Wpisz i kliknij enter

Lewis Fautzi – Manner Of Death

Połamane nogi, połamane bity.

Choć pochodzi z małego miasteczka Barcelos w Portugalii, to już w młodym wieku zainteresował się techno dzięki internetowi. Marząc o tym, by jego nagrania zagrał kiedyś Jeff Mills, zaczął tworzyć pierwsze własne utwory jeszcze jako nastolatek. Z czasem zaczął je rozsyłać po świecie do swych ulubionych wytwórni. I w końcu kliknęło – w 2013 roku ukazała się jego EP-ka zatytułowana „Turn”, którą w swoim katalogu zdecydowała się umieścić szkocka Soma. Krążek zebrał dobre recenzje i nieźle się sprzedawał, więc prowadzący tłocznię duet Slam dał 22-letniemu producentowi szansę wydania debiutanckiego albumu.

„The Gare Album” ukazał się rok później i objawił Lewisa Fautzi jako specjalistę od przestrzennego i hipnotycznego techno w stylu Donato Dozziego czy Giorgio Gigliego. Soma postanowiła pójść za ciosem i niebawem światło dzienne ujrzała druga płyta artysty – „Space Exploration”. To był strzał w dziesiątkę: nagrania z krążka trafiły do setów wielu znanych didżejów, w tym kilkakrotnie zagrał je sam Jeff Mills. A kooperacja z duetem Slam otworzyła przed Portugalczykiem wrota innych wytwórni specjalizujących się w tanecznym techno: Pole, Figure, BPitch Control czy Mord.

Kolejnymi etapami wspinania się Fautziego na klubowy panteon były jego dwa następne albumy. O ile nagrany dla Pole krążek „The Ascension Of Mind” wypełniało nadal energetyczne techno, tak wydana przez założoną przez portugalskiego producenta wytwórnię Faut Section płyta „Insanity Department” pokazywała, że bliska jest mu również bardziej ilustracyjna muzyka, odwołująca się zarówno do ambientu, jak i filmowych soundtracków. Udaną karierę artysty przerwał wtedy poważny wypadek, w którym złamał on sobie dwie nogi. Trudny czas rekonwalescencji Fautzi wykorzystał na nagranie nowej muzyki.

Trafia ona teraz do nas pod tytułem „Manner Of Death”. Pod tym mrocznym tytułem skrywa się równie chmurna muzyka. Tym razem portugalski producent postanowił (niemal) wszystkie nagrania z płyty osadzić na breakach. W zależności od utworu, nadają mu one odmienny charakter. Jest tu więc klasyczny breakbeat („DNA”), ale też oparty na połamanych rytmach IDM („In An Atom”) i techno („The Achievers”). Skoncentrowanie się na bitach sprawiło, że reszta kompozycji ma bardzo oszczędny ton i jedynie od czasu do czasu słychać tu coś więcej niż rytm  („Natural Selection”).

Płyta nie trwa długo, ale i tak pozostawia odczucie zbyt dużej monotonii. Poszczególne utwory niewiele różnią się od siebie, właściwie tylko dwa nagrania są tu bardziej wyraziste – wypełniony radiowymi głosami „Science” i zaskakująco melodyjny „Natural Selection”. Trochę to mało nawet jak na niewiele ponad półgodzinny zestaw. Niby poszczególne utwory mają swą moc, ale umieszczone obok siebie zlewają się w jedną całość. Poprzednie płyty Fautziego były zdecydowanie bardziej rozbudowane i pomysłowe. Skąd więc tutaj taki minimalizm?

Faut Section 2023

www.fautsection.com

www.facebook.com/fautsectionofficial

www.facebook.com/lewisfautziofficial







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy