
Mimo ciężkiego brzmienia i mrocznego klimatu muzyka z „Centrum” jest zaskakująco przystępna.
Francuski producent Jeremy Guindo-Zegietowski (czyżby polskie korzenie?) zabłysnął trzy lata temu ciekawym albumem „Orbiting”, na którym zgrabnie wpisał popularne w trzynastej dzielnicy Paryża basowe brzmienia w wizyjną opowieść o kosmicznej podróży. Na swej drugiej płycie artysta postanowił jednak wrócić na Ziemię – ale w jej futurystycznej wersji zapożyczonej z cyberpunkowej literatury czy filmowych dystopii. Jak to się przełożyło na muzykę?
Już na wstępie słychać zmiany. Oto bowiem z dubowym wyziewów wyłania się połamane electro, wprowadzając ze sobą zimne tchnienie pohukujących klawiszy o IDM-owej proweniencji („Where” i „Composer”). Bliżej brytyjskiego breakbeatu sprzed ponad dwóch dekad lokuje się kolejny utwór – wpisując funkowe klaskanie w kosmiczną elektronikę wypełnioną acidowym ćwierkaniem („Fire Woman”).
„Excluding Natalia” uderza już twardym bitem rodem z chicagowskiego hard house’u. Kontrapunktem dla mocnej rytmiki są tutaj klimatyczne syntezatory, nadające kompozycji nocny klimat. Ten drugi wątek prowadzi nas wprost do „S.A.C.” – i jest to już pełną gębą ilustracyjna elektronika w stylu Derricka Maya czy Carla Craiga. Wraz z „Each Other” uderza zwaliste techno o perkusyjnym tonie – niczym w dawnych produkcjach Underground Resistance.
Nieco współcześniejsze brzmienia wnosi ze sobą „Oez” – bo tym razem pastelowe pasaże ambientowych klawiszy podszyte zostają metalicznymi breakami, jak w aktualnych nagraniach ze Stroboscopic Artefacts. Wspomnienie galopującego techno z Tresora pojawia się natomiast przy okazji „At The Mirror” – i trzeba przyznać, że wpisanie zdeformowanych głosów w zdubowany podkład robi świetne wrażenie.
Logiczną kontynuacją tych eksperymentów okazuje się „0 To 1” – łącząc w efektowną całość dubstepowe dudnienie z acidowym skwierczeniem. Na zakończenie francuski producent puszcza oczko do popularnego industrial techno – rozpisując energetyczna kompozycję „I Ride” na metaliczne stukoty i zawiesistą elektronikę w stylu debiutanckiego albumu Perca.
Mimo ciężkiego brzmienia i mrocznego klimatu muzyka z „Centrum” jest zaskakująco przystępna. Bambounou dba bowiem, aby poszczególne nagrania były proste, zwarte i komunikatywne. Choć uderzają one klubową energią, stonowana produkcja sprawia, że dobrze wypadają one również w domowym odsłuchu. Dlatego warto sprawdzić jak wypada electro, techno i house z Detroit i Chicago przefiltrowane przez wcześniejsze doświadczenia paryskiego twórcy.
50Weapons 2015
