Wpisz i kliknij enter

||ALA|MEDA|| – Spectra Vol.2

W stanie upojnego oszołomienia.

Zacznę od tego, że zaproszenie do współpracy Marka Pospieszalskiego jest zawsze dobrym pomysłem. Zawsze. Albowiem jest to człowiek wybitnie wręcz utalentowany. I nawet jeśli jego rolą jest jedynie dodanie saksofonem barwy, choć w omawianym przypadku trudno mówić o muśnięciu bo on akurat zarówno zagęszcza jak i łączy dwie części utworu. Ta sytuacja przy okazji zdradza, że ktoś kto na granie z Pospieszalskim się decyduje, sam wart słuchania jest, gdyż musi mieć on wyobraźnię nietuzinkową. W tym przypadku splendor przypada naszej supergrupie ||ALA|MEDA||, która swój nowy album „Spectra Vol. 2” właśnie utworem z Markiem Pospieszalskim otwiera.

Powyższe rzeczy w „domu os” się dzieją. Utworze, który porywa nas z miejsca korowodem rytmicznym, a jednocześnie startuje w miejscu, w którym poprzedni album się skończył. Słychać fascynację muzyką afrykańską. To miejsce jest dobre, aby przypomnieć jak wygląda aktualny skład grupy: Jacek Buhl (perkusja), Rafał Iwański (perkusjonalia), Piotr Michalski (gitara basowa), Łukasz Jędrzejczak (elektronika) oraz Jakub Ziołek (gitara elektryczna, elektronika). I tak sobie przypominam czasy młodości mej, gdy składy zespołów notowało się z zapałem w zeszytach i myślę, że gdyby dziś tak się również robiło, to ten skład wykułbym na blachę.

Skoro już wywołałem Afrykę, to utwór numer dwa „um’khonto” jest już całkowitym skierowaniem się w tę część globu. Sprawia to udział południowoafrykańskiego zespołu Phelimuncasi. Właśnie w tym utworze zderzają się wszystkie siły, czyli zagęszczona perkusjonaliami muzyka, syntezatory i skrecze (tutaj odpowiedzialność spada na bydgoskiego DJ`a Paulo). Nie ma na nic miejsca. To cud, że się wokal jakiś zmieścił. No, ale czasu nie ma, bo już napędza płytę „wir”, a my zostajemy sami z zespołem. I zespół ten czyni to, co czynić lubi najbardziej, czyli odpala wszystkie swoje atuty jednocześnie, żebyśmy w głośności ich muzyki pomylenia zmysłów doznali.

Przyznam, że ja tego albumu słucham na wdechu. Ciągłe mieszanki stylów, zmiany tempa, korzystanie z nowych dodatków sprawia, że nienawykli do stylu takiego grania poczuć się zagubieni mogą. Uspokajam – to są fachowcy wyjątkowi, a niech za ich zręczność w kręceniu emocjami wystarczy utwór „genet”. Tak naprawdę całą gonitwę zatrzymuje przez moment dopiero ostatni „murmur”. Jednak jest to zatrzymanie chwilowe, gdyż – w co naprawdę trudno uwierzyć – chwilę po łagodnym początku na scenę wysypuje się już wszystko: zmodyfikowane wokale, taneczny do braku tchu rytm, błyskotliwa elektronika i wszystko się miesza, wiruje, a perkusja skutecznie nie pozwala krwi w żyłach zastygnąć.

fot. Dawid Misiorny

Celowo na koniec zostawiłem „uchoko”, w którym pojawia się swrcfx (Szymon Szwarc). Utwór najspokojniejszy, niewierzgający i o przejrzystej strukturze. Celowy zabieg, rzecz jasna, ale z drugiej strony bez tego utworu album byłby niekompletny. No i teraz wypadałoby jakoś wszystko podsumować. Dać puentę, ostateczną zachętę, żeby tłumy ruszyły po ten album. Tylko, że głowa nie podsuwa żadnych myśli. Cały organizm pozostawiony w stanie upojnego oszołomienia. Więc jeśli jeszcze – droga czytelniczko, drogi czytelniku – nie zdarzyło wam się wejść w pole rażenia ||ALA|MEDY||, to wiedzcie, że możecie zareagować jak koń na ostrogę.

Brutality Garden | 2024


Bandcamp: https://brutalitygarden.bandcamp.com/album/spectra-02
FB: https://www.facebook.com/alamedaquintet
FB Brutality: https://www.facebook.com/brutalitygarden/


 







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy