Wpisz i kliknij enter

Burial – Rival Dealer

Genre bender*

Każde kolejne wydawnictwo Buriala stanowi wydarzenie. Tajemniczy producent, którego tożsamość nadal jest przedmiotem debaty (oficjalnie to podobno skromny Londyńczyk o nazwisku Will Bevan, według innych to kolejny pseudonim Four Teta lub nawet J.K. Rowling, autorki Harry’ego Pottera; moim zdaniem za projektem stoi David Lynch, na co dowody przedstawiłem w artykule dla magazynu Alterpop), skupił wokół siebie spore grono wielbicieli, dla których świętem jest każde przerwanie milczenia ze strony ich ulubionego artysty. Z drugiej strony Burial ma też wielu krytyków. Obydwie grupy są do bólu przewidywalne – pierwsi bezkrytycznie łykną wszystko, bo „to przecież Burial”. Drudzy – wszystko skrytykują. Dokładnie z tego samego powodu.

Podobnie skrajne emocje wzbudza też najnowsza EP-ka autora Untrue. Tym razem jednak spolaryzowane opinie pojawiają się nawet wśród zagorzałych fanów Buriala. Zawartość Rival Dealer jest bowiem dość szokująca – choć mieści się w kanonie burialowych brzmień, poszerza je o nowe elementy, nie tylko estetyczne, ale i konceptualne. Opisywanie tych trzech utworów mija się z celem – każdy już je słyszał. Każdy zatem zdaje sobie sprawę, że breakbeatowo-jungle’owo-rave’owy utwór tytułowy to bodaj najszybszy i najbardziej taneczny kawałek w dyskografii Buriala. Każdy wie też, że Hiders brzmi jak coś żywcem wyjętego z lat 80., zaś w Come Down To Us słychać downtempowy rytm, dźwięki sitaru, melodię niczym z kołysanki i fragment publicznej przemowy jednej z autorek trylogii Matrix, Lany Wachowski – transseksualistki po operacji zmiany płci – na temat własnej tożsamości płciowej. To wszystko stanowi zaledwie powierzchnię, najbardziej widoczną, ale nie jedyną warstwę muzyki. Warto więc przyjrzeć się podłożu „ideologicznemu” Rival Dealer, bo wydaje się, że takie jest tu obecne.

W wiadomości do Mary Anne Hobbs Burial napisał: „Włożyłem swoje serce w nową EP-kę i mam nadzieję, że ktoś ją polubi. Chciałem, żeby dzięki tym kawałkom ludzie uwierzyli w siebie, przestali się bać, nie poddawali się i uświadomili sobie, że komuś na nich zależy, że jest ktoś, kto nad nimi czuwa. To coś w rodzaju anielskiego zaklęcia chroniącego ich przed podłymi ludźmi, mrocznymi czasami i zwątpieniem w samych siebie”. Z kolei wieńczące EP-kę wyznanie Wachowski dotyka problemu samoakceptacji. Te dwa elementy stanowią klucz do zrozumienia Rival Dealer. Nie musi to oznaczać, że Burial jest transseksualistką czy nawet gejem, który wykorzystał wyznanie Wachowski dla własnego coming outu, trudno bowiem spodziewać się podobnej deklaracji po kimś, kto swą notoryczną enigmatycznością i niechęcią do mediów przebija nawet członków Kraftwerk. To raczej metafora obecnego etapu jego muzycznej twórczości.

W kompozycjach przewijają się takie słowa jak „This is who I am”, „Excuse me, I’m lost”, „Don’t be afraid to step into the uknown”, „It’s about sexuality, it’s about finding the person who you are”, „Sometimes you try to find yourself but you run away, that’s what happened to me”, „Who are you?” czy wreszcie „You don’t have to be alone”. Wszystkie mają oczywisty wspólny mianownik. Tak jak Lana Wachowski borykała się ze swoją płciowością, tak Burial zmaga się ze swoją ewoluującą tożsamością muzyczną, nie będąc całkowicie pewnym jej spójności, nie wiedząc jak ją zdefiniować i w jaki sposób zostanie ona przyjęta przez innych. W tym kontekście Rival Dealer może stanowić zapis wewnętrznego konfliktu, zmagań jednostki z własnym „ja” (osobistym, społecznym, artystycznym, płciowym itd.) i etapów owej walki – początkowego zagubienia, zewnętrznego ostracyzmu i akceptacji samego siebie. Taki zapis miewa działanie terapeutyczne i wyzwalające dla tego, który go dokonuje. Być może jest to też swoisty komentarz do skutków dwuwartościowej logiki, jaką posługuje się większość społeczeństwa: A lub nie-A, czarne lub białe, kobieta lub mężczyzna – i nic pomiędzy.

Zaskoczeni słuchacze zastanawiający się jak Burial mógł nagrać coś takiego (czyli coś wbrew ich oczekiwaniom) lub wręcz uznający całą EP-kę za niewybredny żart, to idealni adresaci przekazu zawartego na Rival Dealer – ludzie, którym trudno pojąć wyjście poza samego siebie (w jakimkolwiek sensie), bo są skrępowani binarnymi kategoriami postrzegania i potrzebują pewnej stałości, przewidywalności czy też powtarzalności doświadczeń. To oczywiście hiperbola, ale taki sam sposób upraszczającego rozumowania prowadzi zarówno do zaszufladkowania Wachowski jako mężczyzny, bo urodziła się z męskimi cechami biologicznymi (choć psychicznie czuje się kobietą), jak i do wrzucenia Buriala (czy kogokolwiek innego) do wąskiego i płytkiego worka z osobistymi, subiektywnymi oczekiwaniami wobec ulubionego artysty. Odnosi się to zresztą również do krytyków Bevana, którzy rozumują w podobny sposób: nie podoba im się charakterystyczny styl Buriala, ale kiedy ten próbuje poszerzyć go o nowe elementy, wówczas utyskują, że odszedł od swojego firmowego brzmienia, które wcześniej z taką zapalczywością atakowali.

Jakby na potwierdzenie tej teorii, EP-ka kończy się następującymi słowami Wachowski (swoją drogą, bardzo „matriksowymi” w duchu): „Ten świat, który sobie wyobrażamy w tym pomieszczeniu, może być wykorzystany do zdobycia dostępu do innych pomieszczeń, innych światów – wcześniej niewyobrażalnych”. Tak, jak gdyby Burial chciał jeszcze dobitniej podkreślić, że działa na przekór wszelkim wymaganiom i przewidywaniom, rzucając słuchaczom wyzwanie i przenosząc ich w muzyczny świat „wcześniej niewyobrażalny”, bo inne stały się dlań zwyczajnie za ciasne. Czy świat ów jest atrakcyjny lub chociaż akceptowalny dla innych, widać po reakcjach krytyki i fanów. Wśród tych pierwszych raczej panuje zgoda, że Rival Dealer to porcja kapitalnej muzyki; ci drudzy z kolei są podzieleni jak nigdy dotąd. Jedno trzeba Burialowi przyznać – trzeba mieć prawdziwe jaja, żeby nagrać taką płytę. I choćby za to należy mu się uznanie.

Hyperdub | 2013

*Gra słów: „genre” oznacza gatunek, „gender bender” to osobnik przekraczający płciowe ograniczenia.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
25 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…] Ubytki rodzimego dziennikarstwa muzycznego zdiagnozował Łukasz Kuśmierz. Ohio z okazji wznowienia jedynego albumu Ego Summit odwiedził Marek J. Sawicki. Hybrydyzacje i dekonstrukcje nowego techno zreasumował Michał Fundowicz. Zapomniane rewolucje afrykańskie przypomniał Michał Wieczorek. Zbawiciela z Jerozolimy w osobie Asafa Avidana rozpoznała Iza Tymińska. Głębię w prostocie okładki ostatniego Davida Bowiego odkrył Bartosz Nowicki. Złotego środka w sporze o nowe Daft Punk szukał Daniel Kiełbasa. Kino Johna Carpentera w Ameryce Ronalda Reagana umiejscowił Kamil Dachnij. Pięć sposobów na odnalezienie (się w) The Knife podsunął Marceli Szpak. Emblematy w nagraniach terenowych wysłuchał Filip Szałasek. Od własnej relacji z Robertem Palmerem zdystansował się Paweł Sajewicz. Do ostatniego lotu z E.S.T. wzbił się Daniel Barnaś. Jawę i sen z niebiańskiej muzyki T’ien Lai wydestylowała Anna Szudek. Franka Oceana doważyła Marta Słomka. W morzu festiwalowych dotacji zanurkował Piotr Lewandowski. Podziały muzyczne wspólnie ze Stefanem Wesołowskim zasypał Jakub Knera. Jasona Molinę pożegnał Marcin Bochenek. Mariana Pełkę opłakał Mateusz Dobrowolski. Muzyczny pamiętnik Martina Halla przewertował Łukasz Komła. Granice genderowe wespół z Burialem przekroczył Maciek Kaczmarski. […]

yulquen
yulquen
10 lat temu

W siedzibie odejścia duszy, odezwał się metaliczny głos spomiędzy blasku świec i brzęczenia ula – kamienne kręgi, zegary, parowe krosna, tykający mosiężny las zapadek i dźwigni, próżnia schwytana w dmuchanym szkle, elektroniczny poblask w cienkich jak włos włóknach, wielkie układy lamp i przełączników dekodujące wiadomości zaszyfrowane przez inne maszyny… Kruche nietrwałe lampy zmniejszają się, stają się tranzystorami, obwody się integrują, zwierają w krzem…Krzem zbliża się do pewnych funkcjonalnych granic..

Kid Loco
Kid Loco
10 lat temu

Burial znowu wszystkich wykiwał. Dla mnie ta EPka to kolejna bomba. Tym się właśnie różni Londyn od Katowic.

Mateusz
Mateusz
10 lat temu

Jestem długoletnim miłośnikiem Buriala. Wiadomo, że wyrobił on sobie wielką renomę w środowisku, jego kawałki są zacne, ale nie będę że tak powiem „srau tęczą” po przesłuchaniu przekombinowanego i słabego wydawnictwa. Nie będę też do tego dorabiał wyszukanej ideologii i teorii.

. Nie interesuje mnie życie Buriala, nie znam typa/typiary – niech robi co chce. Jeśli utrzyma kierunek zaprezentowany na Rival Dealer, to trudno – nie muszę tego słuchać.

Rozczarowałem się, bardzo się rozczarowałem, pierwszy kawałek OK reszta to masakra.

fi
fi
10 lat temu
elkoza
elkoza
10 lat temu

No niestety, ale po Kindred już mi te „długie” EPki nie podchodzą. Bardziej wolałbym, żeby tam Kode9 i Burialski sprężyli pupki i wydali te wszystkie niewydane kawałki (Lambeth, Feral Witchild itd) Wtedy bym był wesołym człowiekiem 😀

md
md
10 lat temu

@ Bartosz Nowicki

„Nawet nie zwrócilibyście uwagi gdyby ten materiał nagrał ktoś inny.”

Rzeczy nie żyją w próżni i czasem więcej znaczą w kontekście innych rzeczy niż same w sobie. N-ta płyta Buriala nie będzie pierwszą płytą Buriala.

Hedfunk
Hedfunk
10 lat temu

Ładnieś nam pan panie Kaczmarski tu to wszystko rozpisał i rozrysował, ale mam wrażenie, że ta głęboka psychoanaliza Buriala jest z lekka naciągana. Bo skoro nie do końca wiadomo kim jest sam Burial, tym bardziej trudno odgadnąć co nim kieruje, bądź co siedzi w jego głowie. A pan tu używasz takich nadużyć myślowych, jakbyś sam pan był owym Burialem. To po pierwsze. Po drugie nie bardzo rozumiem sformułowanie, – tu cytat: ,,trzeba mieć prawdziwe jaja, żeby nagrać taką płytę’. Odważna, wręcz brawurowa teza, mając na uwadze, iż ,,Rival dealer” to nic wyjątkowego, szokującego, nowatorskiego czy prześmiewczego. Gdyby Burial nagrał coś w stylu ,,P.O.L.O.V.I.R.U.S.A. zespołu Kury, to wtedy może i bym się z tą teza zgodził. A tak uznaje ją tylko jako narzędzie do efektownego zakończenia recenzji. To po drugie. A po trzecie, jest to pierwsze od lat wydawnictwo Buriala które mnie od początku nie odrzuciło Jest inne od wcześniejszych, gdzie w kółko wałkowano te same patenty, gdzie było wtórnie i nudno. Na ,,Rival dealer” widać poszukiwania nowych ścieżek muzycznych i choćby z tego powodu jest ciekawiej, jednak ciągle przeciętnie. Pozdrawiam autora gorąco.

Grzesiek Bojanek
10 lat temu
Reply to  Hedfunk

Nie wiem, czy słyszeliście o tej teorii, że Burial to tak na prawdę J.K.Rowling 🙂 Bardzo lubię tak myśleć :-)))

Grzesiek Bojanek
10 lat temu

Pominąłem wstęp z tą J.K.R. 🙂 Fajna opcja po prostu 🙂

driv3er_
driv3er_
10 lat temu

Na tej epce konczy sie Burial

Bartosz Nowicki
10 lat temu

No niestety ale mydlenie ideami uszu słuchacza nie przesłoni słabości muzyki. Nawet nie zwrócilibyście uwagi gdyby ten materiał nagrał ktoś inny. Potraktowalibyście go jak grafomana, ale że autorem jest Burial, to trzeba stworzyć ideę, która usprawiedliwi, a później wyidealizuje kiepską formę idola.

Autor napisał: „Zaskoczeni słuchacze zastanawiający się jak Burial mógł nagrać coś takiego (czyli coś wbrew ich oczekiwaniom) lub wręcz uznający całą EP-kę za niewybredny żart, to idealni adresaci przekazu zawartego na Rival Dealer – ludzie, którym trudno pojąć wyjście poza samego siebie (w jakimkolwiek sensie), bo są skrępowani binarnymi kategoriami postrzegania i potrzebują pewnej stałości, przewidywalności czy też powtarzalności doświadczeń”

Nie spodziewałem się niczego po tym materiale i nawet na niego nie czekałem. Odsłuchałem go bez uprzedzeń i załamałem się nad jego słabością i zupełnym chaosem/bałaganem kompozycyjnym i brzmieniowym.
Nie uważam się jednak za człowieka opisanego wyżej przez autora. Staram się jednak zdroworozsądkowo myśleć o muzyce i po prostu nie jestem w stanie zaakceptować takiej jakości u twórcy który:
a) stworzył naprawdę solidne i rzeczy
b) miał tak długą przerwę w nagrywaniu (w sensie tak dużo czasu na pracę nad materiałem)
c) za sprawą rzadkich i oszczędnych wydawnictw pozbył się nieco presji masowego oczekiwania na jego kolejne nagrania

Chętnie poznałbym czyjeś konstruktywne argumenty przemawiające na korzyść MUZYKI zawartej na Rival Dealer, a nie posiłkujące się subiektywnie rozumianymi i ulotnymi ideami zawartymi tam (bądź nie)

Bartosz Nowicki
10 lat temu

Litości, panie Kaczmarski! Umie Pan czytać ze zrozumieniem? W którym miejscu sobie zaprzeczam? Może jeszcze raz wytłuszczę to co napisałem wyżej bo widzę, że jest kłopot ze zrozumieniem: nie miałem żadnych oczekiwań co do nowych nagrań Buriala ( nie czekałem na nie, nie zastanawiałem się jakie mogą być), ale gdy się ukazała przesłuchałem Ją i doszedłem do wniosku, że jest słabsza od poprzednich. Gdzie jest to przeczenie sobie pytam?

Poza tym, żadnych muzycznych argumentów. Proszę ostudzić emocje i podać mi MUZYCZNE argumenty, ze ta płyta jest dobra! Pozdrawiam!

Bartosz Nowicki
10 lat temu

„To, że Pan ich sobie nie uświadamia, nie znaczy, że ich tam nie ma.” – to ma Pan też zdolności parapsychologiczne?

„jeśli uznaje Pan „Rival Dealer” za słaby materiał, bo wypada blado w porównaniu do poprzednich, to są to jak najbardziej oczekiwania;” – źle mnie Pan zrozumiał Ja uważam że nawet bez porównań do czegokolwiek te nagrania są słabe co wyraziłem wcześniej, ale najwyraźniej nie zrozumiał Pan pomiędzy wierszami: („Nawet nie zwrócilibyście uwagi gdyby ten materiał nagrał ktoś inny. Potraktowalibyście go jak grafomana”)

W swoim zacietrzewieniu jest Pan groteskowy. Wystawia sobie Pan sam laurkę (nie po raz pierwszy na tym forum). Po co Pan tutaj pisze skoro nie potrafi Pan dyskutować o argumentach i traktuje swoich dyskutantów jak idiotów. Nie ma Pan monopolu na prawdę, Ja oczywiście również nie ale, w przeciwieństwie do Pana zdaję sobie z tego sprawę.

Nie będę kontynuował dalszej polemiki z Panem. Szkoda czasu.

Paweł Gzyl
10 lat temu

Szkoda tylko, ze Lana Wachowski po zmianie plci robi tak beznadziejne filmy, jak „Atlas chmur”.

Grzesiek Bojanek
10 lat temu

Za to „Elizjum” ma całkiem fajny soundtrack!

Marcin Bochenek
10 lat temu
Reply to  Paweł Gzyl

Jupiter Ascending zapowiada się dobrze:
https://www.youtube.com/watch?v=THVFkk-sEus

budi
budi
10 lat temu

haha, za mało snu zdecydowanie. 🙂 pozdrawiam.

budi
budi
10 lat temu

Podobnie skrajne emocje wzbudza też najnowsza EP-ka autora Untrue.
? 😉

Polecamy