Wpisz i kliknij enter

Daniel Bortz – Patchwork Memories

Muzyka z „Patchwork Memories” brzmi, jakby była stworzona poza czasem.

Bycie didżejem na prowincji ma swoje uroki. Choćby dlatego, że raz na jakiś czas można między modnym techno a house’m wrzucić jakiś wolny kawałek Whitney Houston. Tymczasem w stolicy byłoby to niemożliwe. Tak podkreśla zalety pracy w Augsburgu młody producent Daniel Bortz.

Zaczął didżejować sześć lat temu, wiążąc się z działającym na południu Niemiec kolektywem Forza Electronica. Jednocześnie sypnął niczym z rękawa kolejnymi produkcjami – które trafiły do takich wytwórni, jak Pastamusic, Souvenir, Circle Music czy Suol. Z czasem, mając w zanadrzu kilkanaście winylowych dwunastocalówek, Bortz postanowił w końcu opublikować debiutancki album.

„Patrchwork Memories” to dobry tytuł – bo w obrazowy sposób pokazuje, jak niemiecki producent tworzył muzykę na płytę. Poszczególne utwory łączą w zgrabny sposób dźwiękowe elementy różnych stylistyk z różnych epok, składając się barwny kolaż muzycznych inspiracji młodego producenta z Augsburga.


Jest tu miejsce na luzacki hip-hop – bo album zaczyna się od przyjemnie bujającego „Alone At Home”, w którym jest miejsce zarówno na klimatyczne piano, jak i wokalizę w stylu R&B. Podobny w nastroju jest „Bright” – bo to również oparte na połamanych rytmach downtempo, owiewające słuchacza ciepłą bryzą elektronicznych dźwięków znad gorących Balearów. Breakowy podkład ma również „The Misery” – tym razem w roli głównej zostaje umieszczony Nils Corben, a dzięki jego tęsknej wokalizie, nagranie ma najbardziej popowy charakter w zestawie. Lekki przechył w stronę muzycznego banału następuje w „In The Yard” – ale jak się możemy domyślić, ten nazbyt ckliwy ton utworu jest pewnie zasługą puszczania w klubach nagrań Whitney Houston.

Druga połowa albumu ma zdecydowanie bardziej taneczny nerw. Umieszczone niemal tuż na wstępie „Spend The Night” i „Monkey Biznizz” to energetyczny deep house o europejskim brzmieniu, łączące w ciekawy sposób taneczne bity z ejtisowymi klawiszami i śpiewem Bortza w noworomantyczne manierze. Podobny kolaż dźwięków znajdujemy w „First Love” – bo początkowo kompozycja uderza dynamicznymi breakami, by potem złapać bardziej house’wy puls, ozdobiony z jednej strony trance’wymi syntezatorami, a z drugiej – zmysłowym wokalem Evy Gold. „Satisfaction” to kolejny ukłon w stronę lat 80. – soczyste disco wypełnione kosmicznymi arpeggiami i wokoderowymi wokalami, niczym dawne hiciory Giorgio Morodera z tamtego okresu.

Umieszczony pod koniec zestawu „Pictures” łączy dubowy podkład rytmiczny z tech-house’ową aranżacją. Niemiecki producent robi tu prawdziwy misz-masz, zestawiając ze sobą dźwięki skorodowanych akordów i karaibskich kotłów z dekadenckim wokalem i przesterowanym basem. Jeszcze ciekawiej wypada „My Cats Won`t Let Me Sleep”, który brzmi niczym klubowy remiks „Bela Lugosi Is Dead” Bauhausu, wtapiając mroczny pochód zbasowanych klawiszy o gotyckim sznycie w house’ową motorykę.

Wszystkie te elementy tworzą kolorową układankę, która ma wyjątkowo przystępny charakter. W efekcie muzyka z „Patchwork Memories” brzmi, jakby była stworzona poza czasem. Nie ma w niej żadnych sygnałów świadczących, że powstała na początku XXI wieku. Jeśli komuś odpowiada taka uniwersalna wizja klubowych brzmień – ta płyta na pewno przypadnie mu do gustu.

Suol 2013

www.suol.hk

www.facebook.com/suolmusic

www.facebook.com/danielbortzofficial







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy