Wpisz i kliknij enter

Narren – Monka

Zwyczajna płyta.

Intensywny i pozbawiony nagłego dramatyzmu, ale z ukrytym nerwem. Tak w skrócie mogłaby wyglądać definicja ambientu. Takiego, w którego chce się wsłuchiwać, który ma dać wytchnienie choćby chwilowe. Więc kiedy można wyłuskać z ponurej rzeczywistości moment oddechu, to może warto poświęcić go na słuchanie debiutującego w oficynie Opus Elefantum Narrena. Wydawca wskazuje, że sam twórca debiutantem nie jest, ale jego tożsamość pozostaje nieujawniona. To nawet lepiej.

Lepiej dla słuchacza, który może zdać się na jakość gwarantowaną przez wydawcę. „Monka” nie odbiega od poziomu, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. To siedem urzekająco rozciągniętych kompozycji, które nie są jedynie zwyczajowym masowaniem mózgu, ale również mogą kogoś natchnąć do głębszej refleksji. Akurat w tym momencie ja czerpię z niej przede wszystkim spokój i wytchnienie.

To są naprawdę dobrze zaplanowane kompozycje. Każda z nich rozwija się niespiesznie zapewniając słuchaczowi sporo wrażeń. Najwyraźniejsze pochodzą od Haptara, który wraz ze swoimi gitarami gości na albumie. Niewątpliwie dodają one uroku w utworze „Kompanie”, ale dużo bardziej znaczący jest ich wpływ w kawałku „Grify”. Ten drugi zresztą należy do moich ulubionych fragmentów, a to z uwagi na swoją zadziorność.

Mimo, że jestem miłośnikiem zaszumienia wszystkiego, a tego jest pod dostatkiem tutaj choćby w utworze tytułowym, to jednak największe wrażenie robi bardzo stonowany, ale klarowny jeśli chodzi o syntezatorowy pejzaż, utwór „Oorse”, który zamyka całość. Ileż ta prostota niesie ze sobą ciepła, ileż spokoju. I jakże to całkiem zwyczajna płyta, a w tej zwyczajności nie ma przecież żadnego uszczerbku. Wręcz przeciwnie, odzywa się nieumiarkowana chęć powrotu do niej.

Opus Elefantum | 2022
Bandcamp
FB
FB Opus







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy