Wpisz i kliknij enter

Scott Monteith – The Lichen Diaries Vol. 1

Umarł Deadbeat. Niech żyje Scott Monteith!

Kiedy pod koniec lat 90. kanadyjski producent zaczynał swoją przygodę z muzyką, był osiemnastolatkiem z Montrealu, który zachwycił się nowatorskimi eksperymentami w stylu post-techno rodem z wytwórni Mille Plateaux. Największe wrażenie wywarły na nim jednak nagrania tworzone w Berlinie przez Stefana Betke pod szyldem Pole. Scott Monteith postanowił pójść tym tropem w swej własnej twórczości – a efektem tego okazał się jego debiutancki album „Primordia”, firmowany dźwięcznym pseudonimem Deadbeat.

Płyta wydana przez małą, kanadyjską wytwórnię Intr_Version zwróciła uwagę samego Betke – i kiedy uruchomił on na początku XXI wieku swą własną tłocznię Scape, zaprosił młodego artystę z Montrealu do współpracy. Tak zaczęła się muzyczna odyseja Scotta Monteitha, którą dziś wyznacza dyskografia składająca się z ponad 25 albumów, zrealizowanych solo lub z innymi artystami. Znalazła się na nich fascynująca muzyka, łącząca dub z techno i ambientem, ale też ocierająca się o dubstep, dancehall czy house.

Mając tak ogromny dorobek, Monteith postanowił pożegnać się ze swym pseudonimem. Deadbeat odchodzi więc do lamusa – a zamiast niego będziemy otrzymywać nową muzykę artysty, firmowaną jego imieniem i nazwiskiem. Kanadyjczyk zapowiada, że będą to bardzo różne dźwięki: od typowego dlań miejskiego dubu, po ambient i noise. Tak było na pierwszej płycie twórcy, którą nie firmował jako Deadbeat – „Quawwali Quatsch” z 2016 roku. Podobnie wypada teraz nowy album Monteitha – „The Lichen Diaries Vol. 1”, który publikuje jego firma BLKRTZ.

To czterdziestominutowa suita, która objawia unikalny talent swego autora do organicznego sound designu. Zaczyna się od dźwięków zarejestrowanych przez Kanadyjczyka na wybrzeżu Dominikany – a potem wędrujemy przez kolejne odsłony nowej muzyki artysty. „TLD 1.1” uwodzi świetlistym ambientem, podszytym wycyzelowanym field recordingiem, „TLD 1.2” wnosi do nagrania zdubowane akordy o melodyjnym tonie. W „TLD 1.3” muzyka nabiera chmurnego tonu za sprawą dronowych warkotów, by w „TLD 1.4” skręcić w stronę rozedrganego ambientu, uzupełnionego dubowym pulsem basu. Najbogatszy aranż ma „TLD 1.5”, przywołując glitchowe eksperymenty Pole’a, podrasowane acidowymi efektami i noise’owymi zakłóceniami. Zestaw wieńczy statyczny „TLD 1.6”, skoncentrowany na powoli wijących się smugach onirycznego dźwięku.

Jak już sam tytuł sugeruje, „The Lichens Diary Vol. 1” to początek nowej serii wydawniczej Scotta Monteitha. Będzie ona zawierała bardziej eksperymentalne i introwertyczne utwory swego autora. Jeśli ktoś szuka dub-techno czy dubstepu, firmowanego przez kanadyjskiego twórcę, będzie więc musiał sięgnąć do archiwów, firmowanych szyldem Deadbeat. Przed nami natomiast kolejne zestawy zdecydowanie bardziej ilustracyjnej muzyki artysty. Tak czy siak – zawsze będzie to twórczość zanurzona w jamajskim dubie. I całe szczęście, bo Kanadyjczyk jest przecież mistrzem tego rodzaju obróbki dźwięku.

BLKRTZ 2024

www.blkrtz.bandcamp.com







Jest nas ponad 16 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy