Wpisz i kliknij enter

Urth oraz Zosia Hołubowska

Muzyka wędrowna.

W czasach pandemicznych kiedy podróżowanie było utrudnione, jeśli w ogóle możliwe, trzeba było sobie znaleźć jakiś substytut. Niektórzy oglądali programy podróżnicze, inni przyglądali się zdjęciom satelitarnym odległych miejsc geograficznych, a niektórzy tworzyli muzykę wędrowną, ale oderwaną od twardej rzeczywistości. Czasy pandemiczne weszły w tryb „pod kontrolą”, ale muzyczni twórcy nie zakończyli swoich wędrownych prac. Oto dwie świeże propozycje przechadzek bez wychodzenia z domu.

Część z was może pamiętać Kamila Wałęckiego, którzy przyjął pseudonim URTH, a w roku 2021 postanowił zaprosić na spacer po dość nieprzyjaznym środowisku. Jego nowy album wydawca określił jako „podróż przez świat umierającego słońca”. Nie brzmi zachęcająco, ale pośród fanów dark ambientu czy Kammarheit opór przed posłuchaniem powinien być minimalny. Otóż Wałęcki zdecydowanie wzbogacił swoją twórczość o plemienne dodatki silnie zaznaczone już na samym początku płyty w utworze „Hethor”.

I to jest posunięcie z gatunku bardzo dobrych. Rytualizm – mocno oparty na bębnach – jest z nami w takich wyjątkowych fragmentach jak „Sovereign” czy „Serpent Witch Ritual”. Co nie znaczy, że zawsze brzmi tak samo albo występuje samotnie na całym albumie. W „Strange Lights” jest tylko dodatkiem do zionącej pustki, a w „Hierodules” może uchodzić za przyczynę do tańca. Poziom duchowości zapewne podniesie „Extract of Alzabo”, a i nie obniży go „Strange Lights”. We mnie najwięcej emocji wzbudza „House Absolute” i do pewnego stopnia przyjazny „Apu Punchau”. Choć to podróż po bliżej nieznanym terenie, to warto ją odbyć.

Zosia Hołubowska z kolei postanowiła zabrać nas w podróż po Warmii. Konkretnie w okolice Olsztyna. Artystka dorzuciła jeszcze fragmenty rodzinnych (dodam – niełatwych) historii. W ten sposób powstała mini-płyta „Singing Warmia”, która w sposób daleki od oczywistości miesza elektronikę, ambient, folk i eksperymenty. Zagęszczenie obecności duchów w tej muzyce nasuwa mi skojarzenie z prozą Urszuli Honek, do której ekranizacji muzyka Hołubowskiej mogłaby posłużyć. Podobne uczucie tajemniczej słowiańskości czuć na przykład w „I don`t know the dialect hard to tell / Nie znam gwary ciężko stwierdzić”.

Choć muzyka ma niewątpliwie związek z rzeczywistością, to wygrywa element niesamowitości („Landsape / Pejzaż”). Niech za te związki z warmińskim terenem wystarczy nam mocno odkształcony „Warmia forever”. Poruszanie się po materii muzycznej przypomina zaplątanie się w gałęzie drzewa. Szukanie wyjścia z sytuacji staje się bezcelowe, a otoczeniem rządzi spirytualizm wagi ciężkiej („Kłobuki”). Najwięcej uwagi poświęciłem jednak finałowi „Lyna Lore / Legenda o Łynie”. To w nim muzyka tradycyjna styka się z elektronicznym brzmieniem osiągając budzący podziw wymiar niesamowitości. W dodatku słychać tu echo rzecznych legend tak silnie oddziałujących na polską wyobraźnię. Robi wrażenie.

Urth – The Claw of the Conciliator | Loża 2023
Zosia Hołubowska – Singing Warmia | Exiles 2023


Bandcamp 1: https://urth.bandcamp.com/album/the-claw-of-the-conciliator
Bandcamp 2: https://exiles-electronics.bandcamp.com/album/singing-warmia
FB Urth: https://www.facebook.com/OldUrthSun
FB Zosia Hołubowska: https://www.facebook.com/malaherbawitch
FB Loża: https://www.facebook.com/lozaoficyna


 







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy