Wpisz i kliknij enter

Muzyka, która nie istnieje – rozmowa z Markusem Reuterem

Jestem całodobowym muzykiem. Trzeba czasem być nieustępliwym i bardzo wytrwałym, aby dojść do końca. Czasami czuję sprężenie zwrotne, które utrzymuje się przez dłuższy czas. A niekiedy wydaje mi się, że nadal mi mało (śmiech) Na wstępie chciałem Ci gorąco podziękować za znalezienie odrobiny czasu i podzielenie się z Nami swoimi sugestiami dotyczącymi muzyki. A przede wszystkim gratuluję świetnej płyty „Trepanation”!

To ja dziękuje za możliwość rozmowy, jak i za gratulacje odnośnie albumu. Jestem bardzo zadowolony, że spodobała Ci się jego zawartość. Pracę na albumem zacząłem w lecie 2004 roku. Zebrałem wszystkie wcześniejsze nagrania i zacząłem je obrabiać za pomocą laptopa. Odkurzyłem partie gitar, nagrane na przestrzeni lat 1996-2002, i to na ich podstawie tworzony był ten album. Połączenie tradycyjnego grania z możliwością używania komputera było dla mnie czymś zupełnie nowym w tamtym okresie. Pracę nad albumem zakończyłem w październiku 2005. Nagrywaniem materiału zajął się Denis Blackham. Album powstawał przez rok, i mogę śmiało powiedzieć, że jestem zadowolony z końcowego rezultatu. Odnoszę wrażenie, że udało mi się nadać tej muzyce duszę, a o to mi głównie chodziło.
W Twoim najnowszym materiale wyczuwam wielki ból i smutek. O czym opowiada płyta?
























Cieszę się bardzo, że płyta wyzwala w Tobie emocje. To jest właśnie to, co chciałem osiągnąć poprzez te dźwięki. Myślę, że tą muzykę można interpretować na wiele sposobów i w zasadzie tak ją należy odbierać – niech każdy znajdzie w niej to, co czuje. Dźwięki opisują pewne rozdziały z mojego życia. Nagrywanie jej było swego rodzaju katharsis.
„Trepanation” była nagrana dla małego labelu Lotuspike. Powiedz coś więcej o tej wytwórni.
Lotuspike to bardzo młody label, stworzony przez muzyków z myślą głównie o nich samych. Robert Rich wspomniał mi, że chcą wydać moją płytę, co było czymś bardzo miłym i niespodziewanym. Niebawem nakładem Lotuspike ukaże się album Jeff’a Greinke’a.























Jesteś muzykiem Centrozoon, Tuner, Europa String Choir, wydajesz albumy z wieloma artystami, prowadzisz również karierę solową. Skąd czerpiesz czas i chęci aby temu sprostać?
Jestem całodobowym muzykiem. Trzeba czasem być nieustępliwym i bardzo wytrwałym, aby dojść do końca. Czasami czuję sprężenie zwrotne, które utrzymuje się przez dłuższy czas. A niekiedy wydaje mi się, że nadal mi mało (śmiech). W tym tygodniu udało mi się zakończyć pracę nad materiałem na płytę Centrozoon (jej tytuł to Lovefield – trailera można posłuchać na myspace) oraz Tuner – Pole. Obie płyty będzie można dostać już w pierwszej połowie 2007 roku. Poza tym lada dzień ukaże się pierwszy w historii vinyl Centrozoon („Never Trust the Things They Do”) na którym znalazły się niepublikowane dotychczas utwory.
Chciałbym powrócić do czasów, gdy byłeś młody 🙂 Kto wywarł na Tobie największe wrażenie, kto stał się inspiracją?
Pierwszą osobą, której muzyka mnie urzekła był Mike Oldfield. Później przyszła fascynacja współczesną muzyką klasyczną i wielki podziw dla Anton’a Webern’a i Olivier’a Messiaen’a. David Torn, King Crimson, czy Robert Fripp, nimi również się zachwycałem. Wśród wokalistów cenię bez wątpienia Davida Sylviana i Justina Sullivana (New Model Army). W dzieciństwie zawsze marzyłem, aby stworzyć muzykę, która wówczas nie istniała. Dziś przyświeca mi ten sam cel. Z każdą kolejną płytą zdaje sobie sprawę, że chyba zaczyna mi się to udawać.
A teraz coś z zupełnie innej beczki 😉 Co robisz w wolne dni?
W większości wolny czas spędzam z żoną – piekę, gotuję oraz pływam. Jestem raczej typem cichej wody (śmiech)
Gdzie i kiedy spotkałeś Bernhard’a Woestheinrich’a?
Po raz pierwszy spotkaliśmy się bodajże było to w 1995 roku w Bielefieldzie na Wydziale Sztuk Pięknych. Centrozoon już wtedy istniało. Tak dla wyjaśnienia, Centrozoon to projekt Bernharda, ja mu tylko pomagam.
Przyszedł czas na refleksję. Odnoszę wrażenie, że młodzi ludzie w Polsce częściej niż choćby 10 lat temu skłaniają się ku muzyce eksperymentalnej bądź różnym odmianom muzyki elektronicznej. Jak wygląda sytuacja w Niemczech?























To pytanie chyba nie do mnie, ponieważ ja jestem po innej stronie. Nie mam zielonego pojęcia jak może ta sytuacja wyglądać wśród młodzieży w Niemczech. Jeśli tak jest, to mam nadzieję, że ten ruch nie zostanie zatamowany. Myślę, że rozumiem młodzież… muzyka w mass mediach w ogóle się nie zmieniła, a młodzi ludzie szukają nowych rozwiązań – i chyba dzięki temu mamy progres w porównaniu z poprzednim 10-leciem.
Dziękuję za miłą rozmowę i życzę wszystkiego najlepszego na dalszej drodze. Koniecznie odwieź Polskę! 🙂
Dziękuję. Na pewno odwiedzę Polskę, bo to bardzo specyficzny kraj dla mnie, lubię tu wracać.
Rozmawiał Wojtek Krasowski – Relayer







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
promi
promi
17 lat temu

bravo 🙂

Polecamy