
Tuareski blues i rock’n’roll mają się bardzo dobrze, ale pod jednym warunkiem.
W ubiegłym roku malijska grupa Tamikrest obchodziła dziesięciolecie istnienia. Jeśli chodzi o nową ich muzykę to trochę milczeli, bo poprzedni studyjny krążek „Chatma” wydali w 2013 roku. Dwa lata temu muzycy zrobili miłą niespodziankę słuchaczom publikując koncertowy album „Taksera” z okazji obchodów Record Store Day.
„Kidal” to ich czwarta płyta, dzięki której członkowie Tamikrest po raz kolejny wysyłają w świat ważne komunikaty związane z trudną sytuacją społeczno-polityczną Tuaregów. Tytułowy Kidal to miasto położone w północno-wschodniej części Mali, mające ogromne znaczenie dla artystów, ponieważ tam się właśnie poznali. A skaliste i jałowe krajobrazy tamtejszej krainy w naturalny sposób przylegają do muzycznych opowieści Tamikrest.
Najbardziej cenię te momenty z „Kidal” („Mawarniha Tartit”, „War Toyed”, „Atwitas”, „Tanakra”, „Erres Hin Atouan”), w których jest najmniej amerykańskich wpływów. Nadmierne sięganie po zachodnie wzorce może być szkodliwe w przypadku Malijczyków i nie tylko. Ich muzyka doskonale broni się bez dodatkowego tuningu. Jednym z bastionów chroniących Tamikrest jest świadome tworzenie piosenek w języku tamaszek. No i nie muszą strzelać z karabinów, żeby wrazić swój ból, cierpienie, niezgodę, frustrację związaną z islamizacją Mali. Potrafią ukłuć system nawet z pozoru łagodną pieśnią.
Oficjalna strona zespołu »
Profil na Facebooku »
Profil na BandCamp »
Strona Glitterbeat »
Profil na Facebooku »
