Wpisz i kliknij enter

Baldruin, Ale Hop & Laura Robles oraz Búho Ermitaño

Pocztówki z Peru.

Nasza chęć wypoczywania, jak wiele aktywności, w dzisiejszych czasach stanowi tzw. „gałęzie rynku”, co w większości przypadków sprowadza się przerobienia idei w dochodowy biznes. Nie stroniąc od takich atrakcji liczę, że każda forma wypoczynku skłoni przepracowane ciała do chęci poszukiwania czegoś nowego. Znajdywania choćby ulotnych odskoczni i rzeczy niepowszednich. Stąd propozycja, aby zajrzeć do katalogu peruwiańskiego labelu Buh Records celem odnalezienia tam relaksu w formie eksperymentalnej, poważnej, a także lekkiej. Jest w czym wybierać.

Baldruin, którego dzieciństwo spędzone w Bawarii, wypełnione było dzwonami kościelnymi i śpiewem dochodzącym z niego, zapewnia, że właśnie doświadczenia lat dziecięcych wzmogły jego zainteresowanie muzyką tajemniczą, atmosferyczną. Johannes Schebler z czasem rozwinął swoje umiejętności kompozytorskie, co powodowane było jego wyjściem w świat. Zaczął łączyć instrumenty żywe z elektroniką tworząc barwne światy. Nie inaczej jest na jego albumie „Relikte aus der Zukunft”, gdzie startujemy niejako z domowego salonu, aby przenieść się w daleki świat. I zwiedzać, zwiedzać, zwiedzać. A jest co.

Utwór tytułowy na przykład utkany dość delikatnie przynosi nam wschodnioazjatyckie klimaty. Następny „Ritt auf der Silberechse” podąża w kierunku Indii. Wszystko grane jest z zachowaniem plastyczności. Zresztą taki „Verwirrt” mógłby się znaleźć na ścieżce dźwiękowej jakiegoś filmu dotyczącego egzotycznej przygody. Wyrazistość dźwięków jest również atutem, choć czasem mogą wydawać się nieco pospolite („Insel der Hoffnung”). Zdaje się, że idea średniowiecznego romansu została zakorzeniona w twórcy, bo ochoczo prezentuje ją podzieloną na trzy utwory: „Rätselhafte Anziehung”, „Verführt” oraz „Zurückgelassen”. A wszystko po to, aby zakończyć całość rzewnym westchnieniem.

Tytuł otwierającego album „Agua Dulce” Ale Hop & Laury Robles utworu „Son de los Diablos” został zaczerpnięty z afro-peruwiańskiego tańca, a z kolei nazwa płyty wzięła się od plaży w Limie. Sugestywność obu nazw dodaje tylko smaczku szalenie gęstej rytmice wypełniającej zarówno utwór początkowy nadający ton całości oraz samą płytę, której centralnym punktem jest samodzielnie zbudowany elektryczny cajón (instrumenty te powstawały ze skrzynek na owoce, na których grali czarni niewolnicy, kiedy hiszpańscy panowie zakazywali używania bębnów w XIX w., rytm na nich wygrywany był wyrazem sprzeciwu przeciwko zakazowi muzyki, którą notabene kościół katolicki uznawał za pogańską), na którym gra Robles. Z kolei Alejandra Cárdenas (Ale Hop gościła w tym roku w Polsce na Dniach Nowej Muzyki) gra na gitarze i obsługuje elektronikę.

Ich debiut ma na celu nie tylko skorygowanie historii cajón, ale także przywrócenie jego buntowniczego brzmienia, które na „Agua Dulce” zostało wkomponowane w elektroniczną oprawę. Czasami ma się wrażenie jakby elektronika współgrała z nim od zawsze („Huayco”). U podstaw peruwiańskiej muzyki był taniec, o czym artystki nie zapominają, ale w ich wydaniu to z jednej strony przypomnienie, a z drugiej dekonstrukcja, co słychać w przywołanym już „Son de los Diablos”, ale także w znakomitym „El fenómeno de la niña”. I choć potrafią czarować delikatnością („Agua dulce”), to jednak gęstość brzmienia ma przewagę na płycie („Fuga en Alcatraz”). Cały album jest niesamowity, naelektryzowany gniewem. Utwory naprawdę potrafią być skomplikowane („Lamento”), ale słucha się ich na wdechu. Co znamienne koniec utopiony jest sykach, piskach i noise`owym transie.

Ostatnia propozycja należy do tych milszych, ale ciągle głodnych eksploracji, gdyż oto zespół Búho Ermitaño postanowił uraczyć nas mieszanką kosmicznego rocka pod wpływem andyjskiego folku z domieszką krautrocka, czyli melodyjnych pasaży nie powinno zabraknąć. I nie brakuje. Siedem kompozycji wypełniający drugi krążek grupy zawiera ekscytujące połączenie przeróżnych instrumentów pośród których znajdziemy m.in.: charango, flet czy cytrę. Przeszyte spirytualizmem utwory przynoszą skojarzenia z rodzimym zespołem Wovoka i ich albumem „Sevastopolis”. Bardzo sprawnie mieszane są tu style, a i czasami dochodzi do zaskoczeń jak choćby stylistyczne przeobrażenie w utworze „Explosiones”, który daje się porwać szalejącej perkusji.

Za jego przeciwieństwo może uchodzić „Buarabino”, który jest mniej zrywny, a raczej swobodnie dryfuje w stronę niesprecyzowanej psychodelii. Choć jeśli miałbym wybrać coś co ma umilić czas spędzany w pozycji horyzontalnej, to postawiłbym na „Ingravitę”. Przypływy i odpływy melodii sympatycznie towarzyszą lenistwu, a produkcja pozostawia przestrzeni. Sądzę, że europejsko-amerykański styl nakazywałby dopiec słuchaczowi w finale utworu, natomiast Peruwiańczycy wybierają luz. Syntezatorowa oprawa singlowego „Entre los Cerros” powinna wzmóc trawienie, a zamykający „Renacer” pokazuje, że łamanie konwencji rockowej można czynić z nonszalancją. Wyjątkową przyswajalność płyty zdecydowanie wzmaga zabawny „Herbie” z samego początku.

Baldruin – Relikte aus der Zukunft | Buh Records 2023
Ale Hop & Laura Robles – Agua Dulce | Buh Records 2023
Búho Ermitaño – Implosiones | Buh Records 2023


Bandcamp 1: https://buhrecords.bandcamp.com/album/relikte-aus-der-zukunft
Bandcamp 2: https://buhrecords.bandcamp.com/album/agua-dulce
Bandcamp 3: https://buhrecords.bandcamp.com/album/implosiones
FB Baldruin: https://www.facebook.com/Baldruin
FB Ale Hop: https://www.facebook.com/alehophop
FB Búho Ermitaño: https://www.facebook.com/Buho.Ermitanho
FB Buh Records: https://www.facebook.com/buhrecords


 







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy