
To był jeden z najbardziej zaskakujących koncertów tegorocznej edycji Sacrum Profanum. Poczytajcie o Polish Icons 2 i zobaczcie zdjęcia z tego wydarzenia.
Jedną z najważniejszych zdobyczy nowej elektroniki jest podniesienie didżejskiego remiksu do rangi dzieła sztuki. O ile bowiem kiedyś miał on jedynie użytkową wartość, sprawdzalną na dyskotekowych parkietach, tak dzisiaj postrzegany jest raczej w kategoriach postmodernistycznej dekonstrukcji. Przyczyniły się do tego takie koncerty, jak ten niedzielny w nowohuckiej ocynowni ArcelorMittal Poland – będący wspaniałym finałem tegorocznej edycji festiwalu Sacrum Profanum.
Rok temu polscy i zagraniczni artyści klubowi, po raz pierwszy w historii imprezy podjęli się zmierzenia z twórczością czterech polskich gigantów muzyki współczesnej. I okazało się, że Skalpel, DJ Vadim, Grasscut, King Cannibal i DJ Food potrafią wydobyć ciekawe wątki z kompozycji Penderckiego, Góreckiego, Lutosławskiego i Kilara. Nic więc dziwnego, że podczas obecnej edycji festiwalu kontynuowano tego rodzaju konfrontacje – pod hasłem Polish Icons 2.
Tym razem temat zadała wypadająca w tym roku setna rocznica urodzin Witolda Lutosławskiego. Znani producenci eksperymentalnej elektroniki zajęli się dwoma utworami wybitnego kompozytora – Preludiami i fugą oraz Muzyką żałobną.
Skalpel
Jako pierwsi pojawili się na scenie Marcin Cichy i Igor Pudło z duetu Skalpel. Usłyszeliśmy kompozycję Chain Reaction, wykorzystującą wątki z Preludiów i fugi. Jej podstawą był masywny rytm hip-hopowy, na który nakładały się, niczym w tytułowej reakcji łańcuchowej, kolejne pętle splecione ze świdrujących smyczków.
Potem usłyszeliśmy oryginał Lutosławskiego – w wykonaniu AUKSO Orchestry pod batutą Marka Mosia. Wspaniałe wykonanie odsłoniło przed słuchaczami ogromne pokłady emocji, zarówno tych dramatycznych, jak i tych lirycznych, tkwiących w tej kompozycji.
Oneohtrix Point Never
Kolejną interpretację Preludiów przedstawił Oneohtrix Point Never. Zgodnie z oczekiwaniami Daniel Lopatin postawił na epickie brzmienia. Głównym wątkiem jego utworu był wokalny loop, który oplatały kosmiczne efekty i strzeliste syntezatory. W finale podniosłe dźwięki idealnie zharmonizowały się z przestrzenną grą świateł, tworząc niezwykłej urody widowisko.
Emika
Emika najpierw zrobiła duże wrażenie swym wyglądem – platynowa blondynka z gładko zaczesanymi włosami, w czarnym stroju, z kamiennym wyrazem twarzy i oczami ukrytymi za ciemnymi okularami, emanowała wręcz nieziemskim erotyzmem. Jej wersja Fugi miała wyjątkowo minimalistyczny charakter – i opierała się na zapętlonych partiach smyczków, zanurzonych w dubowych pogłosach i dronowych basach.
Mira Calix
Mira Calix jako jedyna z występujących w koncercie wykorzystała akustyczny instrument – perkusjonalia. Dlatego też Muzyka pogrzebowa. Prolog – Metamorfozy pod jej palcami przerodziła się w rytmiczną preparację, łączącą miarowy puls cyfrowego bitu z metalicznymi bębnami. Wielu widzów uznało właśnie tę wersję za najciekawszą – niewątpliwie przez to rozbudowane brzmienie.
Clark
Innym z kolei zdecydowanie bardziej przypadł do gustu występ Clarka. Brytyjski producent zamienił Muzykę żałobną. Apogeum – Epilog w elektroniczne słuchowisko, w którym było miejsce zarówno na sample akustycznych smyczków, jak i brutalne uderzenia warczącego basu czy toksyczne wyziewy ziarnistego noise’u.
Podsumowaniem tych wszystkich interpretacji okazało się wykonanie oryginału Muzyki żałobnej przez AUKSO Orchestrę. Tym razem muzycy odsłonili przed słuchaczami harmoniczne i melodyczne zróżnicowanie kompozycji.
Widzowie przyjmowali występy poszczególnych artystów z autentycznym entuzjazmem. Na finał wszyscy producenci wyszli na scenę i wspólnie z członkami orkiestry ukłonili się bijącej brawo publiczności. Po raz kolejny okazało się, że muzyka nie zna żadnych granic – a klasyka i rozrywka mogą się wzajemnie przenikać i inspirować, przynosząc fascynujące rezultaty.
Na koniec warto podkreślić, że każdy z koncertów tegorocznego festiwalu Sacrum Profanum był widowiskiem multimedialnym. Za plecami muzyków zawsze znajdowały się ekrany, na których wyświetlano abstrakcyjne wizualizacje.
O ile w Małopolskim Ogrodzie Sztuki nie były one aż tak spektakularne, w nowohuckiej ocynowni objawiły się w pełnej glorii. Wraz z niesamowitą grą świateł, tworzyły wspaniałe uzupełnienie muzyki. A w niedzielę wszystko to złożyło się na znakomity koncert, wieńczący godnie tegoroczną edycję festiwalu Sacrum Profanum.
Więcej o festiwalu na stronie www.sacrumprofanum.com
