
Sprawdzone chwyty, ale nowa jakość.
To brzmi trochę jak bajka, ale niewykluczone, że było tak naprawdę. W ostatni dzień 2010 roku dwóch brytyjskich producentów, Benjamin Damage i Doc Daneeka, wysłali mailem swój pierwszy wspólny utwór „Creeper” na adres duetu Modeselektor. Bronsert i Szary byli akurat na drugiej półkuli, przygotowując się do sylwestrowego występu w San Francisco. Zdążyli jednak odebrać nagranie i przesłuchać je – w efekcie czego zagrali je amerykańskiej publiczności, a po odespaniu nocnej imprezy, skontaktowali się z Anglikami, aby podpisać z nimi kontrakt na płytę dla swego 50 Weapons.
Damage dał się wcześniej poznać na brytyjskiej scenie basowej z pomysłowych mikstejpów, a przede wszystkim nagranego wspólnie z kolegą o wdzięcznym pseudonimie Venom utworu „Deeper”, który wyspiarscy krytycy uznali za narodziny nowego gatunku – deep rave. Kompozycję tę opublikował Daneeka nakładem swej małej wytwórni Thousand Yen, znanej wcześniej z dokonań choćby Julio Bashmore. Kiedy debiutancki utwór obu Brytyjczyków stał się dzięki Modeselektorowi jednym z największych przebojów klubowych minionego roku, natychmiast stało się jasne, że trzeba przypieczętować ten sukces wydaniem albumu. W tym celu Damage i Daneeka zameldowali się w Berlinie, aby w studiu Bronserta i Szarego nagrać od sierpnia do listopada materiał na „They! Live”.
Na czym polega opatentowany przez angielski duet deep rave? To wyjątkowo nośne połączenie połamanej rytmiki z sonicznymi partiami oldskulowych syntezatorów w przestrzennych aranżacjach o niemal ambientowym rozmachu.
Już otwierający album „No One” wyłania się z dalekiej głębi – dopiero po dłuższej chwili uderzając house`owym pulsem niosącym spowolnioną wokalizę Abigail Wyles. Kolejne nagranie przynosi już radykalną zmianę rytmiki – „Battleship” to finezyjny UK garage, w którym warstwę melodyczną ponownie tworzy nostalgiczny śpiew wspomnianej piosenkarki. Bardziej zredukowane bity o podobnym metrum pojawiają się dopiero w umieszczonym nieco dalej „Halo”. Tutaj wokal Abigail Wyles zostaje przetworzony w syntetyczny chórek i zatopiony w ambientowym oceanie szeroko rozlanych syntezatorów.
„Deaf Siren” otwiera natomiast zestaw nagrań utrzymanych w stylu UK funky. Pulsujące bity wsparte rytmicznym klaskaniem są tu podstawą do wspomnianych wcześniej gwałtownie rwanych akordów szorstkich klawiszy, które uzupełniają staroświeckie sample tanecznych zawołań rodem z chicagowskiego house`u. Podobnie dzieje się w dwóch kolejnych utworach – słynnym „Creeper” i „Juggernaut”. Połamane struktury rytmiczne stanowią w tym przypadku bazę dla syntezy rave`owych klawiszy z poszatkowanymi wokalami i odgłosami ulicy (syrena policyjna w pierwszym z nich).
Bardziej przestrzenne brzmienie ma „Charlottenburg” i finałowy „Bleach & Penicillin”. Funkowe bity zalewają tym razem sążniste kaskady onirycznych dźwięków, tworząc rozmarzony klimat rodem z dawnych dokonań LTJ Bukema, łączących płynny drum`n`bass z pejzażowym ambientem. Kontrapunktem dla tych kompozycji jest „Elipsis Torment” – jedyne w tym zestawie techno, eksplodujące siarczystymi uderzeniami strzelistych syntezatorów rodem z wczesnych produkcji Underground Resistance.
Trzeba przyznać, że „They! Live” robi świetne wrażenie – sięgając po sprawdzone chwyty, angielskiemu duetowi udaje się stworzyć nową wartość muzyczną, która mając znamiona nowoczesnego brzmienia, głęboko tkwi swymi korzeniami w klasyce gatunku.
50 Weapons 2012

Dobre
Bardzo przyjemnie sie tego slucha.
„Halo” jest świetne! Trochę przypomina Mobiego ale trzeba przyznać, tworzą nową wartość muzyczną:)