Wpisz i kliknij enter

Roots In Heaven – Edge Of Non Compliance

Bez porównania.

Kiedy w 2011 roku ukazała się debiutancka płyta Lucy’ego, na rynku fonograficznym była zupełnie inna sytuacja niż obecnie. Niby w klubowym światku liczyły się single, ale tak naprawdę wpływowe media nadal koncentrowały się na albumach. Nic więc dziwnego, że wydanie „Wordplay For Working Bees” wywołało wręcz sejsmiczny wstrząs na elektronicznej scenie. Odświeżające podejście włoskiego producenta do techno sprawiło, że jego śladem poszli inni młodzi producenci, nadając w kolejnych latach zupełnie nowy wyraz tej muzyce.

Druga płyta Lucy’ego przyniosła już nieco inne granie. Na „Churches Schools And Guns” nie brakowało mocnych rytmów, ale ton całości nadawały spokojniejsze brzmienia – dub i ambient. Nie było więc to tak przełomowe wydawnictwo jak debiut, choć nadal pokazywało, że artysta jest w pełni mocy twórczych. Nic więc dziwnego, że w tym kontekście jego trzeci album okazał się totalnym zaskoczeniem. „Self Mythology” przyniósł rozczarowującą muzykę z pogranicza etno i ambientu o rytualnym tonie, która pokazywała, że Włoch uwierzył, iż nie jest didżejem, tylko szamanem.

Rok później Lucy objawił swój nowy alias – Roots In Heaven. Firmował on płytę „Petites Madeleines”, która zawierała dronowe preparacje. Krążek inicjował powołanie nowej wytwórni – Zehnin – pod egidą weteranów z !K7. Niestety: płyta nie spotkała się z jakimś większym zainteresowaniem i tłocznia szybko zwinęła działalność. Lucy miał być jej kuratorem – być może dlatego wraca dziś ponownie do tamtego szyldu, serwując nowy album Roots In Heaven, który daje początek kolejnej jego firmie – Other Facts.

„By Way Of Pain” i „I Saw No Heaven” to skrajnie oszczędna muzyka, spleciona z warczących dronów i plemiennego pulsu, sprawiająca wrażenie syntezy „Self Portrait” z „Petites Madeleines”. W „Feed Your Head” zaczyna się wreszcie dziać coś więcej: tym razem Lucy skręca w stronę soundtrackowej elektroniki, przypominającej dawne dokonania Johna Carpentera z lat 70. Więcej ekspresji pojawia się jednak dopiero w „May Your Walls Fall Down”, gdzie dudniący bit wnosi zgrzytliwy przester w otoczce dubowych efektów.

Wątek ten kontynuuje „Deeply Dig” – ale tym razem więcej tu świetlistych barw rodem z shoegaze’u. Dla kontrastu „We Are All We’ve Got” to zwiewna kompozycja zbudowana z tęsknych akordów i zaszumionego tła. Nowa muzyka Lucy’ego nabiera prawdziwego rozmachu dopiero w dwóch ostatnich nagraniach. „Bliss Glitch” to rozwibrowana kosmische musik, a „Memory Artefacts” – minimalowe techno nasycone acidowymi akordami na wzór dokonań Recondite czy Tin Mana.

Edge Of Non Compliance” to krótki zestaw. Krótkie są również poszczególne nagrania. Płyta nie może się więc znudzić. Niestety: nie wzbudza również jakiegoś większego zachwytu. Nowa muzyka Roots In Heaven brzmi dosyć wtórnie i choć momentami słucha się jej przyjemnie, nie wytrzymuje porównania z dawnymi dokonaniami swego twórcy. Jeśli ten zestaw ma być zaczynem działalności nowej tłoczni Lucy’ego, to wiele wskazuje, że jej żywot może być równie krótki co wspomnianego Zehnin.

Other Facts 2023

www.facebook.com/rootsinheavenmusic







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy