Wpisz i kliknij enter

Ost & Kjex – Cajun Lunch


Taneczna elektronika ze Skandynawii nadal jest na fali. Jej sukces tkwi w różnorodności oferty, którą niesie. Jest w niej bowiem miejsce na kosmiczne disco Lindstrøma, wyrafinowany electro-pop The Knife, jak również noworomantyczne piosenki Sally Shapiro. W 2004 roku do tej skandynawskiej ekstraklasy dołączył duet Ost & Kjex, zgarniając nominację do norweskiej Grammy za debiutancki album – „Some Cheese But Not All Cheese Comes From The Moon”. Krytyków i fanów zachwyciło lotne połączenie disco i house`u, jakie młodzi artyści zaoferowali w swych przebojowych utworach. Sukces sprawił, że Ost & Kjex grali w popularnych klubach (choćby Fabric czy Panorama Bar) i na dużych festiwalach (Fusion w Niemczech lub Nu Music w Norwegii), a o ich kolejne nagrania upomniały się znane wytwórnie (Crosstown Rebels, Modular i Punkt). Ostatecznie artyści trafili pod opiekuńcze skrzydła hamburskiej tłoczni Diynamic, która zaserwowała właśnie ich drugi album – „Cajun Lunch”.

Tytuł krążka nie jest bezpodstawny – dwa najlepsze utwory z zestawu osadzone są w kontekście… amerykańskiego bluesa. Oto bowiem „Bluecheeseblues Part 1” brzmi tak, jakby powstał czterdzieści lat temu w delcie Missisipi i Missouri: tęskna partia gitary, łomoczące bębny, zawodzący wokal. Ale to tylko wstęp do „Bluecheesbluese Part 2”, który wpisuje te akustyczne dźwięki w motoryczny podkład rytmiczny o house`owej proweniencji.

Młodym Norwegom udaje się również zgrabnie wpleść w swe nagrania jamajskie wątki. To trzy kompozycje umieszczone w finale krążka. O ile „The Yellow Man” i „Bluebird” to energetyczny house podrasowany jedynie dubowymi akordami podwodnych klawiszy i studyjnymi pogłosami, to „Let`s Set The Time” wypada niczym klasyczne dokonania Maurizio, kodując reggae`owe dźwięki w oszczędnej i surowej formule tanecznego minimalu.

Ciekawie wypadają również utwory przywołujące echa ekstatycznych śpiewów w stylu gospel. Ost & Kjex osiągają ten efekt na dwa sposoby: wykorzystując sample chórów z amerykańskich kościołów („A New Deal”) lub wprowadzając wokalne partie w wykonaniu autentycznej śpiewaczki gospel – Tracee Meyn („Continental Lover”). Jej potężny głos wchodzi w zgrabną interakcję z cieniutkim falsetem Osta, którego gejowska maniera wokalna przypomina prekursora tego rodzaju śpiewu – Jimmiego Somerville`a z Bronski Beat. Norweski duet zapowiada, że podczas swych tegorocznych koncertów będzie mu towarzyszył na scenie własny chór, zebrany przez amerykańską piosenkarkę – The Traces.

Dosyć mizernie wybrzmiewają na płycie nagrania wciśnięte w komercyjnie nośną, ale artystycznie rozczarowującą formułę radiowego house`u – choćby „We Got Ticket To The Moon” czy „Seraphine”. Z tego segmentu płyty broni się jedynie otwierający ją „Mosambiquetravelplan” z dźwięczną partią fortepianu, na którym gościnnie zagrał Buggy Wesseltoft.

Przy utworach z „Cajun Lunch” przyjemnie będzie się tego lata bujać w klubach Ibizy czy Rimini. To idealna muzyka na tę porę roku – bo jesienią raczej nikt już nie będzie o niej pamiętał.

www.diynamic.com

www.myspace.com/diynamicmusic

www.myspace.com/ostkjex
Diynamic Music 2010







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
laudia
laudia
13 lat temu

Nareszcie! do zjechanych numerow nie dotarlam, niech to lato trwa! Boski wokal.

Polecamy