyczny charakter, przypominając rozmyte i nieostre fotografie, które autor płyty umieścił na jej okładce.
Moda na glitch miała swój szczyt na początku XXI wieku, a potem zaczęła opadać. Oczywiście do dzisiaj słychać jej echa na wielu płytach z kręgu nowej elektroniki. Generalnie jednak rzadko tworzy się obecnie ambient czy techno w tej estetyce. Warto więc sięgać po najciekawsze dokonania artystów z tego nurtu z czasów jego największego rozkwitu. Choćby właśnie po „Chessa”, bo mimo upływu 17 lat od wydania tej płyty, nadal ujmuje ona swym organicznym ciepłem i bezpretensjonalną naturalnością.
Keplar 2021
Super że zostało przypomniane. Wszystkie płyty Dana są bardzo dobre. Ja chyba najbardziej lubię Frame. Na tych albumach czas się nie liczy.